𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐈𝐕✍︎

3.3K 111 41
                                    


Otworzyłam powoli oczy i wstałam do pionu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, po czym zrzuciłam z siebie pachnącą kołdrę. Wyszłam z łóżka, ubrana jedynie w białe koronkowe majtki. Często sypiam bez ubrań, ponieważ tak mi było najprościej rzecz ujmując, wygodnie. Otworzyłam małą garderobę i przejrzałam kilka rzeczy kóre tu zostawiłam, postanowiłam ubrać zwykłą białą piżamę, ponieważ i tak narazie nigdzie po za budynek się nie wybieram.

Wyszłam z pokoju i po kilku minutach znalazłam sie w wielkiej kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyszłam z pokoju i po kilku minutach znalazłam sie w wielkiej kuchni. Puściłam cicho muzykę dla umilenia czasu i zaczęłam przygotowywać duże, pyszne śniadanie. Przygotowałam stos naleśników amerykańskich (pancakes), truskawkowe smoothie, grzanki z jajkiem posypane szczypiorkiem i sałatkę warzywną. Trochę się narobiłam ale warto było.

- Jarvis, obudź prosze Starka i Lokiego, poinformuj ich również aby przyszli na śniadanie.- poprosiłam sztuczną inteligencje, co od razu wykonała. Przypomniało mi sie jednak że Loki nie zna jeszcze rozkładu pomieszczeń, więc poprosiłam Jarvisa aby poprowadził Bożka do jadalni.

- Spać nie dają biednemu człowiekowi.- pierwszy przyszedł Tony, ziewając oczywiście przy okazji.

- Bez przesady, dochodzi już 11.00- odparłam i przeszłam do kuchni aby przemyć dłonie.

- Jak tam pierwsza noc?- usłyszałam jak Stark mówi zapewne do Lokiego, który coś na szybko odpowiedział.

Weszłam powoli do jadalni i mój wzrok od razu spoczął na Lokim, który mnie dostrzegł. Zmierzył mnie swoim głębokim spojrzeniem, co mnie speszyło i zarazem przekonało Lokiego, o jego małej wygranej. Prychnęłam jedynie pod nosem i usiadłam obok Starka, na przeciwko Bożka.

- Smacznego. - życzyłam i nałożyłam sobie dwa naleśniki, które polałam syropem klonowym.

- Wszystko tak pysznie smakuje, jak zawsze oczywiście. - Stark skomplementował, na co się uśmiechnęłam.

- No jelonek, szamaj. Nikt cie tu nie otruje, po za tym Sarah jest bardzo dobrym kucharzem, więc musisz spróbować. - Rzucił w stronę Lokiego.

Po chwili Loki również nałożył sobie naleśniki i polał je syropem klonowym.
Nie pewnie ukroił pierwszy kawałek i wsadził do ust. Uśmiechnęłam się, gdy zaczął zlizywać słodką ciecz ze swoich ust. Wnioskuję że mu posmakowało, ponieważ jego porcja znikała w zaskakującym tempie.

- Musiałeś być głodny. - Odezwałam się do Bożka, nie spoglądając na niego.

- Położyłem się wczoraj bez kolacji. - odpowiedział a w jego głosie dało się wyczuć nutkę rozbawienia.

- Oh oczywiście, wybacz. - spojrzałam na niego z wrednym uśmiechem, jednak gdzieś w środku mnie, zrobiło mi się go przykro, bo co jeśli na prawdę położył się głodny spać?

Pacnęłam się w myślach w głowę, za tą myśl. On zabił 80 osób w dwa dni i na dodatek sprowadził Chitauri na ziemię, a mi go szkoda bo położył się głodny spać. Czasami jestem za miękka.

Kneel~Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz