24

72 10 2
                                    

Narrator p.o.v.

Po południu zaczął się dla wszystkich trening.

Za wszystkimi zabudowaniami, po przejściu zadbanej ale krętej ścieżki, wyszlibyście czytelnicy na wielką polanę. Była ona zacieniona w wielu miejscach przez wysokie klony rosnące dookoła. Trawa nie była krótko przycięta. Dosięgała idealnie do kostek, przez co, gdy na nią weszliście, mogliście poczuć się jak na dywanie z długim i wilgotnym włosiem. Dlatego nie zdziwcie się, że gdy nasi bohaterowie weszli na nią, zdjęli buty i chodzili boso.

Po paru minutach, na polanę wszedł szkielet z... Dziurą w czaszce? Po drugiej stronie czaszki była naklejona jakby łata tak samo na lewe oko. Miał granatową kurtke z szarym futerkiem, czarno szare shorty, czerwone buty oraz takiego samego koloru długie skarpetki. W dłoni miał idealnie białą siekierę. Lecz to co najbardziej przykuwało uwagę to długa, stara rana pośrodku jego żeber.

Kiedy zauważył go Dust, krzyknął do Horrora

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy zauważył go Dust, krzyknął do Horrora.
-Ej! Stary! Patrz! W końcu znalazłeś swojego starszego zaginionego brata bliźniaka drwala!

Horror także się zdziwił jak go zobaczył. TEN GOŚĆ WYGLĄDAŁ JAK ON!

-JEŚLI NIE CHCECIE ZOSTAĆ ZGWAŁCENI RADZĘ WAM STANĄĆ W DWUSZEREGU!-krzyknął nowoprzybyły.

Wszyscy pognali do niego i stanęli w dwuszeregu trochę bojąc się groźby nowoprzybyłego. Kiedy wszyscy się ustawili, szkielet zaczął.

-Jestem Infected-uśmiechnął się szaleńczo a przez nasze zbiorowisko przeszedł dreszcz strachu-Radzę wam współpracować bo inaczej was rozerwę na strzępy, zabiję was kręgosłupem waszego przyjaciela i was zjem.

-Kurde. Horror. Masz w końcu kogoś z kim możesz gadać o jedzeniu innych-zaśmiał się Dust mający te przechwałki Infecteda gdzieś.

Infected się tylko uśmiechnął a pod Dustem pojawił się portal. Po chwili stał nasz kurz w odległości od reszty a na samym początku otoczyły go dziwne fioletowe płomienie.

Dust p.o.v.

O kur... W CO JA SIĘ WPAKOWAŁEM!?! DRWAL CHCE MNIE CHYBA ZAJEBAĆ!

Przyjżałem się tym płomieniom i ze zdziwieniem stwierdziłem, że pomiędzy językami ognia były kawałki tworzące jakby serce. Tylko odwrócone.

Zrobiłem skręt w prawo. Oparzyło mnie to coś. Spróbowałem wydostać się po raz drugi. Nie udało mi się i jedyne co zyskałem to ból na ramieniu. Wyciągnąłem z kieszeni swój nóż i chciałem to przeciąć. Bezskutecznie. W pewnym momencie, te ogniki zaczęły coraz szybciej mnie okrążać by po chwili mnie zaatakować.
Jeden z nich trafił mnie w żebra. Krzyknąłem z bólu i upadłem. Czułem jakby coś mnie rozrywało od środka. Po chwili przede mną pojawiło się podobne serce do tych z ogników lecz całe.

-Dzieci-powiedział jak gdyby nigdy nic Infected-Właśnie zaprezentowałem wam swoją moc jak i zacząłem naszą pierwszą lekcje-machnął dłonią a ogniki znikły a to dziwne serce przede mną także-Na początek chciałem zaznaczyć, że macie mi się nie sprzeciwiać bo inaczej będziecie tak potraktowani. Ja was mam nauczyć omijania ataków stworzonych z magii.

Narrator p.o.v.

Infected zaczął tłumaczyć jak omijać takie ataki jak i inne rzeczy związane.

W tym samym czasie. Nad małym strumyczkiem siedział Ink i medytował. Czekał cierpliwie na Errora 404.

Ink p.o.v.

