5.Obejdzie się bez królewskich przeprosin.

658 70 52
                                    

02 Kwietnia 2021

Siedział skulony pod ścianą z kapturem i ręcznikiem na głowie. Nie chciał tu być, ale Senpai nalegał i znowu mu pomógł, chociaż nie musiał. Zerknął jak niziutki chłopak, to był chyba Yuu Nishinoya o ile dobrze kojarzył, właśnie skoczył do przodu, odbił piłkę i wykonał turlanie po parkiecie, żeby na końcu stanąć w ugiętych kolanach. Coś tam krzyczał, ale słuchawki z muzyką skutecznie zagłuszały wszelkie głosy i krzyki. Nadal fascynowała go gibkość i lekkie ruchy jakie niziutki chłopak wykonywał przy odbijaniu, jakby przyciągał do siebie piłkę niczym magnez. Robił to tak niesamowicie, że Hinata sam siebie przyłapał na gapieniu się, dopiero kiedy spojrzenie Yuu i jego spotkały się i ten pomachał. Shōyō z lekkim rumieńcem zażenowania, spojrzał gdzieś w bok. Wcale nie chciał się tak bardzo gapić!


- ...ie nie pytaj. Sprowadzili jakiegoś kolejnego beznadziejnego idiotę, który nawet tu nie chce być.


Muzyka w tej sekundzie przestała płynąć i usłyszał fragment rozmowy. Mówili o nim?


- Myślisz, że do nas dołączy?


- Marne szanse. Jest niski i rudy, nie nadaje się nawet na maskotkę drużyny.


- Jesteś nie miły Tsukki!


- Zamknij się, Yamaguchi.


- Wybacz, Tsukki!


Nie powinien był tego słyszeć. Nie chciał podsłuchiwać, ale mimo to, słowa, które powiedzieli były prawdziwe. Nie nadawał się, był niski, a to nadal babski sport, w który bawią się faceci. Nawet nie wiedział, co on właściwie tu robił? Chyba tylko z siebie idiotę i dając im złudne nadzieje, że w ogóle dołączy do klubu, w którym tak w sumie nie chce go nikt oprócz Sugawary-Senpai.


- Um, prze-przepraszam?


- Oh, dzień dobry, mogę w czymś pomóc?


- Ja... sz-szukam, um...


Hinata podniósł się na równe nogi, zdejmując ręcznik z głowy, który wcisnął w ręce wysokiego blondyna w okularach i ruszył do wejścia. Itsunika stała tam w towarzystwie Sugawary. No tak, nie powiedział jej, że idzie na chwilę do klubu siatkarskiego i nie przyszedł pod szkołę.


- Uwaga!!


To była sekunda, gdy dostrzegł lecącą w kierunku Itsu piłkę. Ruszył biegiem, odbił się od ściany obok wejścia, żeby wykonać idealny piruet w powietrzu i kopniakiem odrzucił piłkę w górę. Stanął na równe nogi, a piłka spadła prosto w jego ręce. Zapadła głucha cisza. Hinata bez słowa oddał piłkę w ręce łysego-wcale-nie-wyglądającego-jak-młodociany-yakuza.


- Powinnaś bardziej uważać Itsu...


- Shō! - Itsu wtuliła się w niego z niemal płaczem. - Nie przyszedłeś pod szkołę i my-myślałam, że... że... Nie strasz mnie tak, Shō!


- Przepraszam, nie chciałem. - Pogłaskał ją delikatnie po głowie i podniósł wzrok na zaskoczonego chłopaka. - Wybacz Suga-Senpai, ale to nie jest raczej miejsce dla mnie. Nie pasuje tu...


- Ej, rudy karzełku!


Westchnął ciężko i spojrzał w stronę czarnowłosego chłopaka o przenikliwych, chłodnych granatowych oczach. Rzucił w jego kierunku piłkę z niesamowitą prędkością. Hinata wyciągnął jedynie dłoń przed siebie, a kiedy piłka niemal dotknęła celu, zmieniła tor lotu w bok, o kilka cali mijając wysokiego blondyna w okularach i jego piegowatego kolegę. Shōyō stał z ręką uniesioną w tej samej pozycji, ale nadgarstek miał zgięty w bok. Jego brązowe oczy nabrały odcieniu czerni i stały się niesamowicie chłodne, jakby przeszywały ludzką duszę na wylot i znał każdą myśl, nawet tę, która nie uformowała się w pełni.


- Shōyō...


Nagła ciężka atmosfera zniknęła, gdy tylko chłopak zwrócił spojrzenie na różowowłosą. Jego cała forma, którą okazał zaledwie kilka sekund temu zniknęła, jakby trafili do całkowicie innego wymiaru lub ktoś podmienił go na mniej sympatycznego bliźniaka.


- Przepraszam za niego! - Pierwszym, który odzyskał głos był Sugawara. - Kageyama, przeproś Hinatę!


- Nie mam zamiaru. - Prychnął kruczowłosy.


- Obejdzie się bez królewskich przeprosin. - Hinata odwzajemnił gest, co zirytowało Kageyame. - Muszę już iść, do kiedyś tam, Suga-Senpai i przepraszam za zmarnowanie waszego czasu. - Skłonił się i wraz z dziewczyną zniknął z sali gimnastycznej.


Kolejny, który odzyskał głos był Noya, który wykrzyczał swoje zafascynowanie tym, co zrobił Hinata dokładnie minutę wcześniej. Kageyama prychnął zdegustowany i wrócił do ćwiczenia podań. Nie wiedział, co miał na celu Sugawara-Senpai, że sprowadził tego irytującego knypka, który nic nie robił oprócz siedzenia jak ta sierota pod ścianą i potem dopiero magicznie popisał się dziwnymi ruchami. Wiedział, że Tanaka i Nishinoya coś bredzili o niesamowitym, latającym chłopaku, którego nie mogli znaleźć przez ostatnie dni, ale wtedy myślał, że słońce im mocno przygrzało czaszkę i mieli zwidy. Kiedy jednak Sugawara sprowadził tego niby latającego dzieciaka, to wręcz czuł, że musi sprawdzić co jest w nim niby takiego interesującego. A teraz miał pewność co do jednego, nie chcę gnojka widzieć więcej na oczy. 

Mały Książę [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz