9

946 57 3
                                    

Wraz z Draco przekroczyliśmy próg szkolnych bram. Mimo, że na arystokratów nie przystało się spóźniać to to właśnie robiliśmy. Stanęliśmy przed drzwiami do Wielkiej Sali nasłuchują kiedy zostanie przeczytane moje nazwisko. A no i to może ich trochę zabić bo odkąd zamieszkałem z ojcem dzięki dużej zasłudze Lucjusza, wraz w dzień zamieszkania w Malfoy Manor stał się dniem zmiany mojego nazwiska z sławnego Harrego James'a Pottera na Harrison'a Severusa Snapa. Co prawda nadal mam dostęp w Banku Gringotta do skrzynek Potter'ów więc łącząc je, plus mojego przodka i skrytek Snapa'ów jestem obrzydliwie bogaty.

Mam więcej chajsu niż Malfoy a to już coś. No ale wracając do rzeczywistości nadal czekaliśmy z fretką aż w końcu ktoś łaskawie mnie wyczyta. Nadszedł ten moment ręką zarzuciłem moje rozpuszczone włosy do tyłu, wziąłem głęboki oddech oraz "założyłem"maskę obojętności pomieszanej z pogardą ale jednocześnie znudzeniem. Wraz z blondynem otworzyliśmy mosiężne drzwi a wzrok wszystkich zgromadzonych padł na nas i zapadła grobowa cisza, której nikt nie zamierzał przerywać.

Per. Severus

Jeszcze przed powrotem mojej pamięci nigdy bym nie pomyślał o tym że mogę kogokolwiek kochać na tym świecie. W ogóle że mogę mieć dziedzica, potomka, mojego...syna. Tak syna. Chłopaka o długich, czarnych włosach z pięknymi zielonymi oczami i zadziornym uśmiechem. Chłopaka którego nienawidziłem i gardziłem nim odkąd sięgam pamięcią. Dlatego złość mnie zalewa na myśl, że przez tego starego manipulatora straciłem z nim tyle lat...lat które zamiast szczęśliwych wspomnień obydwoje zapełniliśmy je nienawiścią i mrokiem, krzywdą i bólem, niewiedzą i grą pozorów. Nie mogę się doczekać miny tego starego dropsa jak tiara wypowie jego nazwisko. Czekam wręcz na to z upragnieniem. Przez ostatnie dwa miesiące strasznie mimo iż dziwnie może to brzmieć z moich ust pokochałem i przywiązałem się do niego. Gdy przyjął moje nazwisko duma i szczęście rozpierały mnie od środka. Założyłem maskę starego, wrednego wręcz znienawidzonego nauczyciela eleksirów i ruszyłem do Wielkiej Sali. Zająłem swoje miejsce, obserwując przybyłych właśnie pierwszorocznych. Są to tylko kolejne utrapienia którymi będę musiał się zajmować. Nienawidzę tej roboty. Minerwa skończyła właśnie przydział i z zamiarem zabrania już tiary ona przemówiła.

- "Nigdy się nie myliłam i nie mylę...

Zawsze racje mam i o tym muszą pamiętać wszyscy...

Moje osądy zawsze racje bytu mają...

Wiem jakie kto ma serce nawet jeśli ta osoba sama jeszcze nie wie...

Wiem czy mądra i kreatywna ona będzie...

Wiem czy przebiegła i sprytna...

Wiem czy szlachetna i odważna...

Albo czy sprawiedliwa i wierna ona będzie...

Kilka lat temu pojawił się u mnie twój potomek Salazarze...

Z trudną przeszłością i przyszłością...

Zagubiona dusza błagająca o inny los iż ten który powinien go dosięgnąć...

To był błąd..

Poznał smak zdrady i bólu...

Czas by przywrócić los na dobrą drogę...

Drogę którą powinieneś kroczyć od początku...

Wzywam cię na ponowny przydział...

Harrison'ie Severus'ie Snapa'ie !!!"

Wraz z tymi słowami zapadła grobowa cisza i wszyscy się na mnie patrzyli a ja z kpiącym uśmiechem patrzyłem przed siebie. Cisze przerwał odgłos otwierania mosiężnych drzwi na który wszyscy jak jeden mąż zwrócili się w ich stronę. Za nich wyłonił się wcześniej wołany. Nie wiem czy da się bardziej ale wszyscy zdziwieni, oniemieli oraz zdumieni patrzyli jak wolnym, płynnym krokiem z kamienną miną młodzieniec wraz z dziedzicem Malfoy'ów kieruje się na podest, by chwile później siedzieć na drewnianym stołku. Minerwa drżącą dłonią i bladą niczym ściana twarzą założyła tiarę na głowę Harrego.

- Slytherin!! - krzyknęła z mocą czapka. A nadal zaskoczeni ślizgoni zaczęli głośno klaskać.

Harry zdjął i z gracją postawił ją na stołek. Spojrzałem w stronę Dumbledore'a i mimo lekkiego uśmiechu na twarzy w oczach płonęła istna furia i chęć mordu, która powiększyła się wraz z lekceważącym spojrzeniem szatyna na jego osobę. Wymiana wzroków nie trwała długo. Młody Snape wraz z Draconem udali się w stronę stołu.

Cała uczta minęła nadzwyczaj spokojnie. Krukoni i puchoni szeptali cicho między sobą, ślizgoni głośno rozmawiali, śmiali się natomiast Gryffindor nie odezwał się ani słowem...


--------------------------------------------------------------------------------------

643 słów

Hejka mam nadzieje że dobrze wam się czytało ten rozdział. Pracuję już nad następnym więc może za tydzień wleci.

Do następnego =)




Harry Potter i drugie odbicie | Tomarry | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz