prolog

1.4K 37 0
                                    

Zdobycie praw do opieki nad siostrą, zajęło mi prawie sześć miesięcy. Dlatego też Taylor przez praktycznie pół roku była skazana na pozostanie w domu dziecka, z początku się z nią widywałam każdego dnia. Później jednak z każdym dniem nasze spotkania stawały się pozbawione jakiegokolwiek sensu. Taylor siedziała w fotelu nic nie mówiąc, a ja prowadziłam monolog opowiadając jej ciekawostki ze świata zewnętrznego. Któregoś dnia po prostu odmówiła spotkania i tak samo było później przez kolejne miesiące. Skończyło się na tym, że nie widziałam jej przez ten czas aż do dzisiaj. Nie byłam z siebie dumna ani z tego, że musiała tam zostać, ale to był długi proces, którego nie mogłam przeskoczyć. Pani Jensen zrobiła wszystko, żebyśmy znów były razem. I udało się.

Dziecko mojej przyjaciółki rozwijało się bardzo dobrze, Casi miała najlepszych lekarzy, a także najlepszych prywatnych nauczycieli, którzy nie pozwalali jej mieć zaległości w szkole. Mama ją wspierała, a to było dla niej bardzo ważne. Madelaine namawiała wiele razy Casidy, żeby dziecko zostało w rodzinie jednak na nic się to zdawało, bo Casi miała inne plany.

Ja nadal niezmiennie chodziłam do szkoły, co bez Casi było totalnie nie do zniesienia. Codziennie przez wiele godzin byłam skazana sama na siebie, aż pewnego dnia dołączyła do naszej szkoły nowa dziewczyna. Wydawała się miła i taka też się okazała, gdy poznałyśmy się odrobinę lepiej. Nazywała się Sharon Woodley. Usiadła ze mną w ławce, zagadała, a później zaprosiła na kawę i tak też zaczęła się nasza znajomość. Lubiłam ją, nawet bardzo. Miała poczucie humoru i czasem przypominała mi Casidy, która oczywiście była niezastąpiona.

W każdym bądź razie, później tak się złożyło, że zaczęłam pracę w uroczej kawiarence niedaleko mojego mieszkania. Nie zarabiałam wiele, ale to mi wystarczało na życie. Nigdy nie zdradziłam nikomu prawdziwego powodu odejścia z El Diablo. Szef sądził, że zwolniłam się z własnej woli i było mu niezmiernie przykro. Z początku czasem do mnie dzwonił zapytać co słychać. Było mi niezmiernie ciężko z nim rozmawiać, bo stale przypominał mi o moim bolesnym rozstaniu z jego synem. Na szczęście z czasem tych telefonów było coraz mniej, a ja choć odrobinę cierpiałam to wiedziałam, że tylko odcięcie się od tych ludzi mogło mi pomóc choć odrobinę zapomnieć o Diablo.

Jeśli o niego chodziło, to niedługo po naszej felernej kłótni w pokoju numer 9 dotarły do mnie pogłoski, że wrócił do Juliett, a więc udało jej się postawić na swoim, przynajmniej na chwilę. Nie trwało to długo, bo związek na odległość im nie służył, a Reyes nie zamierzał wrócić. W Nowym Yorku, zajął się na poważnie nieruchomościami, które ojciec powierzył mu w opiece. Szkolił się i rozwijał swoją karierę. A wiedziałam to wszystko, dlatego, że byłam dość blisko z Valerio, który wciąż przyjaźnił się Joshem i Reyesem. Mogłam się od niego wiele dowiedzieć, choć udawałam, że pytam nie z tęsknoty, a z czystej ciekawości. I tak z wielkim zaciekawieniem słuchałam historii o Diablo w Nowym Yorku. Cieszyłam się, że był szczęśliwy. W końcu tylko na tym mi zależało.

Zapomniałam dodać, że czasem w dniach, gdy brakowało mi go najbardziej jeździłam na wyścigi, które tak bardzo mi o nim przypominały. Liczyłam, że być może przypadkiem pojawi się w Miami i jakoś tak się złoży, że zjawi się na wyścigach. Miałam nadzieję, że nadal mnie kocha, ale to wszystko minęło, gdy po wielu miesiącach nie było po nim śladu. Przestałam już wierzyć w to, że znów się spotkamy i zaczęłam podążać swoją ścieżką. Jednak nadzieja umiera ostatnia, czyż nie tak?


***

siemaneczko ziomeczki, wjeżdżamy z part 2! pozdrawiam!

DIABLO 2 - you ruined my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz