Error p.o.v.
Patrzyłem na jego cierpienie rozważając pewną sprawę w sobie. Zastanawiałem się, czy wypowiedzieć te parę słów i czy to dobry pomysł. Szczerze było mi go żal. Skąd to się we mnie wzięło? Nie umiałem powiedzieć. Chciałem mu pomóc. Przypominały mi się moment kiedy pierwszy raz spotkałem Killer Crew. I jak spotkałem pewnego szkieleta... Jedyną osobę która odrywała mnie od teraźniejszości... Osobę... Którą zabiłem.
Potrząsłem czaszką wypędzając ten straszny widok z pamięci. Popatrzyłem na Lusta. Nadal ryczał.-Lust...-nie wiedziałem jak zacząć-Wiem jak cie stąd wydostać.
Popatrzył na mnie z nadzieją. Byłem przerażony. On jeszcze nie wie co się z tą propozycją wiąże. Odetchnąłem głęboko.
-Lecz z tym wiąże się pewna sprawa która ma tu największe znaczenie...-powiedziałem-Coś co zmieni tobie myślenie o nas...
Lust patrzył się na mnie z zaciekawieniem. Widać, że chciał wiedzieć na czym stoi. Normalne.
-My... My jesteśmy gonieni przez organizacje SCP-po jego twarzy zrozumiałem, że nie wie co to-SCP... To organizacja która niweluje i więzi "anomalie"... Takich jak my-przyłożyłem dłoń do oczodołu.
Po chwili odsunąłem rękę od twarzy. Moja dłoń była połączona z oczodołem granatowymi nitkami. Lust się bardzo na to zdziwił. Wysłałem nitki w jego stronę. Owinąłem go lekko nimi i postawiłem do pionu. Po chwili go puściłem. Był zdezorientowany. Patrzył na mnie z widocznym strachem. Spuściłem wzrok.
-My... Mamy moce i umiejętności... Których nie mają inni... Ja umiem je kontrolować ale on-popatrzyłem na Inka-Nie... I przez ten wzgląd nie wiem czy nadal chcesz naszą pomoc... Oraz... Jesteśmy potencjalnymi niebezpieczeństwami...
Lust patrzył się na mnie przez chwile po czym uśmiech zagościł mu na twarzy. W jego oczodołach zauważyłem iskierkę nadziei.
-A więc... Jesteście w stanie zrobić wszystko-usłyszałem jego głos który nie brzmiał jak wcześniej, był zdeterminowany-Umiecie tworzyć cuda. Proszę... Pomóżcie mi.Zapadła pomiędzy nami głęboka cisza. Słyszałem w niej wiele jęków, krzyków bólu i przyjemności, mój oddech czy bicie duszy. Lust czekał na moją odpowiedź pełny nadziei i wielu marzeń. Nie był zrezygnowany. Westchnąłem.
-Ufasz nam?-przerwałem tą cisze.-Oczywiście-odpowiedział.
-A więc zgoda-powiedziałem.
Ink p.o.v.
Byłem w ciemnościach. Wydawało mi się, że nie działa tu grawitacja i lewituje w tej przestrzeni. To było dziwne uczucie. Nie wiedziałem ile czasu minęło.
Nagle usłyszałem ciche słowa. Jakby... Z przeszłości. Potem huk i krzyk. Przez chwile nie mogłem rozróżnić co tak naprawdę ktoś krzyczał. Po chwili zrozumiałem jedno słowo. "Kiki"... Potem wszystko ucichło.
Otworzyłem oczodoły i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem Errora i jakiegoś szkieleta który panował coś do drugiego plecaka. Nie rozumiałem co się dzieje. Ledwo usiadłem i poczułem ból. Złapałem się za ramię. Miałem tam bandaż. Syknąłem z bólu. Usłyszał to tamten nieznajomy. Podszedł do mnie i uklęknął aby być na równi ze mną. Spojrzałem na jego ubranie. Zdziwiłem się. Było ostro skąpe, jak u striptizera. Podniosłem wzrok patrząc w jego oczodoły.-Jak się czujesz?-uprzedził mnie.
-Boli trochę ramię...-odparłem-Ale kim jesteś?
-Jestem Lust. Będę z wami dalej podróżował-uśmiechnął się.
-Rozumiem. Ja jestem-przerwał mi.
-Wiem. Ink. Error mi mówił.
-Dobra, dobra. Pogaduchy przełożymy na drogę-przerwał nam czarny szkielet-Nie jesteśmy tutaj bezpieczni. Musimy się szybko stąd wynosić. Nie wiadomo czy wpadli na nasz prawdziwy trop, a zapewne rozsyłają ludzi do najbliższych miast.
-Dobra. Tylko z tych ciuchów się trochę przebiore-powiedział Lust.
-Jasne. Czekamy przed drzwiami-odparł Error.
Poszliśmy oboje za drzwi. Widziałem nocne niebo i wiele kolorowych świateł miasta. Reklamy znanych marek czy filmów w kinach. Wysokie wieżowce przede mną, mnie przerastały. Popatrzyłem na Errora. Wyglądał spokojnie.
Po chwili wyszedł Lust. Miał na sobie za dużą czarną koszulkę z krótkim rękawem. Całkiem normalne spodnie z wysokim stanem oraz fioletowe, zniszczone trampki. Zarzucił na siebie wcześniejszą kurtkę bez rękawów. Wyglądał jak każdy dzieciak i się nie odróżniał od nas teraz.-Dobra. To możemy już iść-uśmiechnął się.
Error przytaknął głową i zaczął iść tylko w sobie znanym kierunku. Szliśmy za nim w ciszy. Przemierzaliśmy znów zapyziałe ulice, a ja zatopiłem się w myślach. Próbowałem zrozumieć... Dlaczego zanim się obudziłem usłyszałem ten huk i krzyk. Coś mi się z tym kojarzyło. Jakby ta zapora przed zdarzeniami z 6 roku życia próbowała powstrzymać mnie przed dostaniem się do tych wspomnień. Jak wielka czarna ściana.
Potarłem dłonią o tył czaszki. Poczułem tą mało widoczną bliznę pod palcami. Nie bolała już tak.
Jedyne co pamiętam ostatniego z tamtego okresu, to jak obudziłem się w szpitalu ciężko ranny. Rodzice mówili że zawalił się na mnie budynek przez zamach poorer, ale czułem, że kłamali. Od tamtego czasu zapoznałem się z Reaperem. Mówił, że pilnuje aby nic mi się nie stało, jak mój prywatny ochroniarz. Nie wiedziałem po co mi to było ale nie narzekałem. Lubiłem jego towarzystwo. Często ze sobą rozmawialiśmy ale jak go pytałem gdzie pracuje mię chciał mi powiedzieć. A teraz... Wiedziałem już gdzie pracuje i on sam miał mnie gdzieś. Czułem się przez to odrzucony.Wyszliśmy zza zakrętu i stanęliśmy w miejscu. Byliśmy jak słupy soli.
Przed nami stało trzech żołnierzy z trzema literami na przed ramieniach. "S.C.P." Mierzyli w nas z pistoletów.-Uciekać-syknął do nas Error.
Popatrzyłem na niego. On tylko się skrzywił i zaczął iść w stronę naszych wrogów przez co ich zdezorientował. Szybko rzuciłem się do biegu a Lust za mną. Usłyszałem huk i syk. Popatrzyłem do tyłu. Lust leżał płasko na ziemi i próbował wstać. Z kolana gdzie siedziała kula wypływała czerwona ciecz. Słyszałem odgłosy walki. Domyśliłem się że to Error z tamtymi wszczęli małą bitwę. Szybko podbiegłem do Lusta i wziąłem go pod ramię. Zacząłem iść z nim w głąb uliczki z której wcześniej wybiegliśmy. Położyłem go pod ścianą i wziąłem swój szal którym obwiązałem jego ranę. Tamowałem krwawienie a odgłosy walki ucichły.
CZYTASZ
Utopia //Errink
RandomŚwiat żądzący przez ludzi i potwory. Potwory miały dwie klasy. Error i Ink po dwóch innych stronach. Ścigające ich SCP, głód, brak kosztów i niezgoda. Czy oni mogą PRZYNAJMNIEJ dojść do porozumienia? Error-morderca, złodziej, haker, bezdomny i bied...