Rano Jeong-guk wstał pierwszy. Wziął prysznic, przygotował śniadanie, a gdy poszedł obudzić V i ubrać koszulkę, ten przetrząsał właśnie pościel w popłochu. Poduszki leżały na ziemi, a kołdra zwinięta w kłębek na brzegu materaca. V na klęczkach, ubrany już w spodnie od garnituru i jasną koszulę rozpiętą pod szyją, szukał czegoś po omacku na białym prześcieradle i mamrotał coś sam do siebie.
Jeong-guk przystanął w progu. Doskonale wiedział, czego szukał, ale nie zapytał, tylko bezszelestnie wycofał się z sypialni. Przedmiot leżał przecież na dnie kieszeni jego bojówek. Obrączka. Zastanawiał się, czy V go o nią zapyta, ujawniając jej pochodzenie, czy zatai, że w ogóle taki przedmiot istnieje. Stało się tak, jak przewidział w drugim scenariuszu. V wyszedł z sypialni i minął go w korytarzu, traktując jak powietrze. Jakby w ogóle tu nie stał. O nic nie zapytał. Wzrok miał nieobecny, a zdenerwowanie emanowało z jego ruchów.
— Coś się stało? — zapytał więc Jeong-guk.
V przystanął i spojrzał na niego spłoszony. To nie był ten sam V, z którym mieszkał od kilku tygodni. To był wystraszony człowiek jakby przyłapany na gorącym uczynku. Wzrok miał rozbiegany i widać było, że stara się szybko opanować i zebrać myśli do kupy.
— Nie, nie, nic absolutnie — zaprzeczył i poszedł w stronę kuchni nerwowym krokiem.
Podejrzenia Jeong-guka nabrały rozpędu. Obrócił w palcach kawałek metalu ukryty w kieszeni i poszedł wyciągnąć z szafy koszulkę.
Przez kolejnych kilka dni myśli związane z obrączką doprowadzały go niemalże do obłędu, a do tego, co chwila łapał V na szukaniu jej w różnych miejscach, ale wciąż nic o niej nie mówił. O nic nie pytał. Stał się cichy i wycofany. Znikał na całe dnie, a wieczorami nie czytał książek, choć kupił kilka nowych. Więcej spał, a jeśli nie, to dużo przebywał w sieci. Dosłownie ciągle siedział z nosem w telefonie. W końcu rano przestał w ogóle wstawać, gdy Jeong-guk wychodził do warsztatu. Spał do późna, jak kiedyś, gdy był otumaniony lekami.
Czuł, że go po trochu traci i zaczął się zastanawiać, co mógłby zrobić, żeby to odwrócić. Jak mógłby go zatrzymać. Wymazać tego kogoś, kogo istnienie podejrzewał. Co mógłby w sobie zmienić? Bo oczywistym było dla niego, że to on zawinił. Ciągle się spóźniał. Robił jakby na przekór oczekiwaniom V, ale przecież nie celowo. To po prostu samo się działo i chciał to zatrzymać, bo jak przypuszczał, to było powodem milczenia, wczesnego chodzenia spać i ciągłego siedzenia z nosem w telefonie. Ktoś inny zajmuje mu myśli? Jest lepszy ode mnie? — pytał sam siebie i to dosłownie doprowadzało go do szału. Wychodząc za każdym razem z domu, miał ochotę stać na parkingu cały dzień i obserwować co robi V. Dokąd jeździ. Z kim się spotyka. Miał go ochotę po prostu śledzić i złapać na gorącym uczynku. Bestia w jego wnętrzu szarpała się i dosłownie wyła ze złości, ale wiedział, że musi ją uciszyć, jakoś przemówić jej do rozsądku, o ile można było w jej przypadku o czymś takim mówić. Obiecał sobie, że będzie walczył, będzie dokładniejszy, punktualny, też będzie brał kąpiel każdego wieczoru, a rano... rano będzie go całował w policzek przed wyjściem, gdy V będzie jeszcze leżał w łóżku. Ten jednak znów zaczął wstawać wcześniej.
Znów szukał obrączki w pościeli, ale Jeong-guk wiedział, że jej nie znajdzie. Gryzło go poczucie winy. Miał wrażenie, że ma wypisane na twarzy, że to on zabrał obrączkę i że V niebawem się domyśli prawdy. Dosłownie czuł ciężkość tego skrawka metalu w kieszeni, choć ważył może gram.
Do tego znów ojciec zaczął do niego wydzwaniać, ale nie miał siły odebrać. Rozmawiał tylko kilka razy z matką, prosząc, żeby uspokoiła ojca. Ojciec już wiedział czego się spodziewać i Jeong-guk nie chciał z nim o tym rozmawiać przez telefon. Czarna koszula wisiała w szafie, wyprasowana i czysta, ale on jeszcze nie był gotowy. Miał inne zmartwienia.
CZYTASZ
폭군 || Tyran 3 • Taekook
FanfictionJeśli chcesz, aby Twoja rana się zagoiła. Musisz przestać jej dotykać.