Rozdział 4

452 50 90
                                    

Droga zajęła nam nie całe 15 minut. Musieliśmy czekać bo cała komenda w tej chwili zajmowała się jakąś "ważną" sprawą. Później mieliśmy do uzupełnienia jakieś papiery i zanim spostrzegłem zegar wskazywał godzinę 16, co by oznaczało, że normalnie zdążyłbym skończyć trening, wrócić do domu, wykąpać się i coś zjeść. Uh... ostatni raz jadę na komisariat. Siedzieliśmy na krzesełkach w holu, aż (w końcu) podszedł do nas szczupły, wysoki mężczyzna w granatowym mundurze.

-Yuu Nishinoya?-zapytał.

-Tak.-odpowiedziała za mnie moja mama.

-Zapraszam za mną i przepraszamy za zwłokę. Przyjmie Państwo komisarz Sawamura. Co prawda ma teraz przerwę, ale powiedział, że z chęcią Państwo przyjmie.-kiedy skończył, staliśmy już przed drzwiami do gabinetu (jak podejrzewam) taty Daichi'ego.
Weszliśmy do środka. Nie był to jakoś ogromny pokój, jednak był zaopatrzony w najważniejsze rzeczy. Na przeciwko drzwi przeciągały się meble.Na środku znajdowało się duże, drewniane biurko, które jednym końcem było przesunięte do ściany. Przed biurkiem znajdowały się dwa krzesła. Jedno koło ściany, a drugie kawałek dalej. Za biurkiem siedział mężczyzna. Był dobrze zbudowany. Miał brązowe, na krótko ścięte włosy i tego samego koloru oczy. Wstał z krzesła, na którym dotąd siedział i wskazał krzesła przed sobą. Podeszliśmy i usiedliśmy na wskazane miejsca.

-Proszę mi wybaczyć za tą zwłokę. Tak, więc hmm...-mężczyzna zaczął przeglądać papiery na biurku.-Dobrze...Yuu, tak?-Przytaknąłem.-Więc opowiedz jak doszło do tego wypadku ze wszystkimi szczegółami. Może Ci się wydawać, że coś nie jest ważne, ale mogą to być bardzo istotne informacje.

-No to, zaczęło się od tego, że wracałem z treningu siatkówki. Było to około 19/20. Wracałem wtedy wyjątkowo sam bo jeden z moich przyjaciół musiał gdzieś pojechać, a drugi posprzątać salę, a dlatego, że nikt inny nie idzie w moją stronę, zostałem do tego zmuszony. Szedłem myśląc... nad pewną sprawą.

-Jaką?

-To b-bardziej prywatna sprawa...

-Dziewczyna, co?

-Um... można tak powiedzieć...-widziałem jak zdziwienie maluje się na twarzy mojej mamy, no, ale co miałem powiedzieć? Myślałem o pewnym długowłosym chłopaku przez, którego wariuje? Mężczyzna się zaśmiał.

-No, mów dalej.

-Szedłem dalej, aż byłem przy pasach. Miałem zielone światło, więc przeszedłem i... nic dalej nie pamiętam. Lekarz powiedział, że z czasem będę pamiętać więcej szczegółów, aż w końcu wszystko sobie przypomnę.

-Mhm...-mruknął, zapisując coś w  czarnym notesie. Wyciągnął jakieś papiery i podał je mojej rodzicielce.-Proszę przeczytać i podpisać te dokumenty, a następnie zanieść je do pokoju obok.

-Yuu poczekasz tutaj? Zajmie mi to max 10 minut.-zapytała się moja mama.

-Ta...-odpowiedziała.

-Mam nadzieję, że to nie problem?-Skierowała pytanie do pana Sawamury.

-Nie, spokojnie.

-Zaraz jestem.-powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.Z każdą minutą coraz bardziej się nudzę. Ten mężczyzna na chwilę wyszedł. Cały czas wgapiałem się w małą szparkę w drzwiach zostawioną przez moją mamę. Miało jej nie być 10 minut, a czekam ponad 15. Nagle ktoś stanął przy drzwiach, (jednak nie byłem w stanie stwierdzić kto to) zasłaniając mi szparkę w drzwiach. Przez to, że siedziałem przy ścianie, zaraz koło drzwi, mogłem usłyszeć pojedyncze szepty.

-Nie spinaj się tak.Postaraj się uspokoić.

-Jak mam się uspokoić?!

-Nie panikuj, będzie dobrze.

-Łatwo Ci mówić!

-Chodź już marudo.-Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia weszły dwie osoby. Byli to... Koushi i Daichi!? Chyba mnie nie zauważyli.

-Tato, tak jak Ci obiecałem... To jest Sugawara Koushi, mój chło...Noya!?

-Ależ nie przeszkadzaj sobie. Dokończ. Ja z chęcią posłucham.-Może, jednak opłacało się tu siedzieć. Całkiem ciekawych rzeczy się tu dowiaduję.

-A-ale jak... ty emm... Co tu robisz?-wydukał szarowłosy.

-Siedzę.

-Wiesz co mam na myśli.

-Niestety tak...

Nagle drzwi od "gabinetu" się otworzyły, a w progu stanęła moja mama.

-Yuu... jesteś gotowy?

-Ta, ale pojedziesz sama? Ja wrócę z kolegami. Musimy sobie coś wyjaśnić.-Kobieta spojrzała się na chłopaków.

-Jasne. Tylko nie wróć zbyt późno.

-Dobra.-Moja mama wyszła, a ja kontynuowałem.-To chcecie już iść czy zostać i się pochwalić?-zapytałem poruszając brwiami.

-Odpuścimy sobie. Chodźmy.

-Ty tchórzu!-powiedział brunet.

-Zostaw mnie w spokoju.-odpowiedział szarowłosy zakładając ręce na klatkę piersiową i odrwacając się do bruneta.Spojrzałem się na nich pytającym wzrokiem.

-Boi się poznać mojego tatę.-wyjaśnił Sawamura.

-Nie prawda! Wcale się nie boję... tylko stresuję.-zaprzeczył Suga.

-Dobra, rozumiem! Chodźcie już.-odparłem, po czym wyszliśmy z komisariatu.
____________________________________
Witam,prosiaczki!
Jak tam w nowym roku? Szczerze to po 3 picollo nadal nie wytrzeźwiałam, a nie chce wspominać o kol, która gada sama do siebie XD
Miłego dnia 💞

°~Przyjaźń od zera?~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz