1 ~ Elena

6.7K 139 22
                                    

Jak to jest być córką mafiosa? Wydaje mi się, że nie ma nic gorszego. Pilnują Cię na każdym kroku począwszy od tego czy zjadłaś śniadanie kończąc na tym czy jesteś jeszcze dziewicą. Nie wiem czy tak to wyglądało w każdej rodzinie, ale na pewno w mojej. O ile można było to nazwać rodziną. Dziadkowie ze strony ojca jak i matki odwiedzali nas sporadycznie, od święta. Siostra taty nie utrzymywała z nami kontaktów przez to czym zajmował się jej brat. Tak naprawdę w wielkim domu mieszkałam tylko ja i tata, służba no i w sumie ochrona, ale to w zależności który z ochroniarzy miał nocny dyżur. Od niedawna również nowa partnerka ojca, której według mnie źle patrzyło z oczu.

Niestety byłam w połowie sierotą. Moja mama zmarła przy porodzie 18 lat temu, więc tak naprawdę poświęciła siebie, abym ja mogła żyć. Było mi trochę przykro patrząc na dzieciaki, które chodziły z mamą za rękę po parku, ale nie odczuwałam pustki, bo nigdy tak naprawdę nie wiedziałam co znaczy mieć mamę. Chociaż w sumie poniekąd wiedziałam, dzięki matce chrzestnej, którą była cudowna kobieta. Nataya Castelli, w sumie anioł nie kobieta. Odkąd pamiętam traktowała mnie niemal jak własną córkę i poświęcała tyle uwagi ile tylko mogła, a przecież sama ma trójkę dzieci. Dzięki niej tak naprawdę byłam tym kim byłam, ciocia przeszła ze mną przez okres buntu w podstawówce, przez pierwsze miesiączki i zauroczenia. Nie wyobrażałam sobie lepszego wzorca niż ona.

Jeśli chodzi o Nario, Matteo i Livię, bo tak miały na imię dzieci Natayi i Bruna, spędziłam z nimi całe dzieciństwo. Matteo zawsze był żartownisiem, nikt tak nie poprawiał humoru jak on. Livia zakręcona wariatka, która ewidentnie posiada włoski temperament i często niewiadomo czego się po niej spodziewać. No i w końcu Nario... Był mi najbliższy z całej trójki, chociaż był bardzo powściągliwy jeśli chodzi o jakiekolwiek uczucia to zawsze, ale to zawsze, bardzo mnie wspierał. Za każdym razem, gdy go widzę przed oczami pojawia mi jedno z najważniejszych wspomnień z dzieciństwa. Nario miał wtedy 7 lat, a ja 5.

Siedziałam właśnie na huśtawce w ogrodzie cioci i wujka, czekałam na Livię, która pobiegła siusiu. Nagle obok usiadł Nario, był bardzo powściągliwym chłopcem, podobno wujek uczył go już jak to jest być szefem. Nie rozumiałam o co chodzi, ale wiedziałam, że niedługo tatuś wszystko mi wytłumaczy i nie będę już taka głupia.

-Słyszałem jak to się stało, że nie masz mamy. - zaczął chłopiec.

-Moja mamusia jest teraz aniołkiem. Nawet za nią nie tęsknię, wiesz? Nie znałam jej. - mruknęłam bawiąc się rąbkiem fioletowej sukieneczki.

-Wiesz, mogę się z Tobą podzielić moją mamą. Bardzo nas kocha i Ciebie też na pewno będzie kochała. - uśmiechnął się do mnie równiutkimi ząbkami.

Uśmiechnęłam się do niego promiennie i mocno przytuliłam. Na początku nie wiedział co zrobić, ale po chwili poklepał mnie dłonią po pleckach.

-Dziękuję. Bardzo kocham ciocię Nayę.

Zawsze robiło mi się ciepło na sercu, gdy przywoływałam to wspomnienie. Właśnie tego siedmioletniego chłopca w nim widziałam. Był gotów oddać mi część miłości, którą otrzymywał od swojej mamy, abym mogła poczuć czym jest taka relacja. Pamiętam, że gdy opowiedziałam cioci całą sytuację, ta bardzo się wzruszyła. Teraz było trochę trudniej, miałam wrażenie, że Livia była zazdrosna o moją relację z jej matką, ale prawda była taka, że ona sama była sobie winna. Miała gdzieś matkę, córeczka tatusia nie widziała świata poza nim. Gdy Nataya chciała jej coś poradzić nie raz usłyszała od córki, że ma się nie wtrącać, bo to sprawa między nią, a wujem Bruno. Przykro się na to wszystko patrzyło. Wujek często krzyczał na Liv za to jak odnosi się do matki, ale ona nic sobie z tego nie robiła.

Wykończona opuściłam budynek szkoły tańca cioci, spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić czy mam tam wiadomość od taty, że czeka przed budynkiem, ale nic takiego nie miało miejsca. Rozejrzałam się po parkingu, na końcu którego stało czarne sportowe BMW, a o maskę opierał się nikt inny jak Nario Castelli. Co on tutaj robił? Podeszłam do niego wolnym krokiem przyglądając się jak raz po raz zaciąga się papierosem. Wyrósł na przystojnego faceta, bardzo podobnego do ojca, tyle że z ciemniejszą karnacją. Jego ciało było pokryte czarnym tuszem, a każdy rysunek idealnie do niego pasował. Na krtani z daleka można było dostrzec orła, którego skrzydła rozkładały się niemal na całą szyję, spod rękawów również wystawały przeróżne rysunki. Na lewej ręce miał portret matki, co wydawało mi się być kochanym gestem, na prawej natomiast cztery asy i napis "devil". Kochałam przyglądać się każdej dziarze ozdabiającej jego skórę. Ogólnie uważałam tatuaże za bardzo pociągające. Zauważyłam, że zamiłowanie do tatuaży ma po swoim ojcu, który ostatnio na cześć żony wytatuował sobie na klatce piersiowej jej oczy.

-Cześć blondyna. Twój ojciec prosił, żebym Cię odebrał. - odezwał się gdy byłam wystarczająco blisko. Odepchnął się od samochodu, zabrał moją torbę po czym otworzył mi drzwi od strony pasażera.

-No proszę, przyszły boss sycylijskiej mafii moim prywatnym szoferem. Czuję się zaszczycona. - ukłoniłam się teatralnie.

-Ej ej uważaj sobie młoda, bo pójdziesz za samochodem. - pogroził mi palcem, ale widziałam w jego oczach rozbawienie. Przewróciłam oczami i grzecznie wsiadłam do samochodu. Już raz mi tak zrobił... Dupek... To był najdłuższy spacer mojego życia. Pamiętam jak nasi ojcowie sie z tego śmiali, co jak co, ale mnie do śmiechu nie było. Brunet wrzucił moje rzeczy do bagażnika po czym zajął miejsce kierowcy. - wjedziemy zjeść coś śmieciowego, co ty na to? - zapytał zerkając na mnie kątem oka.

-O Boże, tak! Mam dosyć tych wegetariańskich gówien, które robi kobieta ojca. - wzdrygnęłam się na samą myśl.

Nario zaśmiał się pod nosem i skręcił w kierunku In 'n' Out. Lubiłam spędzać z nim czas, chociaż rzadko miałam okazję. Jego towarzystwo potrafiło rozjaśnić nawet najbardziej pochmurny dzień, nie do końca wiedziałam dlaczego tak było, ale podobało mi się to jaki miał na mnie wpływ. Po szybkim posiłku chłopak odstawił mnie do domu.

-Dziękuję, Naio. - szepnęłam i pocałowałam go w policzek, po czym szybko wyskoczyłam z samochodu. Tak mogłabym kończyć każdy dzień.

Po przekroczeniu progu domu udałam się prosto do swojego pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i pobiegłam pod prysznic. Byłam zmęczona, więc wieczorna toaleta poszła mi naprawdę szybko. Związałam włosy w luźnego koka i wskoczyłam pod kołdrę, zasypiając niemal natychmiast.

Tamtej nocy śnił mi się po raz pierwszy.

Cholercia, nie wytrzymam tych kilku dni. Musiałam wam pokazać chociaż pierwszy rozdział tej historii, bo mnie nosi z tego wszystkiego. ADHD czy coś...

Szukam jeszcze idealnego kandydata na syna Bruna i Natayi, ale nie mogę znaleźć ideału. Za każdym razem mam takie "fajny ale to jeszcze nie to"...

Trzymajcie się ciepło ❤️ i spisujemy się w przyszłym tygodniu.

Hate Me [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz