17 Listopada 2021
Odbijał piłkę na zmianę z Yamaguchi'm, bo jak sam trener Ukai przyznał, muszą być wymieszani, a on nie zna ich umiejętności jeszcze. Kątem oka widział jak Yachi panikuje, ale Kyoko uspokajała ją wraz z Itsuniką. Cieszyło go, że przyjaciółka postanowiła ruszyć ze swoim życiem na przód i mimo chwilowej paniki i protestów, zgodziła się na zostanie nową menadżerką Karasuno. Czuł na sobie przeszywające spojrzenie Kageyamy, którego skrzętnie ignorował i uważał, że powiedział wystarczająco, żeby ten zaczął myśleć w miarę jasno i składnie.
- Ah, cholercia. Wygląda na to, że nie dam rady jednak wszystkich ogarnąć w weekend.
Hinata spojrzał ukradkowo na Ukai'a i odbił zbyt mocno piłkę, która odbiła się na ukos od ramion zielonowłosego, co skwitował jedynie uśmiechem i pobiegł po piłkę. Westchnął krótko. Yamaguchi był jedną z naprawdę niewielu osób, które mógł w jakimś stopniu polubić w Karasuno i uznać za kogoś naprawdę godnego uwagi jak mowa o znajomości.
- Proszę, to twoje.
Spojrzał uważnie w stronę wejścia, gdzie stało czterech nieznajomych dla niego mężczyzn. Nigdy w życiu ich nie kojarzył, ale zdawali się rozglądać po sali gimnastycznej z jakąś dziwną nostalgią.
- Drużyna Sąsiedzkiego Stowarzyszenia, właśnie dotarła! - Zakrzyknęli chórkiem.
- Hej, ciesze się, że udało wam się tak szybko przybyć! - Ukai natychmiast podbiegł powitać nowych.
Ściągnął brwi nieznacznie. Czyli to byli ci dawni gracze Karasuno, o których wspominał ich nowy trener? Nie wyglądali zaskakująco, ale z drugiej zaś strony, jego również nikt nigdy nie brał zbyt poważnie do czasu, aż nie stał się legendą samą w sobie.
- Spodziewałem się jakichś staruszków. - Tsukishima mruknął z wyraźnym zaskoczeniem.
- Ja też...
- Nie wyglądają zaskakująco ani nadzwyczajnie, ale nauczyłem się, że w życiu nie warto lekceważyć przeciwnika. - Hinata podszedł do nich, stając obok. - Mam nieodparte wrażenie, że rozgrywka z nimi będzie interesująca, ale jednocześnie zlekceważą nas jako młodych i niedoświadczonych, co może skutkować odpowiednim atakiem z zaskoczenia.
- Dobra, mniej gadania i więcej działania! - Zakrzyknął trener. - Pożyczam od was Libero i jednego rozgrywającego, bo w drużynie przeciwnej mamy lekkie braki.
- Hinata, nie wychylaj się zbyt szybko. - Daiki puścił do niego oczko. Ściągnął brwi niezrozumiałe. - Nie chcemy, żeby wszystkie asy naszej drużyny zostały pokazane, prawda? Kiedy dam ci znać, wkroczysz, jasne?
- Jasne.
Odetchnął głęboko. Czyli jednak nie musiał robić wszystkiego sam, a drużyna nadal na niego liczyła w jakimś stopniu. Teraz tylko wyłapać jak grają przeciwnicy i ewentualnie coś od nich skopiować, bo czemu nie? Minęło kilka minut, a pierwsze punktu pojawiły się na koncie drużyny przeciwnej. Widział, jak ich atakujący zerka ciekawie w jego kierunku, ale udawał, że wcale tego nie robi i przebijał z pomocą Sugawary kolejne punkty.
CZYTASZ
Mały Książę [Zawieszone]
Fanfic- "Sporty przestały być zabawne, gdy wszyscy polegali tylko na mnie", tak powiedziałem kiedyś... - A, co byś powiedział teraz, Hinata? - Odnalazłem swoje miejsce na ziemi.