𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐕𝐈𝐈𝐈✍︎

2.6K 105 17
                                    


- Powiedz mi w końcu co się stało, bo nie wytrzymam. - Tony odezwał się pierwszy, widocznie zmartwiony.

Westchnęłam cicho i zaczęłam opowiadać.

- Zrobiłam małe zakupy w galerii, gdy wracałam do samochodu zaczepił mnie jakiś gościu. Kazał mi oddać wszystko co miałam i groził bronią, jednakże ja zaryzykowałam i wytracilam mu broń, zdenerwował się i tak jakoś wyszło że oberwałam od niego z pięści. - chciał mi przerwać jednak kontynuowałam. - Broniąc się kopnęłam go, w sam wiesz co. Zabrałam gnata którym mi groził i zaraz po tym zjawiła się ochrona.

Wzruszyłam ramionami i obserwowałam jego reakcje. Był widocznie przerażony i wściekły.

- Dlaczego ciebie to nie rusza? Mogło stać ci się coś gorszego, cholera Sarah. - uniósł odrobinę swój ton, podirytowany moim zachowaniem.

- Ale nic gorszego się nie stało, po za tym nie potrzebnie będę się przejmowała. - odpowiedziałam spokojnie i westchnęłam.

- W porządku, cieszę się że nic więcej się nie stało. Muszę przyznać że jestem z ciebie dumny, chyba masz coś więcej ze mnie. Jesteś twardą dziewczyną i obiecuję że ten dupek będzie skończony, po tym co zrobił. - Już spokojniejszy, podszedł do mnie i przytulił.

Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się. Loki zamyślony, patrzył na nas i chyba nawet nie zauważył że odwzajemniam jego wzrok.

- Ludzie na prawdę są śmieszni, atakują własnych nie zwracając na nic większej uwagi. - Bożek stwierdził z wyższością i odwrócił swój wzrok.

- Nie wszyscy tacy są. - powiedziałam przewracając oczami.

Loki prychnął i upił łyka z filiżanki, oblizał usta i ponownie się odezwał.

- Powinnaś bardziej uważać, nie wiadomo czy na twojej drodze nie stanie silniejszy i sprytniejszy przeciwnik. - zdziwiona jego słowami zaczęłam analizować wiele rzeczy. Musiałam niestety przyznać mu rację.

- Zgodzę się z Lokim, ma rację. Musisz bardziej uważać, nic nie jest nigdy pewne. - dodał Stark i poklepał mnie po ramieniu.

- Wiem. - odpowiedziałam nie chętnie. - Mam zamiar zacząć trenować.

Dodałam po chwili, Stark spojrzał na mnie i uniósł jedną brew do góry.

- Znowu chcesz schudnąć?

Zdezorientowana pokręciłam głową na boki.

- Nie o to mi chodzi, tym razem chce przybrać trochę na sile i praktyce. - doprecyzowałam a Tony złapywszy się za brudke, pokiwał zamyślony głową.

- To nie głupie, będziesz w końcu czymś więcej zajęta niż imprezowaniem. - skomentował poważnie moje postanowienie.

- Ej! Nie tylko ja ciągle imprezuje, tobie zdarza się to częściej. - burknęłam a Stark wybuchł śmiechem.

Przybliżyłam się do Lokiego i pewnym ruchem sięgnęłam po jego herbatę, u piłam kilka łyków nie zwracając uwagi na szmaragdookiego.

- Dobra ta herbata, sam robiłeś? - zapytałam Bożka który przeczesał dłonią, swoje kruczoczarne włosy.

- Tak, sam zrobiłem. Teraz pozwól że ja zadam tobie pytanie. - z neutralnym wyrazem twarzy, przybliżył się do mnie, tak iż dzieliło nas jedynie kilka centymetrów. Patrzyłam na niego zdezorientowana, pewnie tak samo jak Tony.

- Kto pozwolił tobie, napić się mojego napoju?  - Jego twarz momentalnie zmieniła się na kaprys zbulwersowania, przez co w połączeniu z jego poważnym a zarazem śmiesznym zapytaniem, parsknęłam mu nie chcący prosto w twarz.

Kneel~Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz