Rozdział 12

581 41 79
                                    

Jeong-guk wrócił do domu i V, słysząc jego oddech tuż obok siebie w łóżku, spał spokojnie. Właściwie to słyszał dwa oddechy, z czego ten drugi, psi, był wciąż irytujący. I choć musiał przyznać sam przed sobą, że szczeniak był na swój sposób rozkoszny, bo wyglądał jak mała, puchata kulka, był cichy i wciąż tylko spał lub jadł, to jednak nie zmieniało to faktu, że napotykanie stopami co rusz mokrej plamy na podłodze nie było niczym przyjemnym. Mimo to wolał te mokre plamy niż nieobecność Jeong-guka w domu, ale spanie w jednym łóżku z psem było zgoła czym innym. I na pewno do ponownego rozpatrzenia.

Sprawa wizyty w Busan, z chwilą nadejścia wiadomości o dziadku, wydawała się przesądzona. To musiało się wydarzyć już niebawem i niestety czas nie grał na ich korzyść. Dziadek nie czuł się dobrze, ojciec Jeong-guka dzwonił co rusz, a w dodatku zbliżał się ślub Nam-seok i musieli to wszystko jakoś pogodzić. Musieli odwiedzić Busan jeszcze przed uroczystością weselną, a do tej zostało raptem kilka tygodni. Lato chyliło się ku końcowi i powoli zbliżała się jesień.

V nie obawiał się spotkania z dziadkiem. Było mu jedynie trochę wstyd, że wcześniej o nim nie pomyślał, gdy wyszedł z ośrodka. Zaaferowany sytuacją z Jeong-gukiem, porwaniem i późniejszą sytuacją, zupełnie zapomniał, aby go odwiedzić i z nim porozmawiać o tym, co zaszło i jak wielkie nieporozumienie wynikło z jego kłamstwa na temat tego, kim tak naprawdę był, ale był gotowy stawić temu czoła teraz. Będąc w ośrodku, napisał list, ale nigdy go nie wysłał. Dziadek był niewidomy i V wiedział, że musiałby mu go ktoś przeczytać, a ponieważ treść była bardzo osobista i jednocześnie nieprzeznaczona dla osób postronnych, postanowił, że zrobi to osobiście. Teraz nadarzała się ku temu okazja. Był naprawdę gotowy po raz kolejny zmierzyć się z przeszłością i pogodzony z faktem, że być może do końca swoich dni będzie musiał to robić. Taka była jego przeszłość i musiał się z tym liczyć. Liczył. Zastanawiał się, czy dziadek po śmierci życzyłby sobie być pochowany obok G-guka i zanotował w pamięci, że osobiście go o to zapyta, czy ma takie życzenie. Tu już nie było miejsca na delikatność ani na takt i czy pytanie jest w dobrym tonie. Nie. Dziadek, od kiedy V go poznał, powtarzał, że jego czas dobiega końca. To był bardzo mądry człowiek. Udawanie przed nim, że ma przed sobą jeszcze wiele dni, byłoby zniewagą dla jego inteligencji. V mógł dzięki temu w przeszłości rozmawiać z nim otwarcie na wiele tematów, również tych związanych ze śmiercią. O tej najważniejszej, już mu przecież powiedział, więc gorzej już być nie mogło, a jednak jedyną rzeczą, jakiej się obawiał, było odwiedzenie grobu G-guka. Od jego śmierci nigdy tam nie był. Ten grób był namacalnym wyrzutem jego sumienia i bał się do niego zbliżać. Wciąż jednak był przekonany, że teraz ma wystarczająco dużo siły, aby się z tym zmierzyć. Jednak gdy chodziło o Jeong-guka, zdawał sobie sprawę, że on chyba wciąż nie był gotowy na wizytę w domu i trochę go to martwiło. Nie chciał wywierać na nim presji. Od chwili, gdy odebrał połączenie od pani Go-eun, zamilkł i nie rozmawiali więcej o wyprawie do domu, a skoro Jeong-guk nie chciał o tym rozmawiać, to V pozostawił mu jeszcze na krótki czas przestrzeń w tej sprawie. Zasługiwał na wszystko i chciał mu to wszystko dać, choć nie zawsze mu się udawało. W oczach V zyskał znów więcej niż wcześniej, gdy dowiedział się, że opiekował się dziadkiem podczas jego nieobecności. Już był według niego niesamowicie dobrym człowiekiem, ale teraz był dosłownie Bogiem Dobra. Nigdy w całym swoim życiu nie spotkał kogoś podobnego. Miał wrażenie, że do końca życia mu się nie odwdzięczy.

Co innego ten mały paskuda. Pies. Zżarł mu sznurówki, ledwo wlazł do mieszkania, a gdy Jeong-guk wpuścił go na łóżko, pierwsze co zrobił, to usadowił tyłek na jego poduszce i sobie ją przywłaszczył.

— On nie może z nami spać — zakwestionował obecność psa w łóżku, gdy znów pili razem rano kawę w kuchni, jak zawsze.

Dla V miała smak rozpuszczonego węgla, za to Jeong-guk pił ją z rozkoszą opierając się tyłkiem jak zwykle o blat.

폭군 || Tyran 3 • TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz