• 𝟞

1.4K 108 35
                                    


"Śpiąca królewna się budzi"

Byłam w trakcie kończenia rozdziału, gdy Agnes wybiła mnie z rytmu. Natychmiast odłożyłam książkę i zabrałam rękę z włosów mężczyzny. Nachyliłam się lekko by zobaczyć, jak zdezorientowany patrzy prosto na mnie. Zgarnęłam swoje włosy, gdyż opadały na jego twarz i uśmiechnęłam się lekko.

- Z góry przepraszam, za niewygodną pozycję i ewentualny ból pleców, ale spałeś jak zabity — tłumaczyłam. - Poza tym mówiłeś o swojej bezsenności i chciałam, żebyś się wyspał.

Natychmiast się poderwał do góry, jakby dopiero teraz dotarła do niego ta sytuacja, przez co zderzyliśmy się czołami. Chwyciłam się za głowę i zaczęłam rozmasowywać lekko obolałe miejsce.

- Przepraszam.

Przeczesał ręką włosy i zaczerwieniony skierował się w stronę swojego pokoju. Zmarszczyłam zdziwiona brwi i wstałam z kanapy, w końcu rozprostowując nogi.

"Zawstydziłaś go!"

- Czym? Nic nie zrobiłam!

Poruszałam trochę nogami, by pozbyć się tego dziwnego uczucia odrętwienia i poszłam do kuchni.

- Chciałam, tylko żeby się wyspał, czy to źle?

"Ty to jednak jesteś głupia!"

- Nie rozumiem...

"Zostawcie ją, sama w końcu zrozumie" odezwał się Charles.

"No, ale przecież...!"

"Daj jej spokój, Agnes. Nasza dziecinka dojrzewa!"

- To nie jest śmieszne, żołnierzu — odezwałam się formalnie, myśląc, że to coś zmieni.

"Czy to już czas byśmy porozmawiali z nią o antykoncepcji?"

"Na pewno nie będę to ja!"

- Boże święty! - krzyknęłam, wyjmując patelnie z szafki. - Czy wyście oszaleli?!

"Kiedyś musiało do tego dojść... Gdy mamusia i tatuś się kochają..."

- Nie chce tego słuchać!

- Wszystko w porządku?

Natychmiast odwróciłam się w stronę wejścia do kuchni, przypadkowo upuszczając patelnie.

- N-nie. Znaczy tak. Jest dobrze — wyjąkałam.

Dusze śmiały się, jakby widziały najlepszy kabaret na świecie, a Bruce podszedł bliżej. Podniósł przedmiot z podłogi i podał mi. Odebrałam go trzęsącymi się rękami, przypadkiem go dotykając. Czułam, jak moja twarz wręcz pali się ze wstydu!
Uśmiechnęłam się niezręcznie, odstawiłam garnek i wyszłam z pomieszczenia.

- Jeszcze nigdy w życiu nie postawiliście mnie w tak niezręcznej sytuacji! - oburzyłam się, idąc do swojego pokoju. To było tak głupie!

Szybko doszłam do celu, rozebrałam się w drodze do łóżka i skierowałam się pod prysznic. Muszę trochę ochłonąć. Szybko zmyłam z siebie cały wstyd, za rozmowę, którą tak właściwie tylko ja mogłam usłyszeć, i opatuliłam się w ręcznik. Myślałam, że będę miała jeszcze chwilę dla siebie, ale ktoś wparował do pokoju jak burza.

- Steven?

- Mamy dwie minuty do odlotu helikoptera i... O Boże, przepraszam!

Zamknął szybko oczy, widząc mnie w samym ręczniku, i odwrócił się plecami.

- Co się dzieje?

- Wysłano mnie, żebym was zabrał na Hellicarrier, za dwie minuty z dachu odlatuje helikopter i musimy się śpieszyć. Fury nie lubi czekać.

Lᴏsᴛ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ // Bʀᴜᴄᴇ BᴀɴɴᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz