Rozdział 12

301 32 39
                                    

Obudziłem się przez promienie słoneczne, które przechodziły przez nizasłonięte rolety. Przeniosłem się z pozycji leżącej do siedzącej i leniwie przeciągnąłem. Ale zaraz... Zacząłem się rozglądać po pokoju, ale nigdzie nie zastałem długowłosego. To... Mi się śniło tak? Spojrzałem na siebie. Miałem założoną czarną koszulkę Asahi'ego... Czyli nie. To nie był sen. My... My naprawdę spędziliśmy razem noc! Czy to nie za szybko...? Cholera! Mam nadzieję, że nie będę tego żałował... Ale było mi tak... Cholernie dobrze... Nie chcę nawet pytać skąd wiedział co i jak, ale... To w sumie interesujące. Co ja myślę! Delikatnie potrząsnąłem głową. Potem starałem się odgarnąć pojedyncze kosmyki, które poopadały do jakiegoś porządku, co jak mam być szczery w ogóle mi się nie udało, ale jak mówią, warto próbować. Jakimś cudem wstałem i pokierowałem się do kuchni. Już od jakiegoś czasu czułem dosyć przyjemny zapach. To w sumie on "powiedział" mi gdzie iść. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Azumane bez koszulki, który coś gotował. Mimo wszystko na mojej twarzy zawitały lekkie rumieńce. Uśmiechnąłem się i oparłem o "framugę" drzwi. Po chwili zacząłem iść w stronę chłopaka. Objąłem go w pasie.

- Nishinoya? Już wstałeś?- zapytał.

- Mhm...- mruknąłem. Obrócił się w moją stronę, ale i tak trzymałem go w pasie. Długowłosy mnie podniósł i posadził na blacie obok, kładąc ręce po obu stronach.

- Nie wolisz jeszcze pospać? - zapytał rozbawiony

- Niee...- odpowiedziałem, opierając głowę o szafki. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. Po chwili założyłem ręce za szyję bruneta, a chłopak w pewnym momencie położył ręce na moich delikatnie odkrytych udach. Nie oszukujmy się, "pływam" w jego koszulce.- Co chciałbyś dzisiaj porobić?

- Obojętnie mi.- zbliżył się na tyle, że stykaliśmy się nosami. Próbował mnie pocałować. Uśmiechnąłem się.-Co Cię tam bawi..?

- Może najpierw skończyłbyś gotować? Zaraz mi chatę spalisz.- odparłem, kiedy poczułem niezbyt przyjemny zapach.

- Cholera, zapomniałem!- ruszył z misją ratunkową dla jedzenia, a ja zacząłem się śmiać.- To nie jest w żadnym stopniu śmieszne! Jakby coś się stało to byś na mnie wszystko zrzucił.

- Ja? Niee, skądże! Dlaczego tak myślisz?

- Tak jakoś mówi mi to intuicja.- zaczęliśmy się śmiać. Później Azumane nałożył nam jedzenie i w miłej atmosferze zjedliśmy je przy stole. Jak to zrobiliśmy udało mi się go namówić na obejrzenie jakiegoś filmu i obecnie siedzieliśmy... Leżałem na Asahi'm u mnie na łóżku, oglądając z nim film, który leciał na laptopie przed nami. Nie było problemu, że będę mu zasłaniał. W sumie użył mnie jako podpórki, bo trzymał głowę na mojej. Minęła jakoś godzina, a nagle  usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzałem na chłopaka.

- Zaraz przyjdę...- mruknąłem.- Oglądaj dalej, zaraz mi powiesz co się stało.- Leniwie odszedłem od bruneta.

- Zamierzasz tak otworzyć drzwi?- zapytał.

- A coś nie tak?- spojrzałem na siebie. Fakt, może nastolatek w baaardzo za dużej koszulce to nie jest widok jaki chciałoby się widzieć o... Trzynastej, ale nie widzę problemu.- Walić. Czekaj, a może Ty  zazdrosny jesteś?

- Niby o co?

- Że zobaczy mnie jeszcze ktoś inny, hm?

- Nie.

- Jesteś pewny?- zaśmiałem się.

- Na sto procent, a teraz leć otworzyć drzwi.- Tak jak powiedział, poszedłem to zrobić.- Słucham...- spojrzałem na osobę przede mną i od razu pożałowałem, że się jakoś inaczej nie ubrałem...

- Ty jeszcze w piżamie? Chciałem wyciągnąć Cię na...- Ryū analizował wszystko co się dało.- Czekaj chwilę... Czyja to koszulka?

- Em... Widzisz... Hehe...

- Nie wierzę... Asahi jest u Ciebie!?

- Ciszej idioto!- Co za kretyn. Ja się nadal zastanawiam dlaczego ja mu wtedy powiedziałem co się dzieje.

- Wy... Razem?

- ... Wchodzisz?- zapytałem.

- Nie zmieniaj tematu! I nie będę przeszkadzać.

- Nie przeszkadzasz. Wejdź, zaraz przyjdę... Tfu! Przyjdziemy...- odparłem i poszedłem do swojego pokoju zostawiając łysego w progu. Wszedłem do pokoju, zamykając ówcześnie drzwi.- Tanakę przyszedł.

- Tanaka?!

- Tak. Trzeba się "zbierać".- Minęła dosyć długa chwila, aż w końcu się ogarnęliśmy i zeszliśmy do Ryū, który siedział na kanapie w salonie.

- No witam, trochę Wam zeszło.- zaśmiał się. Lekkie rumieńce pokazały się na moje twarzy.

- Bardzo śmieszne.- odpowiedziałem.- Gdzie chciałeś mnie wyciągnąć?

- W zasadzie to gdziekolwiek. Saeko sprowadziła jakiegoś fagasa i kazała mi się ulotnić z domu. Jakie to nie sprawiedliwe. Wszyscy kogoś mają.- mruknął niezadowolony.

- Nie narzekaj, nie widzę żadnego problemu w tym, że chce być szczęśliwa.- stwierdził Azumane.

- Łatwo mówić, bo masz Nishinoyę.

- Masz słabe argumenty.- stwierdziłem.- Próbuj dalej z Shimizu, może kiedyś Ci się uda.

- Mam nadzieję, bo narazie to jak rzucanie grochem o ścianę.

- No może tak trochę.- zaśmialiśmy się z Asahi'm.- Nie ma co siedzieć w domu. Chodźcie się gdzieś przejść. Pozostali się ze mną zgodzili i po chwili wyszliśmy z domu.

____________________________________________
Witam, prosiaczki!
Jestem na tyle mądra, że postanowiłam nie słuchać na religii i narysować sobie komiks yaoi... I jakby go skończyłam, ale... Prawie go moja mama widziała i chyba muszę go gdzieś schować albo pozbyć, żeby w każdym bądź razie przypadkiem mi się nie zmarło 😅😳

Miłego wieczorku 💞

°~Przyjaźń od zera?~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz