𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐕𝐈✍︎

2.8K 106 94
                                    


Weszłam do wielkiego ciemnego salonu, który oświetlony był przez lampę w rogu i małymi światełkami wmontowanymi w sufit. Na podłużnej kanapie siedział Stark razem z dwoma mi nieznajomymi mężczyznami. Natasha i Loki zajmowali miejsca na czarnych fotelach.

Stark zauważył mnie i po chwili wstał, by mnie przywitać i odebrać ode mnie papierową torbę w której był alkohol.

- Złotko nie musiałaś, przecież wiesz że ja mam aż w nadmiarze. - skomentował zaglądając do torby.

- Ale nigdy nie masz mojego ulubionego desperadosa mojito. - Zmrużyłam na niego oczy i po chwili się zaśmiałam.

- Następnym razem kupię, obiecuje. - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. - Bucky, Steve przedstawiam wam Sarah, jestem jej wujkiem.

Mężczyzna w ciemnych brązowych włosach, kiwnął mi głową, natomiast blond włosy pomachał mi.

- Sarah skarbie, to jest Bucky Barnes, a ten to Steve Rogers. - Podeszłam do mężczyzn i uścisnęłam ich dłonie.

Zauważyłam że Bucky ma jak by to nazwać, metalową rękę? Cóż, nie wiem dlaczego ale spodobała mi się. Dziwne?
Spojrzałam jeszcze na Steva i ogarnęłam że to Captain America. Poczułam się zaszczycona jego spotkaniem.

Uścisnęłam jeszcze Natashe która ubrana była w czarne rurki i zwykły biały t-shirt, miała też wyprostowane włosy i lekki makijaż. Wyglądała jak zwykle pięknie. Niepewnie spojrzałam na Lokiego który miał na sobie ten zabójczy bordowy garnitur. Udawał że mnie nie widzi. Dzięki bardzo miło. Pomyślałam i przewróciłam oczami. Po zastanowieniu, podeszłam do niego pewnym krokiem, następnie schyliłam się delikatnie i również przytuliłam.
Poczułam jak ciało Bożka się spina.

Oderwałam się od niego i posłałam mu wredny uśmiech. Loki lekko osłupiały, po chwili także uśmiechnął się do mnie w równie wredny sposób.

Usiadłam obok Starka na kanapie, na której spokojnie mogło pomieścić się pięć osób. Stark nalał whiskey Barnesowi, Rogersowi i sobie.
Natasha tak samo jak ja, wybrała desperadosa mojito, za to Loki poprosił o drinka którego pospiesznie mu zrobiłam.

Po wypiciu pierwszej kolejki, wzięłam drugiego desperadosa z Natashą, Stark z Buckym i Stevem dolali sobie whiskey, a Loki poprosił drugiego dość mocnego, zrobionego przeze mnie drinka.

- Co wy na to kochani, żeby zagrać w prawda lub wyzwanie? - Tony wstał z kanapy i rozłożył ręce uśmiechając się prowokacyjnie.

Na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech.

- Może być ciekawie - odezwałam się. Bucky wychylił się lekko do przodu, ponieważ chciał na mnie spojrzeć a Stark mu zasłaniał, zmrużył lekko oczy jednak uśmiechnął się lekko do mnie.
Odpowiedziałam mu tym samym.

- Jestem za - Bucky podniósł swoją prawą rękę w górę.

- Ja też. - Loki również dołączył, co trochę mnie zdziwiło. Później zgodziła się jeszcze Natasha i Steve.

Stark wstał po drewniane pudełeczko, przez co siedziałam teraz obok Barnesa.
Tony zapisał nasze imiona na małych karteczkach i wrzucił je do pudełeczka.

- Kto pierwszy losuje? - zapytał się i przeleciał po nas wzrokiem. - Dobra to ja pierwszy.

Powiedział i usiadł obok mnie. Wyciągnął karteczkę na której znajdowało się imię Steva.

- Rogers, prawda czy wyzwanie?

- Niech będzie prawda

- Powiedz mi no, jaka była twoja najgorsza wpadka, podczas seksu. - Stark zapytał się z chytrym uśmiechem a ja zaśmiałam się pod nosem. Steve przez dłuższy czas się nie odzywał. - Ou, ty jeszcze nie..

Kneel~Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz