Epilog

249 29 11
                                    

Piknik drużynowy przy strumyku to raczej nie był dobry pomysł... Na początku miało być cicho i spokojnie, a wyszło na to, że było głośno i najważniejsze, byliśmy wszyscy mokrzy. A zaczęło się od tego, że...

Rozmawiałem z Asahi'm, Sugą i Daichi'm w trakcie drogi na miejsce. Była to mała polanka ze strumykiem. Początkowy zamysł był taki, że mieliśmy usiąść na końcu i szczerze porozmawiać. Z tego co wiem na tym wyjściu Kōshi i Sawamura chcą im w końcu powiedzieć, że są razem. Nie mogę się doczekać ich min jak im powiem, że wiedziałem o wszystkim wcześniej! Chociaż i tak nawet jak o tym nie wiedziałem to wszyscy podejrzewali i chyba nadal podejrzewają ich o związek. Co do sytuacji na sali...

W tamtej chwili wróciliśmy do szatni, gdzie wszyscy... Czekali? Jakby nie wiem. Byli skołowani. W zasadzie to się im nie dziwię. Przed weekendem byliśmy pokłóceni, zwyzywałem Asahi'ego od najgorszych po czym teraz normalnie gadamy, dodatkowo i tak było wiadomo co nas łączy. Po tym co wykrzyczałem przy wszystkich ciężko nie było się domyślić. Na szczęście przyjęli to pozytywnie, ale oczywiście od czasu do czasu Tsukishima rzuca jakimiś wrednymi tekstami tylko po to, żeby się podroczyć. Jednak mimo wszystko nie przejmujemy się tym z Azumane i staramy się piszcząc te teksty mimo uszu.

Już prawie byliśmy na miejscu, kiedy Hinata zaczął się o coś sprzeczać z Kageyamą. Shōyo zaczął biec, żeby uciec przed chcącym złapać go Tobio, który swoją drogą ciągle wyzywał go od głupków. Kiedy byliśmy na miejscu chłopacy ciągle się ganiali. W końcu Suga i Daichi postanowili opanować sytuację i starali się uspokoić tą dwójkę, jednak bez skutku. Kiedy Sawamura szykował się już, żeby krzyknąć Hinata prawie wpadł do strumyka. Aby tego uniknąć złapał się najbliższej rzeczy w okolicy czyli Tobio... Skoro czarnowłosy nie spodziewał się czegoś takiego... Wpadli obydwoje do strumyka. Wszyscy byliśmy załamani ich głupotą. Jeszcze się nawet piknik nie zaczął, a oni są już cali mokrzy. Podejrzewałem to w zasadzie od początku, ale nie, że stanie się to tak szybko. Podeszliśmy do nich. Kageyama wyglądał jak wulkan, który w każdej chwili wybuchnie pod wpływem emocji. Za to Hinata... Jak rudy, mokry pies. Chłopak stanął koło nas i zaczął ściskać koszulkę przesiąkniętą wodą.

- Jesteście niemożliwi...- mruknął Suga. Shōyo jedynie się zaśmiał.

- Szczerze to... Od początku wiedziałem, że to będzie zły pomysł, żeby iść na strumyk. Zwłaszcza jak będzie tu Kageyama.- I chyba właśnie przekroczyła granicę. Spojrzeliśmy w stronę czarnowłosego. W jednej chwili zamachnął się ręką, żeby woda poleciała prosto na Hinate. Tak by się stało, gdyby nie to, że rudowłosy w porę zrobił unik, ale woda poleciała na... Tsukishime... Blondyn z obojętną miną spojrzał na swoją mokrą bluzę po czym wyprostował głowę oraz poprawił okulary. Nie jest zły? Czy może nadciąga burza? Kei złapał Shōyo i po prostu wrzucił go dalej do wody. Przez to woda prysnęła na co czarnowłosego jak i trochę na nas. I tak właśnie się zaczęło... Rudowłosy zaczął chlapać wodą i jakoś po chwili wszyscy staliśmy cali mokrzy w strumyku. Znaczy prawie wszyscy, bo "rodzice" stwierdzili, że sobie spokojnie usiądą na kocyku. Ich nie doczekanie. Jak wszyscy to wszyscy. Z racji, że nie miałem niczego pod ręką, a nie byli oni daleko to "wziąłem" wodę do ręki i czym prędzej do nich podbiegłem i "zrzuciłem" resztki wody, które nie zdążyły "zniknąć".

- N-Noya!?- zawołali.

- Nie ma randkowania! Jak wszyscy to wszyscy!

- Ja Cię normalnie zabiję!- Chyba wkurzyłem Sugamame... Ups. Jedyne co zostało mi do roboty to ucieczka, więc nie czekając na nic zacząłem biec. Zaraz za nami pobiegł Sawamura, żeby w porę powstrzymać Kōshi'ego.

Ostatecznie wracaliśmy dwunastoosobową, mokrą grupą, przez co ludzie na ulicy dziwnie się na nas patrzyli (co tylko mnie  rozśmieszało). W końcu rozdzieliliśmy się na grupy. Suga z Daichi'm, bo mieszkają w tą samą stronę, tak samo jak Tsukishima z Yamaguci'm, Hinata z Kageyamą oraz Asahi, Tanaka i ja. W późniejszym czasie ja i Tanaka oddzieliliśmy się od Asahi'ego.

- Czyli wszystko między wami w porządku?- zapytał łysy.

- No, a jak!

- Nie czujesz się dziwnie? No wiesz... W końcu jego siostra...

- Ryu. Powiedziałem Ci o tym tylko i wyłącznie dlatego, że poniekąd byłeś w tej sprawie, a nie po to, żebyś nie dawał mi spokoju i zatruwał mi życie.- Westchnąłem.- W pewnym momencie jest to dla mnie dziwne i jest to trochę... Krępujące kiedy się z nią widzę jak na przykład jestem u niego w domu, ale nie ma co rozdrapywać stare rany. W końcu... Czym miałbym się martwić?

- Rozumiem... Cieszę się, że wszystko już u Was dobrze.- uśmiechnął się delikatnie na co ja odpowiedziałem tym samym. Po pasach rozdzieliliśmy się w swoje strony i tyle się widzieliśmy.

Co prawda troszeczkę mu naściemniałem... Pamiętam jak by to się stało wczoraj. Kiedy postanowiłem porozmawiać z Shiori. Dziewczyna od razu się popłakała i zaczęła przepraszać. Starałem się ją wtedy uspokoić, ale wpadła w taką histerię, że, aż zaczęła przede mną klęczeć. Oczywiście od razy kazałem jej wstać i obiecałem, że nie pójdę na policję. Dziewczyna nie wiedziała jak mi tak naprawdę dziękować. Od razu się na mnie "rzuciła" i zaczęła przytulać. Podejrzewam, że gdyby nie to, że to jego własna siostra to rozszarpał by ją na miejscu.

Kolejna sprawa... Nie czuję się dziwnie tyle co niezręcznie. Jakiś ciężko jest mi nadal przyswoić, że siostra mojego JUŻ chłopaka spowodowała wypadek, w którym zostałem potrącony... Do tego mój chłopak pomagał jej zatuszować sprawę... Tak delikatnie to zagmatwane, ale co tam.

- Nishinoya!!!- wybudził mnie z myśli krzyk długowłosego. Odwróciłem się w jego stronę. Czasami wpatrywanie się w  rozgwieżdżone niebo pomaga myśleć.- Idziesz? Wszyscy czekają.

- Oh, Asahi... Jasne, już lecę.- uśmiechnąłem się w jego stronę. Żyje tym co dzieje się teraz. Nie tym co było kiedyś czy tym co będzie. Ważne, że tu i teraz jestem szczęśliwy.

Ale czy napewno?
Przecież jeszcze tak wiele rzeczy
nie jest jasne w tym wypadku... Czy...
Możliwe, że to wszystko to kolejne kłamstwo, którego wciąż nie potrafię zobaczyć? Czy rzeczywiście jestem...

Szczęśliwy...?

____________________________________________
Witam, prosiaczki!
Z wielkim bólem powiadamiam, że to koniec tej książki. Może nie w najbliższym czasie, ale kiedyś napewno pojawi się jej druga część, a przynajmniej ją planuje.

Boże, błagam ratujcie mnie! Ja nie chcę wracać do szkoły. Pozdrawiam Panią z autobusu, która w tej chwili ciągle się na mnie patrzy ;-; Czy wyglądam aż taki dziwnie? W końcu tylko siedzę i czytam mangę... Jakby umieram. Niby mam wolny dzień, ale... Trzy pierwsze lekcje z klasą i wychowawcą po czym kolejne trzy na jakiś zawodach sportowych... ZAJEBIŚCIE... By było gdybym miała jakąkolwiek kondycję 😓 albo chociaż tą sprzed pierwszej klasy, bo wtedy to chociaż biegałam oo dworze... Błagam ratuj mnie ktoś bo ja się tam zbłaźnie ;-; Jak coś odwala to walne wam jakieś story time czy coś na tablicy XDD Mam nadzieję, że przetrwam... Jak nie to... Lepiej nawet nie mówić.

Tak mnie ściska w żołądku, że nie mogę 😩✋

W takim razie widzimy się jeszcze w podziękowaniach, gdzie oficjalnie zmienię status książki na zakończony ;)

Miłego dnia 💞🤗

°~Przyjaźń od zera?~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz