5

88 12 2
                                    

Time skip czyli po odbiciu Shiganshiny
Hanji pov
Wróciliśmy. Niestety bez wielu żołnierzy w tym Erwina. Teraz wszystkie kłopoty dowódcy które spoczywały na nim przeniosły się na mie. Nie mam już totalnie siły. Moblit też nie żyje. Tylko 9 osób zostało przy życiu. W tej 9 znajfuję się : Ja, Levi, Eren, Armin, Mikasa, Jean, Connie, Sasha i Floch. I na dodatek straciłam wzrok na jedno oko. Normalnie zajefajne jest to moje życie. Niby że nie chcę umierać ale to wszystko mnie wykańcza. Mogłabym nawet umrzeć teraz. Chciałabym się pozbyć tych myśli tego bólu. A cała ta przelana krew przypomina mi o tych kwiatach. Tak jakby przypominanie mi o zmarłych było i zadaniem. Nawet już nie słyszałam pukania i reszty świta widziałam tylko wszystkich którzy zmarli. Myślałam że może już umieram ale jednak nie. Obudziłam się. Koło mnie siedział Levi i patrzył się na mnie jakimś nietypowym wzrokiem. Niby współczuł mi ale był bardzo opanowany i tak jak zazwyczaj był chłodny. Zauważyłam że on się tak jakby o mnie martwił. Wiem brzmi dziwnie. Z nadal mało słyszalnych głosów dowiedziałam się że zemdlałam z jakiegoś przemęczenia. Nie wiem jak to możliwe skoro nie pracowałam aż tak dużo a to że nie spałam przez koszmary to nie moja wina.
Time skip
Cały czas myślą tylko o tej krwi i tych stratach. Wiem że powinnam się wziąć w garść i iść przed siebie ale nie umiem. Levi zaczął przychodzić do mnie w nocy bo i tak nie spałam. Najczęściej to płakałam ale przy Levim było mi trochę wstyd. Nie dość że ja nie spałam do jeszcze nie dawałam spać Leviemu. Kadeci chyba też zauważyli że z dniem na dzień coraz mniej się odzywam i więcej myślę. Jakbym mogła zniknąć to odrazu uwolniłabym się od dowodzenia smutku tych okropnych myśli.
-Mikasa ożeń się ze mną proszę... - Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że Jean zamęcza Mikasę tym że ją kocha.
-Jean to nie czas na randkę i ślub. - Przynajmniej oberwało się coś gówniarzowi bo właśnie oberwał z liścia. Odleciał na dobre 5 metrów i zranił 2 kolana ale przynajmniej ma nauczkę.
Tak kolejny Time skip
-Ej Hanji kiedy ostatnio się myłaś ? - Zawsze starałam się unikać tematu kąpieli ale ten kurdupel znowu mnie dorwał.
-Emm... Wczoraj - Próbowałam się wykręcić z tej sytuacji ale No musiałam się umyć.
Oczywiście time skip
Ehh... Ciężkie życie... Od śmierci Erwina i reszty minął już miesiąc a ja nadal nie umiem się pozbierać. Myśli cały czas myśli. One nie dają mi spokoju. Kwiaty jak krew. Oczy Armina które są tak podobne do oczu Erwina. Niby że rany znikły ale pozostaną mi do końca życia. Co mi dało to że jestem żywa. Dało mi to tylko te myśli. Rozmyślając nie zauważyłam że nie wychodzę z mojego pokoju już od dobrych 5 dni. Była noc. Jakbym wybrała się na dach nikt raczej by tego nie zauważył. Wyrazie czego zostawiam tu karteczkę. Wymknęłam się po cichu i poszłam na dach. Niebo było pokryte pięknymi gwiazdami. Podeszłam bliżej krawędzi. Zawahałam się czy chcę to zrobić. Nie byłam pewna czy powinnam. Chciałam się odsunąć ale zsunęła mi się noga. Spadałam. Tu skończy to piekło. W końcu będę mogła odpocząć. Na górze dachu stał Levi i on płakał a ja już leżałam na ziemi. Czułam ból ale czułam też radość. A ostatnie co ujrzałam to były te czerwone kwiaty rosnące niedaleko mnie.

Cześć! Tu taki smutny rozdział ale nie ostatni. Czy Hanji żyje czy nie ? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale.

Czerwone kwiaty levihanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz