14. Twój dotyk jest dla mnie paraliżujący.

1K 30 0
                                    

Siedziałam właśnie w klasie na matematyce, a tuż obok mnie znajdowała się Casidy. Moja przyjaciółka postanowiła wrócić do szkoły, za co ją ogromnie podziwiałam. Zajmowanie się małym dzieckiem to praca przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, musiała więc być wykończona przychodząc jeszcze tutaj.

- Ale się nie wyspałam, mała całą noc płakała. Chyba miała kolkę. - szepnęła cicho dziewczyna kładąc się na ławce.

- Podziwiam Cię, serio. - powiedziałam szczerze, a ona tylko westchnęła.

- Umiałam się bzykać, to i z dzieckiem muszę sobie poradzić. - stwierdziła odrobinę zmęczonym głosem.

- I radzisz sobie naprawdę doskonale. - zapewniłam, a ona uśmiechnęła się lekko. - Kto się nią opiekuje, gdy ty jesteś tutaj? - spytałam zaciekawiona po chwili.

- Czasem mama, a czasami Valerio. Zależy, które z nich ma danego dnia wolne. - odparła dziewczyna, a ja tylko usłyszałam głośny dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Obie niemrawo wstałyśmy z krzeseł i spakowałyśmy swoje rzeczy do torby. Na szczęście była to nasza ostatnia lekcja w dniu dzisiejszym, udałyśmy się więc do naszej szafki, żeby zostawić tam niepotrzebne rzeczy i móc spokojnie udać się do domu.

Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Obróciłam się i ujrzałam tam osobę, której widzieć nie chciałam. Była to Shaolin. Dziewczyna, która podawała się za moją przyjaciółkę, a koniec z końcem sprawiła mi piekło wspólnie ze swoim chorym psychicznie braciszkiem. Była dla mnie warta tyle co on, czyli ogólnie rzecz biorąc była zerem.

- Co ty tu robisz do cholery? - spytałam robiąc krok do tyłu i tym samym wpadając na Casi. Dziewczyna szybko stanęła obok mnie dodając mi trochę otuchy.

- Wiem, że Simon naopowiadał Ci o mnie różnych rzeczy, jednak to nie była prawda Sky. - powiedziała szybko dziewczyna, a ja tylko pokręciłam głową. Nie wierzyłam jej. Byli rodzeństwem, przecież byli tacy sami.

- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? - spytałam krzyżując dłonie na piersiach.

- Policja mnie zatrzymała. Przesłuchiwali mnie przez kilka dobrych dni, jednak zostałam całkowicie oczyszczona z zarzutów. Nie wiem co ten człowiek chciał osiągnąć wciągając mnie w to gówno, ale nie udało mu się. Wierz mi, nie miałam z tym nic wspólnego. Nie wiedziałam czym on się zajmuje, a gdybym tylko miała pojęcie, to osobiście bym na niego doniosła policji. - powiedziała z powagą dziewczyna, a ja tylko spojrzałam na Casidy. Ta przyglądała się uważnie dziewczynie, lustrując ją od góry do dołu.

- Nawet jeśli mówisz prawdę, to nie zmienia faktu, że jesteś jego rodziną. Patrząc na Ciebie widzę jego, a nie chcę mieć z wami absolutnie nic wspólnego. Przepraszam, ale po prostu nie. Twój brat sprawił mi piekło na ziemi i ja nigdy tego nie zapomnę. - wyznałam czując ścisk w gardle po czym wzruszyłam lekko ramionami. - To wszystko co mam do powiedzenia. - dodałam po czym minęłam ją i bez dalszych rozmów udałam się do wyjścia. Casidy poszła za mną do auta. Natychmiast wsiadłyśmy do środka.

- Jesteś bardzo silna. To wydarzyło się tak niedawno, a mimo to potrafisz o tym mówić. - stwierdziła blondynka kładąc rękę na moim ramieniu.

- Wcale nie jest mi łatwo. - przyznałam, a ona westchnęła lekko.

- To było dziwne, prawda? - spytała dziewczyna, a ja tylko przyznałam jej rację.

- Właściwie to trochę mi jej żal. Byłyśmy przyjaciółkami przez długi czas. - stwierdziłam po krótkim namyśle.

- Rozumiem, ale nie możesz się z nią zadawać, jeśli to będzie wbrew tobie. Ta dziewczyna z pewnością sobie poradzi bez ciebie, ale ty w jej towarzystwie możesz nie dać sobie rady. - powiedziała Casidy, a ja tylko kiwnęłam lekko głową.

DIABLO 2 - you ruined my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz