Clara
Odkąd dowiedziałam się że mój ojciec jest w szpitalu, serce mi zadrżało ze strachu, nic nie było dobrze leżał pod respiratorem i tylko prosiłam łkając żeby się wybudził. Miałam ogromne wsparcie w rodzinie i w przyjaciołach, prawie mieszkając w lokalnym szpitalu odwiedzał nas Syriusz z Lupinem nawet nie zdążyłam im pogratulować związku i nie wiedziałam że tak szybko potoczą się sprawy myślałam że w końcu Black i Honey od początku im kibicowałam ale wiedział że złe traktowanie i nie żyje. Jego miłość wygrała a Liz nie chcę się skupiać na związkach i miłostkach.
- Jak ty wyglądasz na wszystkie marmoladki, spałaś w ogóle? - powiedział Lupin najpewniej widząc mnie w tym stanie, nie miałam na nic siły, dopiero dziś wpadłam do domu po kilka rzeczy, nie chciałam żeby widział mnie tak wyglądającą.
- Wszystko w porządku udało się zmrużyć oczy na parę minut James jest teraz przy nim.
- Właśnie i jak rozmawialiście?
- Tak ale nie pora o tym mówić..
- Właśnie, jak się czuje twój papa?
- Dalej się nie wybudza mam nadziej że to przejściowe.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie powinnam już jechać.
- Nie możesz, dopilnuje żebyś odpoczęła przy najmniej przez chwilę jeśli Rogacz jego matka są przy nim jest to znaczy że wszystko jest pod kontrolą.
- Jak chcesz to i ja dla pewności pojadę.- zapropnowała Luniek.
- Dziękuję wam przyjaciele, ale..
- Żadnego ale, zaopiekuje się tobą tak jak ty wtedy mną, gdy miałem swoje przygnębienia, poczytam ci bajkę zaparzę kakao..
- Uwielbiam was.. ale mam Quela.
- Kto lepiej zaparzy ci kakao niż ja?
Akurat przez drzwi wchodził mój narzeczony.
- Kochanie tak mi przykro, przyjechałem najszybciej jak mogłem.- uściskał mnie.
Ja czułam się źle, będąc musiała go okłamywać że będzie tylko jedynym nie mogłam mu powiedzieć co zaiskrzyło między mną a przyjacielem nie wybaczy mi.. a ja chcę tylko żeby między nami dobrze się układało.
- Dziękuję, ale Black zadeklarował się mi pomóc..
- Nic się nie martw zaopiekuje się tobą.- nie docierały do niego te słowa że ktoś inny mógłby go wyręczyć w opiece nade mną.
- No dobrze w takim razie zbieramy się, widzę że zostawiam cię w dobrych rękach.- powiedział po chwili Łapa.
- Zostań chociaż na herbatę, tak dawno się nie widzieliśmy.- zaprotestowałam.
- Na pewno chcecie pobyć sami...nie narzucamy się.- dodała Lupin.
- Właśnie, cześć wam..- rzucił Nott.
- Zajrzymy jeszcze do Jamesa, zobaczymy się za niebawem.
- Na naszym weselu oczywiście..- powiedział Łapa.
- Nic nie ustalaliśmy takiego.
- Jeszcze..
Teleportowali się i zniknęli mi w oczach.
- Lubię twoich przyjaciół, ale nie chcę żebyś się z nimi zadawała.- odpowiedział Quel.
- Nie pozbawisz mnie ich są dla mnie wszystkim.
- Stawiasz ich zawsze na pierwszym miejscu wszystkim są dla ciebie nawet Potter.
Zaschło mi w gardle i zbladłam na twarzy kiedy wypowiadał to nazwisko, oby tylko nie znał prawdy.
CZYTASZ
Tʜᴇ Mᴀʀᴜᴅᴇʀs Rᴜʟᴇs - James Potter
FanfictionZasada inaczej, nie rozerwalne podpisane zobowiązanie. Dwójka przyjaciół z Gryffindoru od dzieciństwa napisała pewną zasadę dotyczący bez względnego nie zakochwiania się w sobie nawazjem, jednak nikt nie przewidział że zasady są po to by je łamać. ...