**17

253 10 0
                                    

Clara

Odkąd dowiedziałam się że mój ojciec jest w szpitalu, serce mi zadrżało ze strachu, nic nie było dobrze leżał pod respiratorem i tylko prosiłam łkając żeby się wybudził. Miałam ogromne wsparcie w rodzinie i w przyjaciołach, prawie mieszkając w lokalnym szpitalu odwiedzał nas Syriusz z Lupinem nawet nie zdążyłam im pogratulować związku i nie wiedziałam że tak szybko potoczą się sprawy myślałam że w końcu Black i Honey od początku im kibicowałam ale wiedział że złe traktowanie i nie żyje. Jego miłość wygrała a Liz nie chcę się skupiać na związkach i miłostkach.

- Jak ty wyglądasz na wszystkie  marmoladki, spałaś w ogóle? - powiedział Lupin najpewniej widząc mnie w tym stanie, nie miałam na nic siły, dopiero dziś wpadłam do domu po kilka rzeczy, nie chciałam żeby widział mnie tak wyglądającą.

- Wszystko w porządku udało się zmrużyć oczy na parę minut James jest teraz przy nim.

- Właśnie i jak rozmawialiście?

- Tak ale nie pora o tym mówić..

- Właśnie, jak się czuje twój papa?

- Dalej się nie wybudza mam nadziej że to przejściowe.

- Potrzebujesz czegoś?

- Nie powinnam już jechać.

- Nie możesz, dopilnuje żebyś odpoczęła przy najmniej przez chwilę jeśli Rogacz jego matka są przy nim jest to znaczy że wszystko jest pod kontrolą.

- Jak chcesz to i ja dla pewności pojadę.- zapropnowała Luniek.

- Dziękuję wam przyjaciele, ale..

- Żadnego ale, zaopiekuje się tobą tak jak ty wtedy mną, gdy miałem swoje przygnębienia, poczytam ci bajkę zaparzę kakao..

- Uwielbiam was.. ale mam Quela.

- Kto lepiej zaparzy ci kakao niż ja?

Akurat przez drzwi wchodził mój narzeczony.

- Kochanie tak mi przykro, przyjechałem najszybciej jak mogłem.- uściskał mnie.

Ja czułam się źle, będąc musiała go okłamywać że będzie tylko jedynym nie mogłam mu powiedzieć co zaiskrzyło między mną a przyjacielem nie wybaczy mi.. a ja chcę tylko żeby między nami dobrze się układało.

- Dziękuję, ale Black zadeklarował się mi pomóc..

- Nic się nie martw zaopiekuje się tobą.- nie docierały do niego te słowa że ktoś inny mógłby go wyręczyć w opiece nade mną.

- No dobrze w takim razie zbieramy się, widzę że zostawiam cię w dobrych rękach.- powiedział po chwili Łapa.

- Zostań chociaż na herbatę, tak dawno się nie widzieliśmy.- zaprotestowałam.

- Na pewno chcecie pobyć sami...nie narzucamy się.- dodała Lupin.

- Właśnie, cześć wam..- rzucił Nott.

- Zajrzymy jeszcze do Jamesa, zobaczymy się za niebawem.

- Na naszym weselu oczywiście..- powiedział Łapa.

- Nic nie ustalaliśmy takiego.

- Jeszcze..

Teleportowali się i zniknęli mi w oczach.

- Lubię twoich przyjaciół, ale nie chcę żebyś się z nimi zadawała.- odpowiedział Quel.

- Nie pozbawisz mnie ich są dla mnie wszystkim.

- Stawiasz ich zawsze na pierwszym miejscu wszystkim są dla ciebie nawet Potter.

Zaschło mi w gardle i zbladłam na twarzy kiedy wypowiadał to nazwisko, oby tylko nie znał prawdy.

 Tʜᴇ Mᴀʀᴜᴅᴇʀs Rᴜʟᴇs - James Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz