7.Naćpałeś się czegoś?

615 63 44
                                    

30 Kwietnia 2021

Podskoczył wyrzucając kiwakiem piłkę do czerwonowłosego, a on idealnie wbił ją do kosza. Grali w nie do końca fair grę w kosza. Dziewczyny kontra chłopaki. Yachi była zachwycona mogąc im pomóc naliczać punkty, zwłaszcza, gdy wyjaśnili, że to raczej uliczna gra bez większości zasad i może liczyć punkty po jednym. Dla niedoświadczonej w sportach Yachi było to idealnym pomysłem i rozwiązaniem. May zwęziła spojrzenie, gdy Malin podebrał jej piłkę i posłał ją do Fireball, który wyskoczył wysoko w górę niczym na trampolinie i z okrzykiem godnym lwa uderzył z impetem piłką wprost do kosza. Można było przysiąc, że widać jak piłka i obręcz płoną żywym ogniem, a ci co rozważali skąd taka ksywka, teraz już rozumieli.

- Koniec zabawy chłoptasie! - Warknęła Lynax, a jej żółte oczy zalśniły złowieszczo niczym u demona. - Itsu!

Itsunika skinęła jedynie głową. Zielonowłosa wykonała idealnie piruet, unikając wraz z piłką ataków ze stron chłopaków, a kiedy Malin złapał ją w pasie, wyrzuciła przedmiot zainteresowania chłopaka w górę, gdy Itsunika przeskoczyła jednym susem nad nimi w pozie typowo baletowej i przechwyciła piłkę, wykonując idealną kulistą formę, po czym wylądowała na równych nogach i wbiła punkt. Teraz piłka była w rękach Hinaty, który został przygnieciony do betonu przez May.

- Dziękuję za twoją pomoc, Shōyō. - Siedząc na nim okrakiem zabrała piłkę ze słodkim uśmieszkiem.

- Oh, nie musiałaś! - Malin przechwycił piłkę z jej rąk. - Dziękuję ci bardzo!

- Ej!

- Kup se klej! - Zaśmiał się chamsko i wrzucił punkt dla chłopaków. - Woooow! Tłumy szaleją, o tak! - Wykonał salto w miejscu i zaczął odstawiać dziwną figurę pseudo parkour. - Kto jest debeściak? Malin debeściak!

- Żebyś się nie przeliczył kochasiu. - Lynax wywróciła oczami, biorąc piłkę do rąk.

Chłopcy wymienili spojrzenia i zgodnie kiwnęli głowami.

- Brać ją panowie! - Fireball uśmiechnął się drapieżnie.

- Przykro mi, ale brać to mnie może tylko jedna osoba. - Uśmiechnęła się sugestywnie do ciemnoskórego.

- Yyyy...

Wyminęła chłopaka idealnym piruetem i wrzuciła piłkę do kosza, po czym przybiła piątkę z resztą dziewczyn. Malin parsknął śmiechem i poklepał kumpla po ramieniu.

- Nie przejmuj się stary, to była naturalna reakcja.

Shinso zmielił w ustach wiązankę cisnącą się na usta i w głowie zaczął planować odegranie się na swojej dziewczynie. Kiedy tylko piłka znowu trafiła w ręce Natashy, Fireball zaszedł ją od tyłu, złapał pasie i pocałował, odbijajac piłkę do Hinaty. Chłopcy zdobyli punkt, a dziewczyny parsknęły śmiechem na czerwoną przyjaciółkę. W kolejnej sytuacji MayDay złapała Malin za spodnie i zagroziła, że je straci razem z bokserkami jak nie odda piłki. Z warknięciem frustracji odbił piłkę do Lynax, dzięki czemu dziewczyny zdobyły punkt. Yachi co pewien czas parskała śmiechem lub panikowała nieznacznie przy gorszych sytuacjach, jak na przykład kiedy Hinata usiadł na swojej kuzynce okrakiem i przytrzymał za ręce na plecach do czasu jak Fireball nie nabił dla nich punktu. Gra trwała w najlepsze do chwili aż Mayumi nie wybiła piłki z rąk Hinaty i trafiła jakiegoś wysokiego bruneta, wytrącając mu kubek kawy z ręki wprost na koszulkę. Rzuciła krótkie „sorki, odkupie" i poleciała dalej walczyć o punkty. Pięć minut później był remis, ale postanowili zrobić niewielką przerwę na coś do picia. Dopiero dostrzegli niewielkie grono kibicujących im ludzi, którym najwidoczniej spodobała się nietypowa gra w kosza.

- Ale wiecie, tak pomyślałam sobie, że w sumie HinShō jeszcze w siatkówkę chyba nie próbował grywać jak mowa o kluby. - Mayumi rozplątała warkocz, żeby go poprawić. - Nie ma u ciebie w szkole żadnego klubu czy coś? Mogłoby być zabawnie.

- To babski sport. - Mruknął z niesmakiem.

- I klub siatkarski już się o niego upomina dość napastliwie. - Lynax parsknęła śmiechem, na co spojrzeli na nią ciekawie. - Podejrzewam, że wiedzą o jego przeszłości i chcą dobrego zawodnika i tyle. - Zaczęła podbijać piłkę z ręki do ręki.

- Inne wyjaśnienie byłoby miałkie. - Malin wymamrotał z namysłem, sięgając po butelkę wody z zielonego plecaka. - Ale, ej ej ej, a co jak naprawdę o niczym nie wiedzą? To byłaby niezła kosa, nie?

- Musieliby chyba żyć na innej planecie albo nie interesować plotkami sportowymi, co jest niemal równe zeru. - Fireball popijał bezalkoholowe piwo. - Może są z innego równoległego świata? Wiecie StargGate czy coś?

- Naćpałeś się czego? - Zielonowłosa uniosła brew w górę.

- Nie chcę próbować na siłę czegoś co skończy się tak samo jak wszystkie inne sporty. Początkowo jest zabawnie, ciekawie i interesująco, a po czasie wszystko się zaciera. Przeciwnicy nie chcą nawet walczyć, drużyna polega jedynie na moich umiejętnościach i mecze ostatecznie wygrywaliśmy niemal walkowerem... - Odebrał od Lynax piłkę i odbił ją kilka razy, po czym wrzucił do kosza. - Tu nawet nie chodzi o moje chęć czy niechęć do tego sportu, bo mógłbym na to nawet przymknąć oko, ale po prostu wiem jak się skończy. Zawsze jest tak samo i nikt nie wmówi mi inaczej. - Reszta w milczeniu patrzyła na jego poczynania. - I dlatego nie chce dołączyć do klubu siatkarskiego. - Skończył swoją przydługawą wypowiedź, rzucając celnie do kosza.

- Halo, chłopaki! - MayDay zakrzyknęła niespodziewanie z udawaną radością w stronę krzaków. - Chodźcie do nas, a nie się ukrywacie!

- Co? - Hinata oberwał piłką w głowę, gdy zdekoncentrował się i pacnęła go, mijając ręce. - Do kogo ty wołasz?

- Wiesz, że od dłuższego czasu obserwują nas jacyś kolesie z twojej szkoły. - Brunetka wskazała na gęste krzaki. - Czają się w krzakach od kiedy przyszłam, myślałam, że wiesz... - Wzruszyła ramionami. - Taka kryjówka jest o kant tyłka rozbić, więc wiesz... Zresztą Daiki w gimnazjum często próbował urywać się z treningów i razem z Satsuki odkryłyśmy chyba jego wszystkie pomysły na kryjówkę.

Hinata wyraźnie skrzywił się, po czym zarzucił kaptur żółtej bluzy na głowę, złapał za torbę i wymamrotał cicho, że stracił ochotę na grę i ruszył w stronę wyjścia z boiska. Lynax wymieniła groźne spojrzenie z Mayumi, a Itsunika i Yachi pobiegły za rudzielcem. Oh, ta zniewaga krwi wymaga...

- Wyleziecie sami czy mam zadzwonić na policję i zgłosić zboczeńców pedofilii ukrywających się w krzakach? - Mayumi wyciągnęła komórkę gotowa spełnić swoją groźbę. - Macie pół minuty.

Malin przytrzymał za ramię Fireball, żeby w razie czego nie rzucił się na delikwentów i nie zamordował na miejscu. Zwłaszcza, że krew ciężko zmyć z betonu i ubrań. Zresztą, nie uda im się załatwić na tyle dużo cementu, żeby ukryć więcej niż jedne zwłoki w przeciągu godziny, a planowali jeszcze trochę pograć w kosza. Z chaszczy wyłoniły się trzy postacie. Łysy koleś z nieprzyjemną twarzą, wyglądający jak młodociany przestępca czy yakuza, jakiś kurdupel ze śmiesznym blond pasemkiem i chuderlawy brunet o ciemno granatowych oczach.

- JAKI SŁODZIAK!!!

Mayumi niemal na jeden sus podskoczyła do nich, złapała niziutkiego i przytuliła do siebie zaborczo, jakby tuliła pluszowego miśka. Zaraz jednak spojrzała wrogo na dwójkę skonsternowanych chłopaków.

- Jak wam nie wstyd wykorzystywać niskie i urocze osoby do waszych chorych zabaw pedofilskich! - Warknęła.

Lynax parsknęła śmiechem, a Malin i Fireball próbowali powstrzymać rozbawienie. Królowa lodu aka Elsa właśnie wylazła na świat i przejęła kontrolę nad ciałem i umysłem MayDay, więc sytuacja zapowiadała się intrygująco. Niski chłopak był czerwony niczym piwonia i, mimo usilnych starań, uwolnić się nie zdołał z uścisku mamy niedźwiedzicy. Zapowiadała się bardzo intrygująca rozmowa.

Mały Książę [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz