13.Jesteś dziwny.

572 65 61
                                    

04 Sierpnia 2021

Jak pomyśleć tak nad przeszłością i innymi drużynami sportowymi, do których przynależał, to szczerze mógł powiedzieć, że nigdy nie biegł na żaden trening, a przynajmniej nie widział ku temu powodów. Teraz jednak było ich kilka, a wszystkie sprawiały mu niewyobrażalną radość, przyspieszone bicie serca i nieśmiały uśmiech na twarzy. Od dawna nie czuł tak wielkich pokładów energii i radości z możliwości zagłębienia się ponownie w świat sportu. W końcu odnalazł miejsce, gdzie mógł robić co chciał i, co najważniejsze, nie robił wszystkiego samemu. Karasuno przyjęło go jako Hinata Shōyō, a nie Mały Książę i traktowali jak zwykłego gracza, ewentualnego przyszłego Asa, jak to ciepło napominał Suga-Senpai. Nie przeszkadzało jemu to. Czuł się potrzebny, ale nie musiał robić wszystkiego. Zabawne, że gdyby ktoś powiedział do niego z początkiem roku, że odnajdzie się w babskim sporcie, jak to uwielbiał nazywać siatkówkę, to wyśmiałby tę osobę i kazał zrobić obdukcję głowy. Przeskoczył ponad płotkiem, wykonując z rąk dźwignię, a nogi niczym wahadło przerzucił na drugą stronę i wylądował idealnie w kucki. Usłyszał zaskoczony pisk oscylujący z jękiem. Podniósł głowę w górę i zamrugał niewyraźnie. Przed nim stał bardzo wysoki chłopak, może nawet dorównywał wzrostem Kuroo-Senpai. Miał długie brązowe włosy do ramion, niewielką bródkę i przestraszone oczy sarny.


- Pro-Proszę nie krzycz! Nic ci nie zrobię, przysięgam!


Zabawne. Sam krzyczał, a prosił jego o to samo. Czyżby wziął jego neutralną minę za chwilowe otępienie, które zaraz zastąpi strach przed kimś o wiele wyższym i dobrze zbudowanym? No, wyglądał dość groźnie ze swoją posturą, ale sarnie oczy zdradzały kompletnie jego prawdziwą naturę. Shōyō wstał na równe nogi i postąpił krok naprzód. Zmierzył nowego, nieznanego jemu osobnika. Tak, był na pewno podobnego wzrostu, co Kuroo-Senpai.


- Hinata Shōyō.


- Eee...


Potężny chłopak patrzył na niego z niepewnością i zdziwieniem. Czyżby powiedział to za cicho? A może właśnie go rozpoznał jako Małego Księcia? Cokolwiek by nie zrobił, to nadal go nie obchodziło, póki mógł grać i nie być jednostką w drużynie robiącą wszystko samodzielnie. Hinata przekrzywił głowę lekko w bok, a kiedy nieznajomy nie wydał z siebie żadnego kolejnego dźwięku, nawet przedstawienia się czy cokolwiek, założył ponownie kaptur na głowę i ruszył w kierunku sali gimnastycznej. Nawet jak miał treningowe ubranie, to lubił chodzić z bluzą z kapturem. Nadal nie czuł się w pełni pewnie poza miejscami bezpiecznymi w jego mniemaniu.


- Cze-Czekaj!


Hinata przystanął z ręką na klamce i spojrzał ciekawsko na nieznajomego. Potarł ramię i podszedł ostrożnie, jakby obawiał się wystraszenia pierwszaka. Wyglądał równie niepewnie jak on, gdy miewał swoje słabsze chwile, więc uznał, że pewnie przeszedł traumę, z którą obecnie walczy lub jest typem nieśmiałego wielkoluda.


- Um, nie... nie boisz się mnie?


- A powinienem?


- Nie, nie, nie! Absolutnie nie!


Hinata ściągnął nieznacznie brwi. Nie rozumiał go. Nie lubił nie rozumieć. Starszy odchrząknął ostrożnie, oblizał spierzchnięte wargi. Wyglądał jakby próbował ułożyć odpowiednio słowa, żeby nie wystraszyć Hinaty w żadnym wypadku i nie zrobić niczego złego. Było to na swój pokrętny sposób miłe i urocze, ale jednocześnie dziwne. On był sam w sobie dziwny.

Mały Książę [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz