• 𝟙𝟚

1K 76 27
                                    

Leżeliśmy na kanapie aż do wczesnego ranka. Oglądaliśmy jakiś dokument naukowy, nie mam bladego pojęcia o czym on był, lecz Bruce był w pełni skupiony. Jednak jego ludzka natura wygrała i po jakimś czasie zasnął.

Utkwiłam więc na jego klatce objęta jego ramionami i skakałam po kanałach, aż w końcu coś mnie zainteresowało. Było to dla mnie coś nowego. Nigdy nie oglądałam tak długo telewizji ze względu na zakłócenia, jakie zawsze się wkradały. Tej nocy nic takiego się nie wydarzyło i mogłam spokojnie leżeć wpatrzona w ekran.
Próbowałam go obudzić dopiero wczesnym rankiem.

- Bruce - wymamrotałam, głaszcząc go po ramieniu. Nic to nie dało.

Niezgrabnie obróciłam się przodem do niego, co również go nie ruszyło. Przewróciłam oczami i powolutku się od niego odsunęłam. Wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni.
Nastawiłam wodę i przyszykowałam kubki na herbatę, gdy usłyszałam kroki.
Spojrzałam uśmiechnięta w stronę wejścia i zobaczyłam mojego zaspanego współlokatora.

- Dzień dobry! Jak ci się spało?

- Byłoby lepiej, gdybyś nagle nie zniknęła - wymamrotał, przecierając twarz. - Czemu robisz herbatę w środku nocy?

- Za chwile będzie świtać - broniłam się, zalewając naczynia. Gestami pokazałam mu, by zaczekał w miejscu, a sama wybiegłam z kuchni. Szybko znalazłam się w swoim pokoju i zgarnęłam koc z łóżka. Po chwili znowu byłam przy czarnowłosym.

- Co robisz? - zdziwił się, gdy zarzuciłam koc na jego ramiona.

- Chce ci coś pokazać.

Szybko wyciągnęłam torebki herbat z kubków i wyszłam z kuchni z gorącym napojem. Natychmiast się tam wróciłam, gdy zauważyłam, że Bruce za mną nie idzie.

- No chodź!

Ocknął się i w końcu poszedł w moje ślady. Pokierowałam go korytarzami, aż w końcu doszliśmy do metalowych drzwi z napisem "nie wchodzić". Jakby to miało mnie powstrzymać.

- Gdzie idziemy?

- Za chwile zobaczysz. Uważaj na schodach, są niewykończone.

Otworzyłam drzwi i przeszłam pod folią zwisającą niedaleko wejścia. Po ciemku ruszyłam schodami w górę, omijając pozostawione w niektórych miejscach narzędzia, aż doszłam do kolejnych drzwi. Zimne powietrze od razu rozwiało moje włosy, gdy tylko przeszłam próg.

- Jesteśmy na dachu?

Przytaknęłam, kierując się w stronę krańca. Odstawiłam kubki na beton, by po chwili usiąść niedaleko nich na skraju.

- Wiem, że mało spałeś, ale obiecuje, że to będzie tego warte.

Po chwili namysłu zbliżył się w moją stronę i usiadł. W przeciwieństwie do mnie usiadł po turecku, podczas gdy moje nogi zwisały za krańcem dachu.

- Wiem, że jest zimno, ale właśnie po to zrobiłam herbate - wyjaśniłam podając mu jeden z kubków. Zmrużyłam lekko oczy, jakby to miało pomóc mi lepiej widzieć po ciemku i chwyciłam za swoje naczynie.

- Zmarźniesz - powiedział, marszcząc brwi. Jakby dopiero teraz zorientował się, że tylko on ma koc, który powinien go trochę uchronić przed temperaturą.

- Nie odczuwam tak tego. Zawsze jestem zimna - wyjaśniłam, wzruszając ramionami. Po krótkiej chwili przysunął się bliżej mnie i zarzucił jeden koniec koca na moje ramie.

- Czy teraz tobie nie będzie chłodno? - zapytałam, nawiązując do mojej temperatury ciała. Tak jak mówiłam, moja skóra zawsze była chłodna.

Lᴏsᴛ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ // Bʀᴜᴄᴇ BᴀɴɴᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz