Rozdział 5

319 36 16
                                    

Postanowiliśmy wyjaśnić wszystko w drodze do mojego domu.

-To co tam robiłeś?

-Nie chciałem o tym wszystkim mówić, aleee... Rozumiem, że nie mam wyboru. Po raz kolejny wyjaśniłem sytuację, która mnie spotkała. Dodałem, że nic nie pamiętam z tamtego okresu.

Obydwoje na chwilę stanęli w miejscu.

-No co?-zapytałem.

-Ty...tak na serio?

-Jeszcze pytasz? Naprawdę?

-W-wybacz...- odpowiedział szarowłosy.

- A Wy?- spytałem.

- Co My?

- Jak długo?

- Hmm... Wyjdzie jakoś około... Trzech miesięcy.- powiedział brunet.

- I dopiero teraz mi to mówicie!? No wiecie co!? Kiedy zamierzalliście nam powiedzieć?

- Nie wiemy... Kiedyś to zrobimy.

- Kiedyś? Jak chcecie mogę to zrobić za Was.

- Nie! Znaczy się... N-nie potrzebujemy Twojej pomocy. Damy radę.- krzyknął Kōshi.

- A co w tym złego?- zapytałem.

- Heh... Widzisz... Jeżeli Ty wiesz to już jest wielkie zagrożenie, że będzie o tym wiedziała cała Nekoma i jeszcze kilka innych drużyn, z którymi graliśmy.

- No dzięki, że we mnie wie...- przerwałem kiedy nieopodal nas zauważyłem przechodzącego Asahi'ego. Był sam, więc postanowiłem to wykorzystać, żeby z nim porozmawiać.- A... Asahi!- krzyknąłem, przez co chłopak zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Chciałem do niego podejść, ale  przyspieszył kroku? Co jest!? Zacząłem iść szybciej w jego stronę, przez co jeszcze bardziej przyspieszył. Chwilę później już go zgubiłem, bo skończyliśmy na tym etapie , że on robił wielkie kroki, a ja po prostu musiałem biec.- Cholera, Asahi! Porozmawiajmy!

- Noya? Co to było?- A, no tak! Zapomniałem o Daichi'm i Sudze.

- A... Um... Ciężka sprawa i... W sumie sam nie wiem o co w niej dokładnie chodzi. To wszystko jest w ogóle jakieś dziwne. Przed wypadkiem zachowywał się normalnie. Chyba nie jest zły, że nie spotkałem się w nim w tamtym dniu? Chociaż... On nie wiem o moim wypadku...

- A może on coś wie?

- Co masz na myśli?-dopytałem.

- W sensie, wiesz, nie mówię, że od razu może znać sprawcę, ale może na przykład  coś widział?

- Niemożliwe. Tamtego dnia miał sprzątać salę.

- To może skończył szybciej?

- Ale nawet, jeżeli to by mi chyba powiedział, prawda?

- ...

- Ej, no nawet sobie nie żartujcie!

- Musisz z nim porozmawiać.- stwierdził Sawamura.

- Sam widzisz, że jak narazie to jest niemożliwe.- mruknąłem. Musieliśmy wrócić na główną drogę, bo troszeczkę zboczyliśmy z kursu. Szliśmy przez jeszcze jakie piętnaście minut, po czym podziękowałem chłopakom za odprowadzenie. Wszedłem do środka, oznajmiłem o swoim powrocie i poszedłem do swojego pokoju. Trochę się pouczyłem, tak w końcu nawet ja muszę się chociaż przez chwilę pouczyć. Później poszedłem wziąć prysznic i wróciłem do swojego pokoju przecierając ręcznikiem mokre końcówki oklapłych włosów, z których od czasu skapywały kropelki wody. W końcu rzuciłem się na łóżko.

Ciągle w głowie miałem słowa chłopaków.
"A może on coś wie?", "Nie mówię, że od razu musi znać sprawcę, ale może na przykład coś widział?"... Gdyby coś widział... Powiedziałby mi o tym, prawda? Po za tym to niemożliwe. Może powinienem porozmawiać z Shiori? W końcu to jego siostra. Powinna coś wiedzieć o bracie... Nie jest to jakiś głupi pomysł, zwłaszcza, że należy on do Tanaki, ale chyba naprawdę powinienem bardziej ufać jego nieraz głupim pomysłom. Źle się czuję, że mogłem go w jakiś sposób urazić, ale na te chwilę to mój najmniejszy problem. Dobra, postanowione! Jutro po lekcjach muszę zobaczyć się z siostrą Asahi'ego! Obróciłem się na bok, na łóżku, na którym leżałem. Może to pomoże mi dowiedzieć się co się z nim stało...? Nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy usnąłem.

***

Rano panował istny chaos. Zapomniałem nastawić budzika, a moja mama miała dzisiaj do pracy na szóstą rano także opcja, że mogła mnie obudzić nawet nie istniała. Wstałem za pięć ósma. Może bym się nie przejmował spóźnieniem, ale na pierwszej lekcji miałem sprawdzian i chcąc nie chcąc wolę go napisać. Szybko się ubrałem i chwyciłem torbę z spakowanymi jeszcze wczoraj książkami. Wybiegłem z domu (oczywiście zdążyłem go zamknąć na klucz) i czym prędzej udałem się do szkoły. Wparowałem do klasy z piętnastominutowym spóźnieniem. Na szczęście nauczycielka się nade mną zlitowała i pozwoliła pisać mimo to sprawdzian, ale wszyscy na początku dziwnie się na mnie patrzyli. Nie wiem czym zostało to wywołane, ale chyba powinni być przyzwyczajeni, że się spóźniam.

~~~

Dopiero po trzeciej lekcji dowiedziałem się co było przyczyną nagłych spojrzeń. Z pośpiechu nawet nie ogarnąłem włosów z czego nawet nie spostrzegłem luźnych kosmyków latających mi przed oczami. Mniejsza o to. Właśnie kierowałem się do domu Asahi'ego. Mam nadzieję, że ta rozmowa przyniesie coś dobrego...

____________________________________________
Witam, prosiaczki!
Tak, ja jeszcze żyje i ta książka chyba też.
Przepraszam, ale miałam tak "dużą" ochotę na pisanie tej książki, że nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy. Także, mogę jedynie powiedzieć, że mam dosyć sporo na głowie i miałam pewne sprawy prywatne, które musiałam rozwiązać. Oczywiście, żeby mnie dobić miałam znowu jakąś blokadę i nie mogłam nic wymyślić. No, ale już powracam i w końcu zacznę coś pisać.

Propos rozdziałów, mam napisanych już kilka do przodu, więc decyzja należy do was, w które dni tygodnia chcecie, żeby wychodziły.

W sprawie 2 części Daisugi, spokojnie ona jest już prawie gotowa, ale nom... Muszę jeszcze połączyć ze sobą pewne dwa punkty i rozdział opublikuje. Na mojej tablicy powinnam niedługo dać konkretną datę zaczęcia :'))

Miłego dnia💞

°~Przyjaźń od zera?~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz