12 uzupełniona

778 50 8
                                    

Minęły dwa miesiące odkąd zacząłem uczyć w tej przeklętej szkole. Naprawdę uczenie tych małych karaluchów jest gorsze niż Crucio dropsa. Podziwiam Severusa i rozumiem go czemu potrafił na zebrania przyjść taki wkurwiony.

Osobiście po pierwszych dwóch tygodniach miałem dość, życie z takimi amebami jest męczące a myśl że za ich nieposłuszeństwo nie mogę ich pomęczyć wkurza mnie. Plusy tych lekcji jest taki że często mam je z moim słodkim wężem, który umiejętnościami powala wszystkich na łopatki. Raz na lekcji mieliśmy się pojedynkować chłopak którego przydzieliłem do Harry'ego posilał się ze strachu po czym wybiegł z sali. Ah jego przerażenie byli strasznie cudowne. Po zajęciach i różnych jakże ciekawych spotkaniach rady nauczycieli wychodzę poza bariery obronne gdzie deportuje się do Malfoy Manor. Odbywają się spotkania Śmierciożerców, omawiamy plany napadów i dalszych naszych poczynań w końcu nadal jesteśmy blisko wojny. Czasami po prostu przyzywam do siebie kogoś to ewentualnie po złym dniu mogę się wyżyć na nich pod pretekstem nauczenia ich posłuszeństwa czy czegoś tam.

Dzięki tej cudownej pracy również  zacząłem nienawidzić tego że jestem jednym z najbardziej utalentowanych telepatów. Dwa dni temu zabrałem jakiemuś gryfonowi 20 punktów i wlepiłem  szlaban z Snape'm. W sumie ukarałem go za nic więc chciałem zobaczyć co sobie o mnie pomyślał więc użyłem legilimencji. W umyśle ucznia  zobaczyłem go wpół leżącego na łóżku w dormitorium i masturbującego się a raczej już dochodzącego chłopaka stękającego moje imię. Nie powiem trochę mi to schlebia że jestem pociągiem seksualnym dla ludzi. Jednak zdecydujemy wolałbym zobaczy to w myślach pewnego pięknego ślizgowa a jeszcze lepszym widokiem byłaby scena naszego seksu.

Westchnąłem ciężko i powolnym krokiem opuściłem sale, w której panował wielki gwar.

Skierowałem kroki w stronę wyjścia z zamku by następnie udać się w stronę błoni. Cicho nucąc pod nosem zacząłem iść w stronę bijącej wierzby chcąc zaznać jedynie spokoju. Idąc tak ledwo zauważyłem siedząca już pod drzewem postać. Z zadowoleniem stwierdziłem że danie komuś szlabanu z woźnemu mogłoby być miłym uczuciem. Zbliżyłem się trochę do postaci.

- Wydaje mi się że kolacja jeszcze się nie skończyła jeśli zamiast dostawać 20 punktów ujemnych chcesz otrzymać 50 i szlaban możesz nie wytrwać. Jednak wypadałoby żebyś chociaż powiedział mi z jakiego domu jesteś - uczeń odwracając się do mnie pokazał mi że nie mogę go ukarać. Nie jego.

- Wybaczy pan panie profesorze jednak apetyt dzisiejszego posiłku mnie opuścił. Lubię tu przechodzić a ze względu na to iż nadal jest to teren szkoły, nie robię nic za co mógłbyś mnie ukarać profesorze Brown - zakończył zadziornym uśmiechem.

- Hmm doprawdy jestem zdumiony ton i odwaga z jaką mówisz mnie zadziwia. Jednak wężyku radził bym ci być grzeczniejszy w stosunku do nauczyciela - usiadłem obok niego, głaszcząc go po głowie - naprawdę zadziwiasz mnie najpierw fakt że piszesz do mnie list następnie twoja determinacja na zebraniach a teraz takie pyskowanie. Mimo faktu że jesteś ciężkim orzechem do zgryzienia - uśmiechnąłem się zdejmując zaklęcia maskujące - właśnie za to cię lubię i szanuję.

- T-tom? Co ty tutaj robisz? Idioto wznów zaklęcia ktoś może ci zobaczyć - zaczął się rozglądać.

- Spokojnie rzuciłem zaklęcia maskujące, obronne oraz prywatności nikt nas nie zobaczy a teraz choć teraz jest czas dla nas. - pociągnąłem go za dłoń i władowałem w swoje objęcia, czując wtulającego się czarnowłosego - Otóż mówiłem ci że mam dla ciebie niespodziankę i oto ona. Całodobowa ochrona w postaci Czarnego Pana. Myślałem że się ucieszysz chociaż trochę.

- Ty naprawdę na starość oszalałaś. Oczywiście że cieszę - położył mi ręce na policzkach i zbliżył swoje usta do mojego czoła składając pocałunek - nawet nie wiesz jak bardzo - szepnął.

- Nie jestem stary - odpowiedziałem oburzony - ciesz się że niespodzianka wyszła. Nawet nie wiesz ile musiałem się narobić by przejść przez te bariery niezauważony i niewykryty - czarnowłosy znów się do mnie przytulił.

- Dużo pracy i zachodu pewnie - mówił cicho - ale jestem zły. Robienie czegoś tak nieodpowiedzialnego i niebezpiecznego, a gdyby ktoś cię nakrył. Albo Dumbledore skapnął się że coś jest nie tak i by ci coś zrobił - mówił ze smutkiem - nie wybaczyłbym sobie że dla mnie się tak naraziłeś - poczułem jak mój skarb lekko się trzęsie. Jestem dla niego aż tak ważny?

- Kruszynko moja nie mogłem pozwolić ci tu wrócić samemu - położyłem mu dwa palce na brodzie i podniosłem jego wzrok w prost na mnie. Zabolał mnie fakt że w jego oczach ujrzałem przerażenie i sutek, które był doprawione zaszklonymi oczami - To ja nie mógłbym sobie wybaczyć gdyby ten stary dropsiaż albo ktokolwiek inny sprawił ci ból. Obiecałem ci bronić twoich bliskich ale także i ciebie. Za bardzo zależ mi na tobie i gdybym mógł sprawiłbym że nie musiałbyś tu wracać - szeptałem będąc bardzo blisko jego twarzy - Zawsze będę cię chronić - zbliżyłem się jeszcze trochę.

- Obiecujesz ? - również szepnął.

- Obiecuje - i w tym momencie zielonooki złączył nasze usta w słodkim, delikatnym pocałunku.


----------------------------------------------------

814 słów

Wróciłam! Po znów długiej przerwie ale jestem. Rozdział dokończony i poprawiony. Nie wiem kiedy wleci następny rozdział ale postaram się by niebawem jednak wleciał.

Do następnego i miłego dnia/nocy.



Harry Potter i drugie odbicie | Tomarry | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz