Gdy się obudziłam trzeciego dnia z rzędu, było już jasno. Obróciłam się na bok, a tam ujrzałam Shane' a śpiącego na fotelu. Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam z łóżka. Założyłam kapcie i podeszłam do mężczyzny. Stanęłam za nim i pogłaskałam go lekko po głowie, a później po szyi.
- Już rano? - zapytał niemrawo, a ja tylko odeszłam od niego i zaczęłam pakować rzeczy do torby.
- Tak. Mówiłam Ci, żebyś pojechał do domu. Czuję się winna temu, że od trzech dni śpisz na tym niewygodnym fotelu. - wyznałam, a ten podszedł do mnie nagle i objął mnie w pasie. Nagle poczułam dziwny lęk. Bardzo silny. Odskoczyłam szybko od mężczyzny po czym spojrzałam na niego uważnie.
– Nie rób tak. - powiedziałam stanowczo, a on tylko uniósł lekko ręce.
– Wybacz, kotku. - szepnął brunet z wyrzutami sumienia, a ja tylko wróciłam do pakowania. - Dzisiaj oboje będziemy spać w wygodnym łóżku, w końcu odpoczniesz. - powiedział zadowolony, a ja tylko zagryzłam dolną wargę i odwróciłam się w jego stronę.
- Wiem, że obiecałam, że się wprowadzę, ale tak sobie pomyślałam, żeby na razie zostać w swoim mieszkaniu. Nie jestem gotowa, żeby z tobą zamieszkać Shane. - powiedziałam niepewnie, a ten tylko spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Nie możesz zostać sama. Dam Ci tyle przestrzeni ile zechcesz, ale chcę żebyś była w pobliżu. - powiedział stanowczo, a ja tylko spuściłam głowę.
– Nie. Chcę pobyć sama. Potrzebuję tego. - wyznałam zgodnie z prawdą.
– Sądziłem, że tego właśnie chcesz. Chciałem Ci zrobić niespodziankę, dlatego większość twoich rzeczy już czeka u mnie w domu. Rozmawiałem też z właścicielem twojego mieszkania. Naszykował dokumenty, żebyś mogła rozwiązać umowę o wynajem. Czeka tylko na to, żebyś je podpisała. - powiedział niepewnie, a ja tylko uniosłam lekko brwi. Wszystko sobie zaplanował, co więcej nie zamierzał nawet zapytać mnie o zdanie. Czując lekką złość wzięłam swoje ubrania i udałam się do łazienki. Przebrałam się w normalne ubrania, zabrałam swoje rzeczy z łazienki, a później wróciłam do pokoju. Shane spojrzał na mnie z troską.
– Odebrałeś mi możliwość zadecydowania. Postawiłeś mnie w sytuacji bez wyjścia. - powiedziałam ze złością, a on tylko kiwnął głową.
– Masz rację. Przepraszam. - szepnął łapiąc mnie za ręce. - Mogę odstawić twoje rzeczy z powrotem do mieszkania. Porozmawiam z tym gościem, żebyś mogła tam zostać przez jakiś czas. Wprowadzisz się do mnie, gdy będziesz gotowa. - powiedział brunet, a ja tylko westchnęłam ciężko. Nagle w sali zjawiła się Pani doktor z wypisem.
- Jak mówiłam, gdyby działo się cokolwiek co by Cię zaniepokoiło, zadzwoń. - powiedziała kobieta z uśmiechem, a ja tylko podziękowałam jej za wszystko i pożegnałam się z nią lekkim uściskiem. Shane wziął moją torbę po czym razem z kobietą wyszliśmy z sali. Odprowadziła nas ona aż do wyjścia ze szpitala. Na podziemnym parkingu czekało na nas jego auto, a gdy wsiedliśmy do środka ten spojrzał na mnie uważnie.
– I? Dokąd mam Cię zawieźć? - zapytał niepewnie, a ja tylko przygryzłam dolną wargę.
– Jedźmy na razie do Ciebie. Jednak do wieczora masz wszystko załatwić, chcę spać w swoim łóżku. - powiedziałam stanowczo, a on bez sprzeciwu odpalił auto i ruszyliśmy w podróż do jego domu. Zajęła nam ona kilkanaście minut. Podjeżdżając pod tą piękną willę poczułam coś dziwnego. Nie było mnie tu tak długo. Patrząc na ten dom, czułam się inaczej. Miałam wrażenie, że coś się zmieniło, jednak nie wiedziałam co takiego. Może to, że przez wiele miesięcy mieszkał tu z narzeczoną? Planował spędzić z nią życie i wszystko by się udało, gdyby nie ja. Dziś stoi tu ze mną, potencjalną przyszłą żoną.
CZYTASZ
DIABLO 2 - you ruined my life
Teen FictionSkylar po burzliwym roku, w którym jej życie diametralnie się zmieniło w końcu zaczęła wracać na prostą. Czuła się coraz lepiej. Wszystko jakby zaczynało wracać do normy. Jedno tylko nie dawało jej spokoju, a mianowicie on - Shane Reyes. Minęło kilk...