• 𝟚

1.6K 97 23
                                    


"Musimy jej oddać kontrole."

"Przecież ona nas zabije!"

"My już nie żyjemy idioto!"

"Po prostu oddaj jej kontrole nad ciałem!"

"Ale..."

"To nie moja wina, że Agnes poniosło!"

Krzyknęłam łapiąc się za głowe i przyzwyczaiłam oczy do światła. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wsłuchałam się w głosy.

- Co się stało? - zapytałam charcząc. Moje gardło było nienaturalnie suche.
Zaczęłam kaszleć, gdy ktoś wykręcił mi rękę do tyłu.

- Hej, puść mnie!

- Żebyś spaliła resztę kamienicy?!

Chwila co... Podniósł mnie, a ja rozglądnęłam się dookoła. Rzeczywiście stałam w jakimś mieszkaniu, dokładnie w salonie, a raczej jego szczątkach. Meble były w większości spalone, a na ścianach było widać ślady po ogniu.

- Co wyście zrobili? - zapytałam przerażona i wyrwałam się z rąk mojego oprawcy. Chociaż raczej to on był moją ofiarą. Odskoczyłam od niego na kilka kroków i zobaczyłam jak znowu szykuje się do ataku.

"To on nas zaatakował!"

- Czekaj! Daj mi wszystko wyjaśnić! - krzyknęłam wyciągając ręce w geście uspokajającym. Nie wyglądał na spokojnego. Jego mięśnie były spięte, lekko przypalone blond włosy nachodziły na jego czoło, a oczy czujnie śledziły każdy mój ruch.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam zdezorientowana. Blondyn przekrzywił lekko głowę, jakby nie wiedząc co powiedzieć.

- W Nowym Jorku.

- Ale... Mieliśmy znaleźć żołnierza. Przecież...

"To on!" krzyknął Charles. "Śledziliśmy go, aż do tego mieszkania."

"I to on pierwszy zaczął!" broniła się Agnes. Westchnęłam głośno, przysłuchując się rozmowie, aż w końcu nie wytrzymałam.

- Zamknijcie się!

- Nic nie mówie - odparł uważnie blondyn. O mój boże... Cały czas patrzył jak rozmawiam z duszami.

"Porozmawiaj z nim."

- Przecież próbuje, ale nie wygląda na mile nastawionego... - wyszeptałam przerażona. - Czy... To ty ubierasz się w strój z flagi? Chodzi mi o tego człowieka w masce z tarczą.

- Hydra cię przysłała? - zapytał patrząc na moją kurtke. W miejsce zatartego już prawie znaku. Potrząsnęłam głową i starałam się jakoś to wszystko wytłumaczyć.

- Charles powiedział, że nam pomożesz. Walczył z tobą w oddziale. O matko, zobaczyliśmy cię w telewizorze i powiedział, że kiedyś pomagałeś żołnierzom.

- Nie pamiętam żadnego Charlesa...

- Pokazał mi jak motywowałeś ludzi i szedłeś z nimi na misje. Wiem, że było ich dużo, pewnie nawet nie pamiętasz większości z nich, ale...

- Mogłaś tego wszystkiego dowiedzieć się z muzeum - przerwał mi. Dusze powoli się niecierpliwiły, a Charles już chciał przejąć kontrole, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam. Blondyn cofnął się kilka kroków, zapewne wspomnienie Charlesa przebiło się przez moją twarz. Potknął się i upadł na podłogę. Połowa głosów radziła ucieczkę, w końcu już nic nam nie zagraża.

- Przepraszam nie chciałam cie przestraszyć.

Nachyliłam się nad nim i podałam rękę. Wstał samodzielnie.

Lᴏsᴛ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ // Bʀᴜᴄᴇ BᴀɴɴᴇʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz