Rozdział 10

300 34 25
                                    

Standardowo zaczęło się od zwykłej rozmowy o tym co będziemy robić, a już chwilę później siedzieliśmy w "kółku" na podłodze w salonie u bruneta z butelką na środku. W skrócie, było mnóstwo... Głupich wyzwań. Był nawet moment kiedy Tsukishima kazał Hinacie skoczyć z dachu. Chłopak miał już iść kiedy do akcji weszła "Sugamama". Kei'owi dostał się opieprz i w sumie Shōyo też, że nie pomyślał, że to podpucha. Później trafiło, że ja kręciłem i wylosowało na Sugę. Próbowałem namówić go, żeby się przyznał wszystkim, że są razem z Daichi'm (oczywiście w sposób, żeby reszta nie domyśliła się o co mi chodzi) Kōshi się wtedy spiął, po czym powiedział, że on ma dosyć i po prostu wyszedł z pokoju, a zaraz po nim Daichi. Hm... Czyżby "Sugamama" miał okres? Kiedy "pan" domu wyszedł za swoją "żoną" zaczęła się walka o przetrwanie. Nie wiem ile nie było chłopaków, ale przez ten czas zdążyliśmy ponawalać się poduszkami, a w pewnym momencie nie wiem skąd przyszedł Tanaka z jakimś wiadrem na głowie i mopem w ręku. Z powodu, że zaczęło się tam robić zbyt... Niebezpiecznie... Postanowiłem znaleźć Daichi'ego, który mógł ich uspokoić albo chociaż powiedzieć mu, że jak się nie pospieszy to mu pół domu rozpierdzielą. Z racji, że nie znalazłem go na dole, wszedłem po schodach na górę. Usłyszałem jakieś głosy wydobywające się z pokoju bruneta, więc podszedłem pod uchylone drzwi. Zobaczyłem, że Suga rozmawia o czymś z Sawamurą, więc chciałem odejść albo chwilę poczekać, żeby nie przeszkadzać, ale usłyszałem kawałek rozmowy i jakoś tak... Zostałem.

- Nie przesadzasz?- zapytał brunet.-To raczej ich sprawa. W sensie nie mówię, ze mnie to nie martwi, ale... Chyba powinni to wyjaśnić ze sobą.

- Wiem, ale... Nie widzisz jak bardzo Noya się zmienił...? Przez ten wypadek... A teraz Asahi mu dokłada... On jest taką osobą, że nie pokaże jak się czuje na serio... Widzę, że jest mu smutno...

- Przestań się martwić na zapas. Myślę, że nawet dzisiaj dojdą do porozumienia.- przerwał i wpatrywał się szarowłosego.- No chodź tu. - mówiąc to rozłożył ręce, a Suga od razu się do niego przytulił. Też bym chciał... Tylko, żeby to był Asahi... Żebym mógł się do niego przytulić. Poczuć jego ciepło... Jak jego (zapewne) silne ramiona mnie otulają. Bym mógł zatopić się w jego zapachu i zapomnieć o wszystkim wokół... Też bym chciał... Delikatnie zapukałem i wszedłem do środka pomieszczenia. Obydwoje odskoczyli od siebie na dwa końce łóżka i tylko tępo się na mnie gapili.

- Spokojnie, to tylko ja.- zaśmiałem się.

- Przestań straszyć ludzi...- mruknął Daichi.

- Straszyć? Jak chcesz to mogę zacząć. Kiedy wy się tu... No, to w tym czasie na dole zaczęła się apokalipsa i zaraz zostaniesz pozbawiony domu.

- Noya, błagam Cię... Zaraz, czekaj co!? Mój dom!?- od razu wybiegł.- Jeżeli tam teraz zejdę i nie zastane porządku to was wszystkich pozabijam!- popatrzyliśmy na siebie z Kōshi'm i zaczęliśmy się śmiać. Żeby nikomu nic się nie stało, zeszliśmy szybko na dół, ale było za późno... Daichi próbował walnąć mopem Tanakę, który o dziwo dobrze unikał jego uderzeń. Suga ruszył od razu zatrzymać Sawamurze, co my się udało, a Ryu... Chyba przeliczył się ze swoim szczęściem i kiedy się odwrócił, żeby zobaczyć czy brunet nadal go goni... Wpadł  prosto na ścianę. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać. W międzyczasie usłyszeliśmy... Głośny grzmot. Mimo wszystko przestałem się śmiać, a po moim ciele przeszły dreszcze.

~~~

Po jakimś czasie rozcieliliśmy swoje maty i usiedliśmy na nich. Ja dałem swoją w miarę w kącie oraz o dziwo kawałek dalej ode mnie była mata Asahi'ego. Czy to coś może znaczyć? Zaczęliśmy rozmawiać, ale nie za bardzo się na tym skupiałem. Moją uwagę przyciągały coraz to bliższe i głośniejsze grzmoty. Podkuliłem nogi pod samą klatkę i oplotłem je rękami. Położyłem głowę na kolanach i dalej starałem się skupić na rozmowie. Było i jest naprawdę ciężko. Najlepiej to poszedłbym do łazienki i zamknął się w niej na całą noc, jednak wiem, że nie mogę. Jakoś około dwudziestej czwartej, wszyscy postanowiliśmy pójść spać. Światło zostało zgaszone, a my już dawno leżeliśmy na swoich miejscach. W końcu deszcz zaczął uderzać o szyby, a do tego co chwilę grzmiało. Zawinąłem się w "kulkę" i próbowałem o tym nie myśleć, pójść po prostu spać. Minęło piętnaście minut... Trzydzieści... Godzina... Półtorej... Dwie... W końcu moje oczy zaczęły odpadać i udało mi się zasnąć...

Kolejne wspomnienie? Sen?
Idę, znowu. Radosny. Idę przez pasy. Wjeżdża we mnie auto. Nic nie widzę. Znowu nic nie widzę na jego temat. Znowu czuję ten sam ból. Przeszywa całe moje ciało, coraz ciężej mi się oddycha, ten sam mężczyzna do mnie podchodzi, ale tym razem znowu nie słyszę co mówi... Tak jak za pierwszym razem. Zaczynam zamykać oczy... Znowu to przechodzę...?

Szybko podniosłem się do siadu, oblany zimnym potem. Tym razem... To był koszmar...? A burza...dalej szalała. Chwyciłem telefon leżący obok.

3.24

Już jej zasnę. Nie ma opcji. Ta cholerna burza... Koszmar... To i tak już za dużo jak na tą noc...

- Noya...?- usłyszałem szept zaraz obok siebie.

- E... Oh, em... Cześć Asahi...

- Boisz się? Wcześniej myślałem, że śpisz.- Zapomniałem... Kiedyś powiedziałem o tym Azumane. Zbierałem się na to jakieś pół roku, przez co chłopak myślał, że chce z nim zerwała przyjaźń. To było jakoś rok temu? Może półtorej... Ale wyleciało mi to z głowy. Nie sądziłem, że to on się do mnie pierwszy odezwie i, że w ogóle się odezwie. W głębi serca byłem naprawdę szczęśliwy. Nie odezwałem się, jedynie mruknąłem coś, żeby potwierdzić jego podejrzenia. Nie da się go oszukać... Po prostu się nie da. Po tylu latach znajomości wie nawet kiedy kłamie, przerażające!- Chodź tu...-mruknął.

- Hę...?

- No... Po prostu... Może jak będziesz z kimś spać to nie będziesz się, aż tak bał...- chłopak podniósł fragment swojej kołdry i delikatnie się posunął, żeby zrobić mi miejsce.

- Em... O-okej...- dosyć powolnymi ruchami podszedłem do jego maty (nie chciałem obudzić reszty) i wyślizgnąłem się pod lekko uniesioną kołdrę. Chłopak zaraz po tym ją opuścił. Leżałem tak z nim i myślałem, że moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki. Czy to z emocji czy ze strachu. Długowłosy musiał już usnąć, bo nie wykonywał, żadnych ruchów. Po chwili, jednak poczułem, że się porusza i jego ręka wylądowała przy moim biodrze obejmując mnie w pasie. Czułem ciepło bijące od jego ciała, jego zapach, jego obecność. To co zawsze chciałem poczuć. Przymknąłem oczy i starałem się uspokoić. Teraz nawet zapomniałem, że na dworze nadal grzmi. Jedynie w tej chwili liczyło się to, że Asahi jest tu koło mnie. Nawet nie wiem kiedy moje niewinne "przymknięcie oczu" zakończyło się zaśnięciem...

____________________________________________
Witam, prosiaczki!
Kolejny rozdzialik :DD
Taki troszkę dłuższy, bo uparłam się, że na tym momencie się skończy 😅

Widzimy się jutro w Daisudze ❤️

Miłego wieczorku 💞

°~Przyjaźń od zera?~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz