Zaciągnąłem się dymem papierosowym, pozwalając mu rozpłynąć się po moim organizmie. Miałem robotę do wykonania, ale skupienie graniczyło z pierdolonym cudem. Dlaczego? Dziś był piątek, impreza na plaży, na którą mój przygłupi brat zabrał Elenę. Nie miałbym z tym problemu, gdyby nie sytuacja po bankiecie, pocałunek i propozycja przyjaciół z korzyściami. To wszystko namieszało mi w głowie i choćbym chciał nie potrafię wyrzucić tej dziewczyny z głowy. Kurwa robota czeka! Zgasiłem peta butem i mogłem wrócić do starego magazynu, gdzie przypadło mi zastępowanie brata przy zabawach z podstępnym szczurem. Już na samym wejściu dało się wyczuć smród krwi i moczu, a krzyki tych, którzy tu zginęli nadal odbijały się od ścian. Jeden z moich ludzi właśnie wypalał piękne znamiona na skórze naszego gościa, a ja mogłem rozkoszować się jego krzykiem, melodia dla uszu.
-Gdzie jest moja koka? - warknąłem podchodząc do podwieszonego na ścianie mężczyzny.
-Gówno Ci powiem, Castelli. - splunął z pogardą.
-I to jest Twój błąd. - kiwnąłem do swoich ludzi, którzy ściągnęli Giovanniego z haka, po czym posadzili na krześle. Podszedłem do niego, wyjmując nóż z kieszeni chwyciłem go za nadgarstek, który unieruchomiłem na podłokietniku. - Mów!
W odpowiedzi usłyszałem tylko szyderczy śmiech, więc patrząc zdrajcy prosto w oczy odciąłem mu mały palec lewej dłoni, na co w pomieszczeni rozniosło się przeraźliwe wycie. Kolejne pytanie, kolejny palec, ale szybko znudziła mi się ta zabawa, więc zabrałem się za coś innego. Zgarnąłem ze stołu wiertarkę i szerokim uśmiechem ruszyłem do ofiary. Z fascynacją obserwowałem wiertło wkręcające się w kolana faceta, który zapierdolił mi kontener najlepszej kokainy. Nie robiłem tego typu rzeczy, ale gdy już się zdarzało to czerpałem z tortur dziką satysfakcję.
-Gdzie jest Alfredo? To on kazał Ci pod pierdolić koks? - mój głos brzmiał dziko, sam siebie nie poznawałem
-Pierdol się.
Nie to nie. Nie miałem zamiaru prosić się o współpracę, dlatego chwyciłem rozżarzony pręt, po czym wbiłem go w udo skurwiela. Wychodząc przekazałem chłopakom dokładne instrukcje i zostawiłem ich z zabaweczką.
W domu byłem około 23.00, więc wszyscy jeszcze byli na nogach.
-Ja pierdole, kto tym razem? - zapytała mama widząc mnie pokrytego krwią.
-Ten skurwiel Giovanni. - syknąłem.
-Wiedziałam, że z tym facetem będą problemy. Powiedział coś?
-Ta, żebym się pierdolił.
Matka zmarszczyła brwi, po czym wybuchnęła gromkim śmiechem. W sumie nie dziwię jej się, ten tekst pada co najmniej 3 razy w tygodniu podczas naszych przesłuchań, więc zaczął robić się po prostu śmieszny.
Wziąłem szybki prysznic, narzuciłem na siebie czarne jeansy, koszulkę i skórzaną kurtkę. W momencie, w którym chwyciłem telefon, ten zadzwonił.
-Słucham Cię, micetta? - odebrałem niemal natychmiast widząc na wyświetlaczu zdjęcie Eleny.
-Mógłbyś przyjechać? Twój brat ma dość.
-Zaraz będę.
Wystarczyło jedno, krótkie zdanie, a już leciałem do niej jak na skrzydłach. Co śmieszniejsze jeszcze nic się między nami nie wydarzyło. Zbiegłem po schodach i kierując się w stronę garażu wpadłem na ojca.
-Elena już trzyma Cię pod pantoflem, że tak lecisz? - zaśmiał się. Pytanie kurwa skąd on wiedział, gdzie jadę. - Widzę jak na nią patrzysz. - dodał jakby czytał mi w myślach.
-Odezwał się ten, którego żona nie trzyma za jaja.
-Uważaj do kogo mówisz. Jeszcze skopię Ci dupę, szczeniaku. - popchnął mnie żartobliwie.
-Nie doskoczysz, staruszku. - tak zwykle kończyły się rozmowy z Brunem, można było powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi.
-Weź Bentleya. Łatwiej będzie doczyścić rzygi Twojego brata.
Obaj zaczęliśmy się śmiać na te słowa. Matteo był przewidywalny, więc nic dziwnego, że ojciec domyslił się co i jak. Chociaż prawda była taka, że gdyby to mój braciszek zadzwonił, a nie Elena to nigdzie bym się nie ruszył, niech sobie głąb radzi.
Na plażę podjechałem po ponad trzydziestu minutach. Natychmiast ruszyłem na poszukiwania mojej blondyneczki, znalazłem ją niemal od razu. Widząc jak każdy kutas wodzi za nią wzrokiem, poczułem coś dziwnego. Podszedłem do niej od tyłu i oplatając ją w talii, szepnąłem tuż przy jej uchu:-Tęskniłaś, maleńka?
-Można tak powiedzieć. - mruknęła odwracając się w moją stronę. - Chodź, zabierzemy stąd Teo, mam wrażenie, że ktoś mu czegoś dosypał do piwa.
Szybko zaciągnęła mnie po brata, który faktycznie ledwo trzymał się na nogach. Zgarnąłem go pod ramię i z Elenę zaprowadziłem go do auta.
-Pojedziemy do mojego mieszkania, jest bliżej niż posiadłość. Już pisałem do Twojego ojca, że nie wrócisz na noc. - poinformowałem kobietę.
W mieszkaniu bywałem rzadko, ale to tylko dlatego, że ciągle trzeba było być w posiadłości, gdy coś się działo, a działo się stale. Elena zaprowadziła młodego do łazienki, a ja zabrałem z kuchni wodę z solą, która miała wymusić wymioty. Cholera wie co mu dosypali. Chłopak wzbraniał się jak dziecko, ale koniec końców wypił zawartość szklanki, po czym zwrócił wszystko co miał w żołądku. Pomogliśmy mu się ogarnąć i ułożyliśmy w pokoju gościnnym, gdzie od razu odpłynął.
Sami przeszliśmy do salonu, gdzie zdecydowaliśmy się napić czegoś mocniejszego. Rozmawialiśmy luźno, wspominając dzieciństwo, opowiadając sobie o różnych dziwnych przyzwyczajeniach i tym podobne. Poczułem ogromną potrzebę znalezienia się obok tej drobnej osóbki, chciałem poczuć jej ciepło na swojej skórze. Przysunąłem się do niej i bez słowa wciągnąłem jej ciało na swoje kolana. Była wyraźnie zaskoczona moim ruchem, ale nie próbowała ze mnie zejść. Ułożyła dłonie na moich ramionach co jakiś czas delikatnie wbijając w nie paznokcie. Z każdą sekundą nasze twarze były coraz bliżej siebie i w końcu nadszedł moment, w którym mogłem posiąść jej cudowne usta. Całowałem ją mocno, bezkompromisowo, chcąc zdominować każdą komórkę jej organizmu. Bez zawahania pozwoliła mi wsunąć język do środka. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i wtedy jej cipka zaczęła ocierać się o mojego sztywnego już kutasa. Pragnąłem jej na każdy możliwy sposób, czego nie potrafiłem zrozumieć, wiedziałem tylko, że zrobię wszystko, aby była moja.
-Co jeśli teraz chciałbym zrobić Ci dobrze? - sapnąłem przerywając pocałunek.
Jęknęła.
-Zrób to.
Tyle w zupełności mi wystarczyło.
Kochani chciałam wam podziękować za
86 tys. wyświetleń pod Make Me, za
1,5 tys. zarówno pod Nie Ta Siostra jak i Hate Me. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tego, zwłaszcza wiem, że raczej te historie nie są idealne, ale uczę się.Zapraszam was od poniedziałku, bo mam zamiaru powrzucać trochę rozdziałów do jednej z historii.
Trzymajcie się ciepło ❤️

CZYTASZ
Hate Me [+18]
RomanceZnali się tak naprawdę całe życie, wiedzieli o sobie wszystko. On był w stanie wskoczyć za nią w ogień chociaż tego nie okazywał. Ona pragnęła jego bliskości i gdy myślała, że wszystko jest na dobrej drodze, coś pękło. Żeby ją ochronić musiał zrobić...