11. Dziwka ma zostać menadżerką?

1K 30 2
                                    

Postanowiłam wrócić do domu Reyesa. Nie miałam się już czego obawiać, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Nim się obejrzałam nadszedł okres świąt. Czas kupowania prezentów, pieczenia pierników, ozdabiania domu, ubierania choinki i tak dalej. Kiedyś spędzałam ten czas tak samo, jak we wszystkie inne dni, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Dzisiaj miałam rodzinę i pierwszy raz w życiu chciałam spędzić święta inaczej. Z narzeczonym, siostrą i moimi najlepszymi przyjaciółmi.

- Kotku, o której musisz odebrać siostrę? - spytał mężczyzna, gdy piliśmy rano kawę.

- O dwunastej. - wyznałam z radością, a on tylko kiwnął głową. Dzisiaj w końcu po długim czasie odbierałam Taylor z ośrodka. Z tego co było mi wiadomo spisała się na medal, więc nie powinnam mieć z nią więcej kłopotów, bynajmniej jeżeli chodzi o narkotyki. Cieszyłam się, że w końcu będę ją mieć blisko. Wierzyłam, że będzie jak dawniej, że ona będzie taka jak kiedyś.

- Jak wrócicie to możecie pojechać na zakupy. Kupcie wszystkim prezenty, ozdoby i takie tam inne pierdoły. Ja mam dziś trochę zamieszania w El Diablo i firmie, ale postaram się wrócić przed kolacją. - powiedział mężczyzna, a ja tylko spojrzałam na niego niepewnie.

- Shane, źle się czuję z tym, że wciąż wydaję twoje pieniądze. - wyznałam robiąc zażenowaną minę.

- Jesteś moją żoną, to co należy do mnie, należy również do ciebie. - wyznał z powagą, a ja się szeroko uśmiechnęłam. To brzmiało naprawdę cudownie, ale nadal nie dawało mi spokoju.

- Nie jestem twoją żoną. - powiedziałam przewracając oczami, a ten tylko wstał z miejsca i pocałował mnie krótko w usta.

- Prawie jesteś, ale jeśli faktycznie masz z tym problem to mam propozycję. - wyznał, a ja tylko uniosłam lekko brwi.

- Jaką?

- Zostań menadżerką klubu. Wciąż nie znalazłem nikogo na miejsce Juliett. Nie musiałabyś iść na studia, mój ojciec by Cię we wszystkim podszkolił, bylibyśmy bliżej siebie. - zaproponował, a ja o mało co się nie zadławiłam. - Same korzyści. - stwierdził.

- Chcesz mi dać wszystko, żebym nawet nie musiała kiwnąć palcem... - zaczęłam nieco rozczarowana, a ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony.

- Tak. Chcę Ci dać to wszystko, bo na to zasłużyłaś. - odparł natychmiast.

- Czym!? Dlatego, że urodziłam się biedna, ojciec się nade mną znęcał, a były chłopak uprowadził i wykorzystywał? - zapytałam wściekle, a on tylko pokręcił głową.

Było mu mnie żal, dlatego byłam zła. Współczuj mi i nie wierzył, że mogę coś osiągnąć sama. Przynajmniej ja to tak odbierałam.

- O co Ci chodzi? - zapytał ze zdziwieniem nie rozumiejąc mojego zachowania. - Chcę Ci tylko pomóc, okej? Kocham Cię i chcę żebyś robiła coś co sprawi Ci przyjemność. Jeśli nie jest to praca w klubie, możesz robić coś innego. Chcę, żebyś była spełniona i szczęśliwa. - dodał, a ja westchnęłam odrobinę.

- Gdy skończę szkołę, pójdę na studia. W międzyczasie będę dorywczo pracować i utrzymywać się sama, okej? Chcę dzielić z Tobą rachunki na pół, od dzisiaj ja i Taylor to tylko i wyłącznie mój wydatek. - powiedziałam z powagą, a ten tylko spuścił głowę nie wierząc w moje słowa. Chyba nieco bawiła go ta sprzeczka, ale mnie nie.

- Sky, ile zarabiasz? - zapytał niepewnie, a ja tylko spojrzałam na niego ściągając brwi.

- Dwa i pół tysiąca plus napiwki, a co? - zdziwiłam się.

- Tyle wynosi 1/5 moich miesięcznych wydatków na dom, nie wliczając jedzenia, ochrony i ogrodników. - wyznał, a ja poczułam jak robi mi się niedobrze. Naprawdę nie byłam w stanie mu dorównać.

DIABLO 2 - you ruined my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz