• 𝟙𝟙

1.1K 89 27
                                    

Wesołego jajka, halleluja czy to tam się teraz życzy 😂




Nigdy nie przypuszczałam, że spędzę tyle godzin w jednej pozycji, rozmawiając o jedzeniu, a jednak.

Minęło kilka godzin, odkąd Bruce zasnął, a zaraz po tym zjawił się Phil, by dotrzymać mi towarzystwa. Tak o to zaczęliśmy rozmowę o jedzeniu i o tym, co możemy ugotować w najbliższych dniach. Sofia, moja ulubiona kucharka aka dusza, która dba byśmy nie zginęli wszyscy z głodu, zaczęła prowadzić debatę na temat ciast.

- Przez ciebie dostaje opieprz za spalone jedzenie - oznajmiłam agentowi. - Miałeś jedno zadanie, Phil...

- Na swoją obronę powiem, że do wyboru było spalone ciasto lub zielony stwór demolujący budynek.

- Jesteś okropny i mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Prychnęłam cicho i spuściłam wzrok na dół. Przez ostatnie kilkanaście minut bawiłam się dłonią Bruce'a, którą położył na moim brzuchu. Na początku bałam się, że mogę go obudzić, jednak nic takiego się nie stało. Miałam wrażenie, że jego mięśnie bardziej się rozluźniły, a mi sprawiało to dziwną radość, więc kontynuowałam tę małą zabawę.

"... Marchewkowe ciasto! Oh, tak dawno go nie piekłam, możemy je..."

- Chwila - odezwałam się, gdy dotarły do mnie jej słowa. - Z marchwi? Ciasto to deser. Nie możesz zrobić deseru z warzyw, to straszny pomysł. Lepiej coś z czekoladą, co o tym myślisz Phil?

Podniosłam spojrzenie na ducha siedzącego na krześle po drugiej stronie pokoju, jednak on kompletnie nie zwrócił uwagi na pytanie. Bacznie obserwował moje dłonie, by po chwili spojrzeć na mnie z głupim uśmieszkiem.

- Coś się stało?

- Wasza relacja jest ciekawa, nie sądzisz?

Zmarszczyłam brwi i zerknęłam nerwowo w stronę śpiącego mężczyzny. Czy mieliśmy jakąś relacje?
Nie umiałam tego ocenić.

Nie pamiętam, bym kiedykolwiek spędziła tyle czasu z żywym człowiekiem. Znam ludzi z całego świata. Co jakiś czas odwiedzam na dzień czy dwa osoby, które nadal pamiętam, jednak to dość trudne. Ludzie nie reagują zbyt dobrze, na wieść o moim darze do komunikacji ze zmarłymi. Poza tym zawsze byłam cały czas w drodze. Rzadko kiedy zostawałam gdzieś dłużej niż tydzień.
Z drugiej strony, nigdy nie mogłam utrzymać długiego kontaktu z drugą osobą, przez brak telefonu co utrudniało sprawę.

- Lubie jego towarzystwo.

Jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej na moją odpowiedź. W jego oczach była dziwna iskierka, jakby wiedział coś o czym ja nie mam pojęcia. Nadwyraz mnie to irytowało.

- Co?

- Oboje jesteście tacy nieświadomi. Nie mogę się doczekać, aż któreś z was w końcu to zrozumie. Stawiam na doktora Banner'a.

Czy naprawdę miał zamiar zakładać się ze mną o coś o czym nie miałam pojęcia? Jeśli chce się bawić w coś takiego, to powinien mi wytłumaczyć zasady!

- Dlaczego? - zapytałam zdezorientowana. Dokąd w ogóle zmierza ta rozmowa?

"Jesteś śmieszna"

"Ja stawiam na nią. Myślę, że szybciej to sobie uświadomi..."

Nie rozumiem co się dzieje, ale dziękuje za wiarę we mnie, Agnes!

- W końcu jest geniuszem, prawda? - odpowiedział z uśmieszkiem.

Lᴏsᴛ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ // Bʀᴜᴄᴇ BᴀɴɴᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz