- Witam. - Do naszego stolika podszedł ciemnowłosy mężczyzna. - Mógłbym poprosić o twój numer telefonu?Zaskoczył mnie tym pytaniem. Spojrzałam po moich towarzyszach nerwowo i wzrokiem zatrzymałam się trochę dłużej na Bogu Kłamstw. Loki spoglądał na nieznajomego, z pogardą i nie smakiem w oczach po czym wstał.
Bożek był o pół głowy wyższy od nieznajomego, co stawiało go w dość niezręcznej sytuacji, gdy Loki patrzył na niego z wyższością i chęcią mordu w oczach.- Wybacz ale gdybyś nie widział, ta młoda dama jest zajęta i z pewnością nie da ci swojego numeru. Radził bym poszukać szczęścia gdzie indziej. - Loki twardym, lecz opanowanym głosem zwrócił się do mężczyzny.
Ja z Natashą i Starkiem siedzieliśmy cicho, przyglądając się im z zainteresowaniem. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam zabrać głosu, nawet jeśli chodziło o moją osobe.
- Koleś ja tylko chciałem zapytać. Jesteś jej chłopakiem? - Zakrztusiłam się powietrzem kiedy to usłyszałam. Loki na moment złapał zawieche a Stark z Natashą śmiali się pod nosem.
- To nie ważne kim dla niej jestem, po prostu odejdź spokojnie póki możesz. - Odparł Loki na co mężczyzna machnął ręką i odszedł od naszego stolika.
- Niezła szopka. - Skomentował Tony a Natt się z nim zgodziła.
- Loki, jesteś już wypity. - Zwróciłam się poważnie do Bożka.
- Czemu tak sądzisz? - Zapytał a ja przewróciłam oczami.
- Po prostu jesteś. Sama bym go spławiła, a gdyby mi się spodobał? Zepsuł byś mi szanse na przyszłą randkę. - Stwierdziłam, choć nawet nie spojrzała bym na tego mężczyznę, gdybym przechodziła obok niego na ulicy.
- Oh przestań, powinnaś mi dziękować. Nie był w jednym procencie ciebie wart. - Bożek przewrócił oczyma i upił drinka, przyglądając mi się uparcie.
- Chcesz się kłócić? - Zapytałam i założyłam ręce pod biustem.
- Nie. - Loki westchnął i przetarł dłonią swoje czoło.
- Dobra spokój, mamy się bawić a nie kłócić. - Stark rozłożył ręce bezradny.
- Ja jestem spokojna, tylko ten tu odstawia. - Wskazałam na zielonookiego.
- Przestań już, przecież powiedziałem że nie chce się kłócić. - Loki wyprostował się i przeniósł swój wzrok ze mnie, na bawiących się ludzi. Chyba się obraził.
- Okej. - Mruknęłam i przez kilka minut siedziałam cicho, wsłuchując się w rozmowę Natt i Starka.
Zrobiło mi się jakoś nieprzyjemnie smutno, więc przeprosiłam swoich towarzyszy i wyszłam z klubu na świeże powietrze. Odpaliłam papierosa i smutnym wzrokiem, wpatrywałam się w niebo, na którym rozsypanych było wiele gwiazd.
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, więc odwróciłam się do tej osoby, okazał się to nikt inny jak Loki. Spoglądał na mnie niepewnie, z wyraźnym smutkiem w oczach. Westchnęłam krótko i odsunęłam się od niego o krok.
- Sarah... Przepraszam. - Bożek odwrócił ode mnie swój wzrok.
Pokręciłam głową na boki i wypuściłam dym z ust.
- Czasami zachowujesz się na prawdę dziwnie. - Stwierdziłam przez co brunet ponownie na mnie spojrzał.
- Zacząłem się tak częściej zachowywać przy tobie i nie wiem dlaczego, ale wiedz że nie robię tego specjalnie. Przepraszam. - Westchnął. Widziałam że miał wyrzuty sumienia.
CZYTASZ
Kneel~Loki Laufeyson
FanfictionSarah Stark to zwykła 19-sto letnia dziewczyna która zamieszkała w Nowym Jorku. Jedyną rodziną jaką posiada jest Tony Stark, jednakże w jej życiu pojawią się równie ważne dla niej osoby, dokładniej Avengersi...a także pewien psotnik o czarnych włosa...