Rudowłosy przekroczył próg sali i od razu podbiegł do leżącego bruneta. Ten od razu wstał i przytulił go mocno do siebie. Blondyn widząc ten widok, zamknął za sobą drzwi wchodząc do środa uśmiechając się pod nosem. Cieszył się, że wreszcie się nie kłócą i zachowują się jak normalna para. Usiadł na krześle obok łóżka a Lee odsunął się nieco od starszego.
─ Jak się czujesz? ─ spytał sadzając go na łóżku. Starszy uśmiechnął się do niego obejmując go ramieniem gdy tylko ten usiadł obok.
─ Teraz lepiej ─ odparł a młodszy pokiwał głową zaraz potem kaszląc w swój łokieć.─ A ty? Chyba się przeziębiłeś ─ stwierdził i przyłożył dłoń do jego czoła, lecz na szczęście nic nie wskazywało na ewentualną gorączkę.
─ Nic mi nie jest, to tylko kaszel ─ odparł kładąc głowę na jego ramieniu. Hyunjin przytulił go nieco mocniej i okrył go kołdrą.─ Kocham cię ─ mruknął z lekkim uśmiechem na ustach. Brunet musnął jego czoło zaczynając się z nim lekko kiwać.
─ Ja ciebie też, kochanie ─ powiedział cicho.─ Wiesz, mój t- ─ nie dokończył przez drzwi, które nagle się otworzyły. Obaj spojrzeli w ich stronę a piegowaty widząc kto tam wszedł, odwrócił wzrok. Czuł się okropnie niezręcznie przez tą sytuację.─ Cześć, tato. Już wszystko załatwione? ─ zapytał gdy mężczyzna podszedł do łóżka.
─ Tak, możemy już wracać ─ odparł i przeniósł swój wzrok na piegowatego. Ten natychmiast wstał, tym samym zrzucając z siebie kołdrę.
─ Dzień dobry ─ przywitał się cicho. Mężczyzna uśmiechnął się lekko do niego, co zdziwiło chłopaka.
─ Cześć, Felix. Jak się trzymasz po tym wszystkim? ─ spytał co już totalnie zbiło z tropu rudowłosego. Spojrzał na Hyunjina a zaraz potem na jego tatę nie odzywając się przez jakiś czas.
─ Dobrze ─ wzruszył ramionami. Brunet wstał i objął ramieniem swojego chłopaka.
─ No Hyunjin, niedługo mam spotkanie. Zawieźć cię do domu? ─ spytał sprawdzając godzinę na zegarku.
─ Jeżeli czujesz się na siłach to możesz przyjść do mnie i Chana ─ zaproponował na co ten przytaknął.
─ Pisz do mnie jak coś ─ powiedział mężczyzna zakładając swoją marynarkę, którą zostawił wcześniej na krześle.
─ Nie ma sprawy ─ odparł przytulając do siebie Felixa.
─ Narazie ─ powiedział a gdy usłyszał pożegnanie od syna, wyszedł z sali.
─ Jezu ─ odetchnął Lee stykając czoło z ramieniem wyższego. Brunet zaśmiał się z reakcji rudowłosego.─ Nie śmiej się. Nie wiesz jak to jest jak robisz z siebie debila przy tacie swojego chłopaka a następnego dnia go widzisz ─ powiedział w jego ramię.
─ Nic się nie stało, Lix ─ przekonywał go głaszcząc go lekko po włosach.─ Rozumie to. Po za tym, naprawdę cię lubi, wiesz?
─ Serio? ─ podniósł wzrok na swojego chłopaka, który pokiwał głową.
─ W końcu to przez ciebie w końcu pomyślał o psychologu i jest z nim coraz lepiej ─ powiedział opierając brodę o jego głowę przez co musiał delikatnie stanąć na palcach.─ No i to ty mnie naprowadziłeś na prostą. Nawet nie wiesz jaki byłem dla niego nieznośny wtedy, nie, dla wszystkich. Przez ciebie jestem już nieco mniej wkurzający.
─ Dalej z ciebie idiota ─ stwierdził odsuwając się od chłopaka.─ Ale mój idiota ─ dodał uśmiechając się do niego. Hwang zaśmiał się pod nosem i pocałował go przelotnie w usta.
─ Twój i tylko twój.
★★★
─ Nie uwierzysz co się stało ─ powiedział Felix wchodząc do kuchni, którą opuścił na kilka minut. Brunet posłał mu pytające spojrzenie a ten zaczął mówić dalej.─ Chan poszedł spać z własnej woli, rozumiesz? Już się bałem, że coś mu się stanie jeżeli tak dalej pójdzie.
─ To świetnie ─ odparł z delikatnym uśmiechem odkładając pustą szklankę.─ Może ty też się trochę prześpisz? Wiem, że nie spałeś dobrze gdy ja byłem w szpitalu ─ skrzyżował ręce na piersi.
─ Tylko jeżeli pójdziesz ze mną ─ powiedział zarzucając ręce na jego szyję.─ Twój tata chyba nie będzie miał nic przeciwko jeżeli zostaniesz na jedną noc, prawda?
─ Niestety, ale będzie miał ─ westchnął biorąc jego ręce z siebie. Widząc niezadowoloną minę młodszego, pocałował go w usta i posłał mi lekki uśmiech.─ Przyjdę jutro, okay? ─ zaproponował na co ten chętnie się zgodził. Hwang wyjrzał za okno słysząc silnik jakiegoś samochodu.─ Moja taksówka przyjechała. Muszę już iść, słońce ─ poinformował go i ubrał buty. Rudowłosy kiwnął głową i stanął na palcach, żeby pocałował go w policzek.
─ Do zobaczenia jutro, hyung ─ mruknął nieco ciszej niż przedtem. Brunet znów posłał mu lekki uśmiech.
─ Do zobaczenia, Lixie ─ powiedział za nim wyszedł z domu. Piegowaty westchnął ciężko kładąc się na kanapę w salonie. Ciekawe czy jeżeli by mu powiedział jak bardzo źle psychicznie się ostatnio czuje, zostałby? Potrząsnął głową wyrzucając tą myśl z głowy. Nikt nie miał się tego dowiedzieć.
Kiedy wreszcie wszystko będzie w porządku?
CZYTASZ
i love you, idiot // hyunlix
FanfictionBo Hyunjin to szkolny chuligan, Felix coś ukrywa a Minho ma głupie pomysły top!h.hj bottom!l.f ship poboczny; minsung, jeongchan top! l.mh, b.ch bottom! h.js, y.ji ¡uwagi! - skz tutaj nie istnieje - bohaterowie są młodsi (mają 17 lat) - ogólnie to c...