Medytowałem wsłuchując się w cichy szept strumyka. Siedziałem na wielkim kamieniu stojącym na brzegu, lecz mimo tego okrążała go niegłęboka woda. Dookoła mnie był las. To właśnie te miejsce wybrał mój "nauczyciel". Trochę dziwnie się czuję z myślą, że nie będzie mnie uczyć Error a jego przyjaciel, lecz co miałem zrobić poza zgodą na tą zmianę?

Nagle zagłuszył mi spokój ciche skrzypienie gałązek. Otworzyłem oczodoły i spojrzałem na osobnika który szedł w moją stronę. Był to 404.

-Hej. Jak widzę Error już nauczył cię wyciszenia jak i medytacji-pochwalił mnie i brodząc przez wodę usiadł na kamieniu naprzeciwko mnie.

-Heh... Taa...-przytaknąłem niemrawo.

-Nie smuć się-odparł a ja się zdziwiłem jak szybko on to zauważył-Error też ma ważne zadanie. Choć nużące dla niego. Już niedługo, jak się poduczysz, będziecie się uczyć razem.

Ucieszyłem się bardzo, bo oznaczało, że Error tak samo jak ja będzie uczniem i będziemy na jednym poziomie.
404 tylko się uśmiechnął.

-Wiedziałem, że cię to ucieszy-odparł a potem się przeciągnął-Lecz na razie musisz się nauczyć kolego paru rzeczy. Jesteś gotowy?

-Tak. Jestem-powiedziałem zdeterminowany.

-A więc. Wiem, że jesteś osobą która potrzebuje czegoś aby wynormować i ukierunkować magię-zaczął-Dlatego weź swój kij bo jak chyba jakiś masz.

Nagle zdałem sobie sprawę. NIE MIAŁEM KIJA KTÓRY DOSTAŁEM OD ERRORA!
Chyba 404 domyślił się z czego sprawę sobie zdałem. Wyciągnął dłoń w bok i wypuścił linki. Po chwili miał w nich jakiś kij.

-Na razie użyj tego-podał mi-Nie musisz się martwić malarzu o swój kij dostany od Errora-uśmiechnął się tajemniczo-Zdaje mi się, że wiem gdzie jest.

Przytaknąłem czaszką i wziąłem od niego kij. Nie był tak wytrzymały jak mój wcześniejszy. Był jak zwykła gałąź.

-Teraz popatrz-spojrzałem na 404 i że zdziwieniem zauważyłem, że w swojej dłoni miał łaskę-Znasz pewnie różnice w tobie. Chodzi mi o teorię przepływu magi w takich osobach jak ty. Że potrzebujesz czegoś aby ukierunkować magię-przytaknąłem-Teoria jest potrzebna. Lecz musisz w praktyce potrafić manipulować tą mocą nie tylko na jeden atak. Musi cię ona otaczać. Jest chaotyczna gdy płynie lecz w tym musisz znaleźć główny nurt i naprowadzić tą magię tak aby robiła co ty chcesz zachowując swój kształt.

Z jego monologu nie zrozumiałem prawie nic co widocznie zauważył. Zaśmiał się jedynie i usiadł wygodnie. Złapał swoją laskę w dłonie. Zamknął oczodoły a z dwóch końców łaski wydobyła się jakaś dziwna i mała poświata. Po chwili otoczyły 404 niebieskie linki noszone podmuchem jakby wiaterku oraz wiele małych cyfr tworzących jakiś kod. Były chaotyczne i denerwowały. Zauważyłem jak tylko 404 się uśmiechnął a te magiczne ataki zebrane dookoła zostały... Uporządkowane? Trudno to było nazwać. Wcześniej latały gdzie tylko chciały a teraz unosiły się w jedną stronę w szyku okrążając 404.

-Widzisz co zrobiłem?-otworzył oczy 404 i na mnie spojrzał-Właśnie o to mi chodziło. Można to także nazwać manipulacją. Teraz spróbuj ty.

Przytaknąłem i spróbowałem zrobić to samo co on.

Error p.o.v.

Siedziałem sobie w bibliotece i przeglądałem jakieś stare książki gdy nagle usłyszałem wybuch i coś walnęło w okno. Spojrzałem na nie. Po szybie powoli zsuwał się płynny atrament.

-Pff... Oj 404. Masz trochę pracy aż Ink nauczy się manipulowania magią-szepnąłem i wyjąłem jakąś książkę rzucając na stół usiany w innych lekturach które musiałem obejrzeć. Zapowiadała się długa papierkowa robota.

Utopia //ErrinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz