41

55 7 5
                                    

Killer p.o.v.

-ALE FAJNE KWIATKI! - i jebłem się w żółte drobne roślinki, które rosły tu tak bujnie.

-Lepiej ich nie zrywaj Killer-ostrzegł mnie Nightmare.

-Oi!-wtuliłem się w nie. Ale mięciutkie i milutkie. °^°

-Dobra rewiata. Idziemy dalej-no i Error powędrował dalej w głąb Underground z resztą lecz ja i Koszmar zostaliśmy.

-Killer wstawaj-rozkazał mi Night.

Wstałem i na niego spojrzałem. Po chwili pomyślałem, że idealną rzeczą jaką mógłbym teraz zrobić, to wianek dla Nighta. =)
Widać mój pomysł odzwierciedlała moja mimika twarzy bo Nightmare się odsunął gwałtownie.

-Ani mi się waż.

-Bo co? =)

-Bo tak ci rozkazuje-wyostrzył swoje macki.

-Oj tam Nighty~-uznałem, że trochę się pobawię.

Nightmare lekko się zarumienił na ton mojego głosu.
Podeszłem do niego powoli i położyłem dłoń na jego ramieniu. Spojrzałem mu w oczodoły i przybliżyłem twarz do jego, lecz nagle wychylił się Dust z Horrorem zza ściany.

-Zakochana para-zaśpiewali razem.

-JAK JA WAS ZARAZ-wykrzyknęła nagle czarna ośmiornica wkurwiona w cholerę. By pewnie rozłupał im głowy jak to się robi z orzechem włoskim gdybym nie przytrzymał go za ramie.

-Daj im spokój. To tylko szkielecie gadanie-i poszedłem dalej.

Nightmare został jeszcze chwile... Nie reagował zbyt długo. Dopiero gdy już przeszedłem może z 80 metrów, usłyszałem jego kroki za nami. Odłącza się od grupy? Nie wiem... Ale to trochę martwi. A przynajmniej mnie. Po Dust'e tego nie widać. Tak samo jak po Horror'e. Czemu się o niego martwię? Coś się ze mną zmienia? Widać tak... Ale ten proces trwa od dawna. Może nie warto tym zaprzątać czaszki... Uczucia są nieważne. Trzeba przeżyć i tyle. Uczucia nas tylko ograniczają, nie dają nam nic. Nie potrzebujemy ich aby się z kimś droczyć i poczuć trochę przyjemności.

Szliśmy tunelem... A może to był korytarz? Płytki na podłodze popękały a pomiędzy nimi urosły żółte kwiatki z trawą. Ściany były brudne. Popękane. Czy było bezpiecznie iść tamtędy?
Jeszcze ta wszechobecna ciemność... Dobrze że mieliśmy latarki inaczej... Nie musielibyśmy się starać by wpaść do jakiegoś rowu, dziury, w pajęczynę czy inne paskudztwo. Choć ten cały Blue już wpadł z dwadzieścia razy i Dust go nosił teraz na plecach jak jakiś niepotrzebny tobół.

Nasza wędrówka dłużyła się i nie widać było końca. Eh... Czy to możliwe, że nie ma ten korytarz końca? Chyba nie. A przynajmniej taką mam nadzieję... Co jakiś czas musieliśmy użyć ostrych kości do przecięcia pnączy nad drogą. A innym razem trzeba było posłużyć się sprytem. Mimo iż to miejsce miało setki lat, jego pułapki, zagadki i inne intrygi mające na celu nas powstrzymać przed pójściem dalej, działały, aż za dobrze.

Geno p.o.v.

Czułem się obserwowany od jakiegoś czasu. Co jakiś czas nawet zdawało mi się, że słyszę za sobą kogoś kroki. Miarowe klapanie butami w błocie próbujące naśladować nasze tempo. Specjalnie przeniosłem się na tyły naszej drużyny. Miałem co do tych dziwnych kroków złe przeczucia. Chciałem się podzielić moimi wątpliwościami z Errorem... Ale ten z Inkiem gadał. Nie przeszkadzałem im. Ah ci zakochani. Jestem ciekawy kiedy mnie na ślub zaproszą. Ja chce być ich świadkiem!
Ink to w ogóle nawet miły gość. Cieszę się nawet, że to z nim się mój brat zadaje. Można z nim pogadać i zdaje się być osobą godną zaufania. Ma też olej w głowie choć czasami zdarza mu się wybiegać gdzieś myślami. No po prostu artysta i nie mam mu takich umykań myślami za złe. Podoba mi się to nawet. Dodaje mu kreatywności której Errorowi brak.

Znów usłyszałem głośniejsze tupnięcie. Szybko się odwróciłem. I co? I nic. Nikogo nie było. Nikt nie wyłaniał się z ciemności.
Kiedyś słyszałem, że grasuje tu upiór jak demon. Lecz czy tak na pewno jest... Nie mam pojęcia. Może właśnie to na tego ducha trafiliśmy? Jeśli tak... Przydałby się ktoś kto by mnie objął muskularnym ramieniem, które ochroniłoby mnie przed tym czymś. Nie chcę zostać opętany. Mam za piękne życie aby z niego rezygnować. Wolę żyć sam niż z kimś dzielić ciało.

Przeszliśmy jeszcze z parę kilometrów i trafiliśmy do jakiegoś miejsca... Podobnego do mieszkania. Obskurna i zniszczona tapeta na ścianach (Choć w większości jej nie było). Szafeczki pod ścianami a na nich obrusiki. Drzwi do innych pokoi... I kwiaty. Wiele kwiatów. Małych żółtych i ładnie kwitnących pomiędzy pozrywaną, drewnianą podłogą.

-Jesteśmy w miejscu mieszkaniowym "Ruin" w Underground-powiedział trochę niepewnie Blue, który to trzymał mape od zejścia w to miejsce-Podobno żyła tu królowa Toriel gdy pokłóciła się ze swoim mężem o dzieciobójstwo.

-No to super. Znajdźmy coś do jedzenia!-wykrzyknął Horror.

-Nawet jeśli coś tu jest to setki lat spleśniałe. Daj spokój-przytulił go Lust.

Uuuu. 7w7 Miłość rośnie wokół nas.

-Dobra. Chodźcie-zakomenderował Error i poszedł dalej z wielką latarką w ręku.

I wszyscy poszliśmy za nim. Jak kaczątka za swą matką.







Reaper p.o.v.

Kurde. Myślałem, że ten Geno mnie przyłapie. ;-;
Co chwilę się przewracam. Jest tak ciemno i nierówno.

Utopia //ErrinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz