20. Teraz już tylko z górki

231 22 159
                                    

Podniosłem się energicznie, gdy minęły pierwsze odruchy wymiotne, co nie było jednak najlepszym pomysłem, bo natychmiast potężnie zakręciło mi się w głowie. Odruchowo spojrzałem na swoje ręce i ponownie zachciało mi się wymiotować. Odkręciłem wodę i panicznie zacząłem zmywać plamy krwi, którą czarnowłosy pobrudził moje dłonie, gdy podtrzymałem go, by się nie przewrócił. Nie wiedziałem, czy była to krew Daniela, czy tego faceta, ale jedna i druga myśl powodowała nieprzyjemne dreszcze na całym moim ciele i paniczny lęk.

-Lucjan otwórz, proszę- usłyszałem pukanie do drzwi łazienki, w której się zamknąłem i drżący głos chłopaka.

Otwieranie tych drzwi było jednak ostatnią rzeczą, na jaką miałem teraz ochotę. Nie zważając na pukanie, przeszedłem się niespokojnie kilka razy po małym pomieszczeniu. Głos Daniela stawał się coraz bardziej niespokojny, wręcz płaczliwy, a pukanie coraz głośniejsze. Ściągnąłem kurtkę, przekładając z niej telefon do kieszeni spodni i rzuciłem ją na pralkę w rogu pomieszczenia. Zrobiło mi niemiłosiernie duszno. Założyłem ręce za głowę, unosząc zgięte łokcie ku górze. Odetchnąłem kilka razy, próbując uspokoić oddech i zamknąłem przy tym oczy. Odliczyłem w myślach do dziesięciu, próbując na spokojnie wytłumaczyć sobie, co właściwie mogło się stać, jakim cudem ja znalazłem się w tej sytuacji i co należy zrobić, gdy w końcu wyjdę z łazienki, a wcześniej, czy później będę musiał to zrobić.

-Lucjan...- głos Daniela był już ledwo dosłyszalny, ucichło uderzanie do drzwi, zamiast tego usłyszałem, jak chłopak opiera o nie czoło, oddychając przy tym głośno. Chwilę później wywnioskowałem, że oparł się o drzwi i osunął się po nich na ziemię.

Oparłem się o umywalkę, wpatrując się uparcie w swoje odbicie w lustrze, mając chyba nadzieję, że podpowie mi ono, co powinienem zrobić i jak się zachować. Jakim prawem Daniel w ogóle wmieszał mnie w to bagno? Czy nie przez chęć uniknięcia tego nie chciał się do mnie zbliżać i tym bardziej wchodzić ze mną w związek? To prawda, w końcu zostaliśmy parą, jednak to on parę dni temu kazał mi nie przychodzić do swojego domu prawdopodobnie, by przez przypadek nie wkroczyć w podobną sytuację do tej, w której teraz się znalazłem.

Nigdy wcześniej jednak nie widziałem go w takim stanie. Prawda, ostatnimi dniami tracił panowanie nad emocjami, ale nie był nigdy aż tak rozbity, jak w tym momencie. Chłopak zawsze kojarzył mi się z opanowaniem i oazą spokoju, widziałem przecież jego opanowanie w momencie, gdy Ulrich mierzył w niego pistoletem. Teraz był przeciwieństwem samego siebie z tamtego momentu. Odetchnąłem głęboko, wpatrując się w swoje zielonkawe oczy, w których o dziwo nie zebrały się jeszcze łzy bezradności. Powoli zbierałem się do kupy, moje ciało przestało drżeć, oddech stawał się bardziej kontrolowany i spokojniejszy. Pozostało pytanie, co zrobić dalej? Licząc ponownie do dziesięciu, postanowiłem, że przede wszystkim muszę się dowiedzieć, co właściwie tu zaszło, a później, cokolwiek postanowię, muszę działać szybko.

Przekręciłem klucz w drzwiach i otworzyłem je. Obok ujrzałem Daniela, który siedział na ziemi oparty o ścianę. Pokryte krwią dłonie unosił na wysokości klatki piersiowej jakby sparaliżowane. Cały drżał, wpatrywał się gdzieś w podłogę pomiędzy swoimi kolanami. Gdy szerzej otworzyłem drzwi, natychmiast poderwał się na równe nogi, spoglądając na mnie ze strachem w czarnych niemal oczach. Szybko odwróciłem wzrok, nie mogąc udźwignąć jego spojrzenia. Moja podświadomość zapisała już go sobie w głowie jako człowieka, który kogoś zabił, mimo że nie wiedziałem jeszcze, czy tak faktycznie było. Szybko podszedłem do drzwi wejściowych, zamykając je na górny i dolny zamek, łudząc się przy tym, że potencjalnych kolegów umarlaka z kuchni zatrzymają zamknięte drzwi. Pośpiesznie wróciłem do chłopaka, który śledził mnie wzrokiem i ciągnąc go za łokieć, wprowadziłem do łazienki. Czarnowłosy był cały sztywny, jakby wymienił się ciałami z facetem, który zapadł w wieczny sen na podłodze. Odkręciłem wodę i przesunąłem jego ręce za łokieć, by chłopak je umył. Ten jednak patrzył na czerwoną wodę, która spływała z jego dłoni jak zahipnotyzowany. Jego ręce zaczęły mocniej drżeć. Po chwili wewnętrznej walki dotknąłem jego dłoni i umyłem je dokładnie, ponownie powstrzymując przy tym odruch wymiotny.

Wrześniowy huragan [boyxboy] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz