𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐗𝐗✍︎

2K 83 22
                                    


Nie mając sił, śpiąca weszłam po schodkach za Starkiem do samolotu.
Loki wchodzący za mną, pośpieszał mnie niecierpliwy.

- Oh zakmnij się, nie mam siły. - Jęknęłam do Bożka.

- Gdy jesteś nie wyspana, jesteś jeszcze bardziej nieznośna. - Odpowiedział przewracając oczami. Wystawiłam do niego mojego jakże eleganckiego, palca środkowego i wreszcie usiadłam na jednym z siedzeń w samolocie.

- Mogłem was zostawić, cholerne marudy. - Stark westchnął i złapał się za głowę.

Prychnęłam pod nosem i wyczekiwałam aż wystartujemy. Próbowałam zasnąć, jednakże nie wychodziło mi to, więc sięgnęłam po książkę, gdzie zostało mi jeszcze kilka rozdziałów do przeczytania. Jakie szczęście że ją ze sobą zabrałam.

- O czym ona jest? - Zapytał siedzący obok mnie Loki.

- W skrócie, opowiada o związku dwóch ludzi. Narzeczona Nathana, bo tak się nazywa mężczyzna, jest ciężko chora i Nathan z całych sił próbuje ją uratować.
Na ich drodze do szczęścia staje wiele przeszkód. - Mruknęłam z lekkim uśmiechem.

Obawiałam się tego jak zakończy się ta książka, na prawdę przywiązałam się do głównych bohaterów.

- Nie brzmi jakoś specjalnie ciekawie, ale mam nadzieję że mi ją pożyczysz. - Odpowiedział również się uśmiechając.

Kiwnęłam głową, zgadzając się i po chwili zaczęłam czytać. Ucieszyłam się, gdy samolot w końcu wzbił się w powietrze.

                            
                                 ***

- Niee.- Głos mi się załamał a oczy zaszły łzami. - Co za chuj to pisał. - Jęknęłam i się rozpłakałam.

- Sarah, tak przy wujku? - Odezwał się Stark, zapewne po usłyszeniu przekleństwa. - Co się stało?

Spojrzałam na niego z grymasem bólu na twarzy. Siorbnęłam nosem, jednak nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa, gdyż rozpłakała bym się jeszcze bardziej.

- Już rozumiem, nie musisz mówić. - Z pocieszającym uśmiechem, przejął ode mnie książkę i odłożył na bok, po czym przyciągnął mnie do swojego torsu.

Wtuliłam się w niego, powoli się uspokajając. Wytarłam mokre poliki i spojrzałam na miejsce obok siebie.
Loki opierał swoją głowę na specjalnej poduszce i spał spokojnie. Ten widok podniósł mnie lekko na duchu. Wyglądał tak spokojnie, tak niewinnie i uroczo.

- Dobrze że Loki śpi, bo inaczej domyślił by się zakończenia książki. - Mruknęłam ze smutnym uśmiechem.

- Racja. - Zgodził się i również zaczął wpatrywać w bruneta.

- Co jest? - Nagle Bożek obudził się i patrzył na nas z wypisanym znakiem zapytania na twarzy.

- O, nie śpisz. - Powiedziałam krótko.

- Nie śpię, bo wyczułem jak się we mnie wpatrujecie. - Mruknął i zmrużył oczy. - Więc? Chcieliście czegoś?

- Nie, tak se popatrzeć nie można? - Palnęłam głupio, z zaczepnym uśmiechem. Stark zaśmiał się za to Loki nie wiedział, co mi odpowiedzieć.

- Płakałaś? - Odezwał się po chwili, uważnie mi się przyglądając.

- Aa, to nic wielkiego. Jakieś pyłki musiały być w powietrzu, bo złapał mnie kaszel i oczy zaczęły łzawić. - Odpowiedziałam od razu, odziwo kłamiąc bez żadnego zająknięcia się.

Bożek kiwnął głową i postanowił ponownie zasnąć. Nie mając za bardzo co do roboty, razem z Tonym poszliśmy w ślady Lokiego i nie długo po tem również zasnęliśmy.

Kneel~Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz