3

1.6K 84 23
                                    

- Witaj Piękny - na jego słowa moje policzki lekko się zarumieniły, jeszcze ten jego cudowny uśmiech.

- S-skąd takie powitanie T-tom?

- Choć mój drogi wytłumaczymy ci wszystko - powiedział czarny pan po czym nadal lekko trzymając moją dłoń pociągnął mnie w stronę wolnego miejsca.

- Więc - zaczął mówić gdy już wszyscy byli na swoich miejscach - pewnie się zastanawiasz dlaczego jeszcze cię nie zabiłem. Otóż pod koniec twojego piątego roku nauki dowiedzieliśmy się bardzo interesujących faktów przez które mój stosunek do ciebie uległ zmianie Harry. Jestem pewny, że nasz drogi detektor ci nic o tym nie powiedział ale jesteś moim horkruksem - Tom widząc że nie do końca wiem o czym mówi wytłumaczył - Horkruks to jest jakiś obiekt przechowujący fragment duszy czarodzieja, czarodziej może zostać zabity tylko wtedy, gdy najpierw zniszczone zostaną wszystkie horkruksy - zatrzymał się na chwilę by zaczerpnąć powietrza i kontynuował dalej - W noc kiedy zginęła twoja matka oraz Potter w Dolinie Godryka tak naprawdę Dambldore przybył ich zabić za rzekomą zmianę stron a to ja próbowałem cię chronić. Ta blizna nie do końca powstała  dlatego że chciałem cię zabić tylko dlatego że rzuciłem na ciebie potężne czarno magiczne zaklęcie broniące co prawda ten stary pierdziel zabił mnie w momencie w którym jeszcze nie skończyłem zaklęcia i część mojej duszy połączyła się z zaklęciem i znalazła się w tobie. Gdy dowiedziałem się że jesteś nim byłem wręcz zdziwiony faktem posiadania żywego człowieka za horkruksa. Właśnie dlatego mój stosunek do twojej osoby się zmienił. Nie chce się już zabić a chronić przed innymi a zwłaszcza przez Albusem.

Czyli w moi ciele jest cząstka Voldemorta i żeby go zabić sam musiałbym oddać życie?! Ale teraz słowa przepowiedni wydają się być całkowicie zrozumiałe, żaden nie może żyć gdy drugi zginie... Z perspektywy Dambldora gdybyśmy się wzajemnie pozabijali to on byłby najsilniejszym czarodziejem całej Anglii i nikt by mu w tym nie przeszkodził. Ale z drugiej strony teraz już rozumiem czemu po "mojej śmierci" Ron i Miona mieliby dostać pieniądze.Pieprzony drops wszystko obmyślił. A pomyśleć że jeszcze dwa lata temu nie uwierzyłbym gdyby ktoś coś takiego mi powiedział i wysłałbym go do świętego Munga.

- Harry - z moich rozmyśleń wyrwało mnie lekkie pogłaskanie po ramieniu przez które przeszły mnie dreszcze. Myślałem że to Tom ale jak spojrzałem w górę to zobaczyłem zmartwioną twarz profesora Snapa.

- A przepraszam zamyśliłem się - powiedziałem lekko speszony swoim zachowaniem  - czy jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć ?

- Właściwie to tak - zaczął niemrawo Severus, po czym udał się na swoje miejsce naprzeciwko mnie - trochę nie wiem jak zacząć ale może wytłumaczę cię wszystko od początku. James Potter tak naprawdę nie jest twoim ojcem. Lili była wierna Potterowi dopóki nie dowiedziała się, że ten ją cały czas zdradza. Lili przychodziła do...mnie często płakała i mówiła że żałuję, że jest z nim. Przez takie sytuacje w których siedzieliśmy razem i opowiadaliśmy sobie jak jesteśmy nieszczęśliwi ona w związku a ja z braku go zbliżyliśmy się bardzo do siebie. Em...pewnego razu ja i Lili trochę za dużo wypiliśmy i tak jakby wylądowaliśmy razem w łóżku. Em...no i tak jakby zapomnieliśmy się zabezpieczyć i no...ten....

- I tak oto powstał nasz Harry - powiedział lekko rozbawiony Tom zachowaniem przyjaciela.

- Harry ja wiem, że nigdy nie byłem dla ciebie dobry ale musiałem udawać przed dyrektorem, iż nienawidzę ciebie tak samo jak Pottera. Gdyby Albus się dowiedział kim dla mnie jesteś wykorzystałby to. Nie myśl sobie też, że nigdy się tobą nie interesowałem - znowu podszedł do mnie i kucnął przy moim fotelu dalej mówiąc - zawsze byłeś i jesteś u mnie na pierwszym miejscu. Pamiętasz swój pierwszy rok jak podczas meczu Quirrell rzucił na twoją miotłę zaklęcie ja starałem się zapobiec mu. Albo jak na trzecim roku zasłoniłem was przed Lupinem gdy się zmienił. Byłem gotowy oddać za ciebie swoje życie i nadal jestem...

Moim ojcem jest Snape ja nie mogę w to uwierzyć. Całe życie byłem okłamywany. Całe życie wszyscy próbowali mi wmówić, że nie mam nikogo, że moi rodzice nie żyją i dlatego mieszkam z moimi krewnymi. Albus powiedział, że mam tylko ich. Robiłem wszystko co mi kazali wykonywałem te głupie zadania które mi dawali, dawałem się bić a nawet zostałem nieraz zgwałcony tylko dlatego żeby zataić prawdę o moim ojcu. Całe moje życie było zaplanowane. Wszystko...krok po kroku. Na samą myśl o tych wszystkich latach które spędziłem w niewiedzy u Dursley'ów. Lekko zaszkliły mi się oczy. Powoli odsunąłem się od stołu, delikatnie wstałem z krzesła wciąż mając opuszczoną głowę stałem tak. Zaniepokojeni moim zachowaniem Czarny pan oraz Severus podnieśli się  i stanęli obok mnie. Tak bardzo chciało mi się płakać mimo iż mówiłem sobie że nie chce już tego czuć. Ta sama myśl że oprócz świętej pamięci Syriusza miałem jeszcze kogoś komu na mnie chociaż trochę zależy. Skierowałem się bardziej w stronę Severusa i natychmiast się do niego przytuliłem. Snape oczywiście od razu oddał uścisk ale nieważne jak próbowałem, rozkleiłem się w jego ramionach... Staliśmy tak jeszcze chwilę po czym odsunąłem się mężczyzny.

- C-czyli jak mam teraz się do c-ciebie zwracać? - zapytałem cicho wycierając mokre policzki.

- Wiesz zawsze chciałem mieć syna i cieszyłbym się gdybyś mówił do mnie tato ale wiem, że może być to dla ciebie za szybko więc mów mi po imieniu - nie wiem dlaczego ale te wszystkie informacje mnie zmęczyły.

- Dobrze S-sevi - mężczyzna słysząc jak powiedziałem do niego poczochrana mi włosy, a Riddle starał się ukryć jego rosnące rozbawienie - Tom czy mogę się udać do pokoju za dużo informacji jak na jeden dzień muszę się położyć - powiedziałem ziewając.

- Oczywiście Harry Severus cię zaprowadzi - Marvolo delikatnie przytulił mnie - Dobranoc piękny - powiedział całując moje czoło. Nie powiem na ten gest lekko się zarumieniłem.

- D-dobranoc Tom - zobaczyłem, że czarnowłosy skierował się w stronę wyjścia więc podążyłem za nim.

W drodze do pokoju Severus wyglądał jakby chciał mi zadać jakieś pytanie ale milczał. To trochę niezręczne jak ktoś ci się tak ciągle przygląda ale nic nie mówi.

- To jest twój pokój, w garderobie masz cystą piżamę. Rano przyśle skrzata z ubraniami dla ciebie- powiedział łagodnie Sevi - mój pokój jest za tym zakrętem pierwsze drzwi po lewo jakbyś czegoś potrzebował to zawsze możesz przyjść. A i jeszcze jedno na jutro na śniadaniu będą u nas Malfoy'owie. Dobranoc Harry - wolnym krokiem skierował się z powrotem do sali.

- Dobranoc o-ojcze - powiedziałem prawie szeptem. Severus od razu odwrócił się w moją stronę i szybo mnie jeszcze przytulił po czym znowu się skierował w kierunku "sali tronowej".

Wszedłem do mojego pokoju i powiem szczerze że nigdy nie byłem w piękniejszym pomieszczeniu. Ściany były pomalowane na ciemny odcień zieleni, po lewej stronie były okna z parapetami z pięknym srebrnym obramowaniem oraz wielka biblioteczka w której z daleka widziałem książki zarówno od eliksirów jak i wiele wiele innych czarno magicznych ksiąg. Na podłodze były czarne matowe panele na których przed łóżkiem leżał wielki, srebrny,  puszysty dywan łóżko było dwuosobowe choć myślę, że nawet w cztery osoby dałoby się na nim spać. Po prawej stronie byłam biurko oraz półki gdzie były ustawione różne kociołki i zestawy do robienia eliksirów. Był jeszcze dwie pary drzwi. Jedne z nich prowadziły do wielkiej łazienki z czarnymi matowanymi kafelkami, toaletą i piękna biało srebrną umywalka oraz dużą wanną. Za drugimi drzwiami była ogromna garderoba. Szybko wziąłem wcześniej wspomnianą przez Severusa piżamę i skierowałam się w stronę łazienki przebrałem się, umyłem zęby po czym udałem się do łóżka i z myślą,że od  teraz wszystko będzie lepiej odpłynąłem w krainę Morfeusza.


------------------------------------------------------------------------------------------------------

1260 słów

Szerzę podoba mi się ten rozdział co prawda trochę długi ale opłacało się.

Do następnego

Harry Potter i drugie odbicie | Tomarry | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz