•7

469 19 0
                                    

Clara
**~**
Spałam spokojnie, gdy do mojego pokoju wparował Potter i nasi przyjaciele, starłam się nie okazywać tego w dosadny sposób, dobra mina do złej gry, choć tak naprawdę czułam się źle, a moich urodzin nie nawidziłam, musiałam wymusić podziękowanie i zadowolenie, choć się postarali.

- Pomyśl życzenie, to wyjątkowy twój dzień..- podłożyła mi tort pod nos.
Zdmuchnęłam nie miało znaczenia czy to się spełni.

- Czy życzysz sobie w tym dniu coś specjalnego lub wyjątkowego?- zaczął melodyjnie Syriusz.

- Tak zostawienie mnie w spokoju.- wstałam i weszłam zatrzaskując się w łazience.

- Przepraszamy, ale myśliśmy..

- To źle myśleliście.- powiedziałam wrogo.

Poczekałam, aż wszyscy odeszli. I wyszłam już ubrana i odświeżona, nie spojrzałam nawet na zostawione prezenty. Tylko weszłam do salonu, wzięłam tylko bułkę.

- Jak wrócimy z pracy zabierzemy cię w jakieś, odlotowe miejsce. Najlepszego Claruniu. - powiedziała w progu pani Potter.

- Dziękuję pani ciociu, ale nie mam ochoty go spędzać radośnie i w jakikolwiek sposób.

- Musisz się trochę rozerwać. Może uda się..

- Nigdy nie zastąpisz mi matki, chcę ten dzień na żałobę po niej.
I Nie dziękuję, udam się na samotny spacer

Z holu zabrałam płaszcz i wyszłam, nie wiedziałam gdzie byle najdalej od domu. Błądząc bez celu w końcu postanowiłam kupić kwiatki by móc pójść odwiedzić grób matki.

- Wybacz mi mamo, że nie potrafię się cieszyć z urodzin, tak jak mi obiecałaś, zostawiłaś mnie samą i to z moje winy czemu tak w życiu mi nie wychodzi?- zaczęły mi spływać łzy, porostu stałam nad nim. Aż w końcu usłyszałam zbliżające się kroki.

- Czy wszystko w porządku?- położył na mym ranieniu, rękę brunet.
Odwzajemniłam i uścisnęłam jego rękę.

- To powinnam być ja, w dniu moich urodzin, mama śpieszyła się by zdążyć z prezentem, czekałam aż przyjedzie z paracy. Nagle dowiedziałam się że miała wypadek i odeszła, od to cała historia..- nie dokończyłam, zalały mnie łzy.

- Cisis.. już spokojnie, wszystko jest już dobrze.

- Ona z mojej winy odeszła, rozumiesz? Obwiniam się za to i nie mogę sobie wybaczyć, świat mi się zawalił, tata nigdy się z tym nie pogodził i oddał się w wir ciężkiej pracy.

- Myślisz że on cię za to obwinia?

- Nigdy zawsze kochał mnie nad życie.

- Może nie rozmawiajmy o tym, dobrze? Masz siedemnastkę i na pewno pani White cieszy się że ma tak, piękną, pogodną mądrą i radosną córkę.

- Trochę racji, miałam jej obiecać że mam się nigdy nie zmieniać i być sobą. Oraz nie żyć przykrymi wspomnieniami.

- Dlatego proponuję, pójdziemy dziś nad nasze jezioro nie daleko mojej willi, i tak jak zawsze w zabawimy się w naszą zabawę jak byliśmy mali.

- Tego mi będzie potrzeba..

- Więc proszę prowadzić Madame.- podał mi ramię.

Poszliśmy razem w stronę zamarzniętej sadzawki jeździliśmy na łyżwach. Zorganizowaliśmy sobie naszą grę, i w najlepsze się w nią bawiliśmy, myśleliśmy że czas się zatrzymał i znów byliśmy małymi gówniarzami bez zmartwień. Straciliśmy poczucie czasu, aż w końcu zdecydowaliśmy się przerwać, gdyż przemarzło nam dosłownie wszystko. Uświadomiłam sobie, że będę żyła tak jakby jutra miało niebyć, wykorzystać każdą chwilę.

 Tʜᴇ Mᴀʀᴜᴅᴇʀs Rᴜʟᴇs - James Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz