𝔸𝕝𝕥𝕖𝕣𝕟𝕒𝕥𝕪𝕨𝕟𝕖 𝕫𝕒𝕜𝕠ń𝕔𝕫𝕖𝕟𝕚𝕖

780 67 25
                                    

Nie przeżyłam.

Byłam na skraju życia i śmierci, gdy lekarze rzucili się na pomoc. Nie zdążyli.

Widziałam pomarańczowe światło. To ono mnie uratowało.

Moje ciało umarło, lecz dusza została ocalona przez to światło. Zostałam wybrana, tak jak wiele innych ludzi, którzy umieli komunikować się ze zmarłymi za życia. Dopiero po śmierci zrozumiałam, że zostałam obdarzona w konkretnym celu.

Mieliśmy się zajmować tymi wszystkimi zagubionymi duszami i pokazał nam to mały pomarańczowy kryształ.

Świat Dusz był nieskończony i z tego samego powodu strażnicy kryształu mieli wiele pracy. Zajmowaliśmy się zmarłymi i pomagaliśmy im zaznać spokoju po śmierci.

Rzadko, kiedy miałam okazję, aby sprawdzić, jak się miewa świat żywych, jednak kryształ czasami mi na to pozwalał.

Pierwszy raz, gdy pojawiłam się na ziemi, był podczas pogrzebu. Widziałam jak w piękny słoneczny dzień Tony, Steve, a nawet Peter wpatrywali się w świeżo zrobiony grób. Najdłużej stał przy nim Bruce.
Spokojnie stanęłam tuż obok niego i spojrzałam na kamień, który został ozdobiony moim imieniem.

"Delilah Banner" zostało wypisane piękną czcionką. Uśmiechnęłam się na myśl, że nie pozwolił, aby pochowali mnie bez nazwiska. Czułam niewyobrażalną dumę widząc ten napis.

W przypływie chwili nachyliłam się w jego stronę i delikatnie pocałowałam. Byłam pewna, że nie mam żadnej mocy w tym świecie, w końcu nie byłam zwykłym duchem; byłam strażnikiem kryształu.
Ku mojej radości Bruce zacisnął mocno powieki i lekko dotknął swoje usta. Widziałam, jak łzy delikatnie spływają po jego policzku, gdy w końcu położył białe lilie na moim grobie. Stał samotnie jeszcze kilka minut, aż w końcu odszedł.

Kolejny raz udało mi się odwiedzić go, gdy pracował w laboratorium. Nie byłam pewna, ile minęło od mojej śmierci, czas w Świecie Dusz płynął całkowicie inaczej. Byłam jednak pewna, że była to spora różnica. Bruce spokojnie pracował nad kolejnym projektem razem z Tony'm.

Obserwowałam ich cały dzień. Patrzyłam, jak Tony rzuca co jakiś czas głupim żartem, by poprawić humor naukowca. Uśmiech czarnowłosego był lekki i smutny, jednak nadal pamiętał jak się uśmiechać i to mnie cieszyło najbardziej.
Byłam świadkiem, jak wynalazca daje mu małe mp3, na które zostały zgrane moje notatki głosowe.

- Urządzenie nie przetrwało tak niskiej temperatury, ale po długim czasie Jarvis zdołał odratować pamięć — wyjaśnił. Znałam każdą notatkę na pamięć i doskonale wiedziałam, że znajdzie tam wiadomość, którą nagrałam w dniu śmierci. Niestety nie mogłam zobaczyć jego reakcji, gdyż kamień domagał się mojego powrotu.

Z każdą kolejną wizytą widziałam, jak bardzo zmienia się Bruce. Powoli wracał do codziennego życia. Widziałam jak kończy swoją żałobę, jak powoli wraca do swoich przyjaciół i częściej się z nimi spotyka. Kilka razy byłam świadkiem, jak przesłuchiwał mp3, aby uspokoić siebie i Hulk'a.

Udało mi się odwiedzić Tony'ego, Steve'a, a nawet Peter'a. Każda z tych osób w jakiś sposób mi pomogła i nie mogłam się oprzeć, aby sprawdzić, jak się miewają.
Obserwowałam, jak grupa bohaterów współpracuje, kłóci się, a w końcu dzieli na pół, wierząc, że każdy z nich walczy o swoje przekonania.
Pilnowałam Hulk'a, który wylądował na innej planecie. Widziałam jak razem z trójką innych osób doprowadza do Ragnaroku.

Aż w końcu byłam świadkiem jak Thanos atakuje ich statek.

To był istny chaos. Tyle śmierci. Tyle zagubionych dusz, które trzeba było doprowadzić do odpowiedniego miejsca. Ze łzami w oczach patrzyłam jak tytan prawie zabija Hulk'a.

Lᴏsᴛ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ // Bʀᴜᴄᴇ BᴀɴɴᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz