Podjeżdżając pod dom po wizycie u Casidy ujrzałam tam kilka radiowozów. Wysiadłam szybko przerażona z auta i biegiem udałam się do środka. Shane stał przy stole z policją i ochroną, a gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami natychmiast spojrzał w moim kierunku. Gdy tylko mnie ujrzał odetchnął odrobinę, jednak nadal wyglądał na zdenerwowanego i przestraszonego.
- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? - zapytał podbiegając do mnie z przerażeniem w głosie. Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego miałoby coś być? - zdziwiłam się, a on tylko pokręcił głową.
- Zniknęłaś do cholery! Nikt nie wiedział gdzie jesteś, a ty nie odbierałaś pieprzonego telefonu. - wyznał zdenerwowanym głosem, a ja tylko przygryzłam dolną wargę.
- Przepraszam, kochanie. Padła mi bateria, byłam u siostry, później pojechałam do Casi i się trochę zasiedziałam. - powiedziałam czując złość do samej siebie za to, że postąpiłam tak nierozsądnie. Mężczyzna odwrócił wzrok.
- Znalazła się. Możecie już jechać. - wyznał brunet po czym bez słowa skierował się na górę. Policja, która oblegała teraz dom i podwórko zaczęła zbierać się do wyjścia, natomiast ja czując się zażenowana tą całą sytuacją poszłam w ślady Reyesa.
Weszłam do jego sypialni. Mężczyzna stał na balkonie i palił papierosa. Podeszłam do niego.
- Przepraszam. Nie sądziłam, że będziesz się aż tak martwić. Nie zwracałam uwagi na komórkę, powinnam była się odezwać, a przede wszystkim powiedzieć Ci, że wychodzę z domu. - powiedziałam stając w drzwiach balkonowych.
- Bałem się, że coś Ci się stało. - wyznał wyrzucając papierosa po czym odwrócił się w moją stronę. - Po co mam Ci załatwiać ochronę, jak i tak znajdziesz sposób, żeby się im wymknąć. - dodał po chwili, a ja tylko przygryzłam dolną wargę.
- To się więcej nie powtórzy. - szepnęłam zbliżając się do niego. Położyłam dłonie na jego policzkach po czym bez większego zastanowienia stanęłam na palcach i pocałowałam go lekko w usta. Mężczyzna zdziwił się, lecz po chwili objął mnie w pasie i pogłębił odrobinę pocałunek. Staliśmy tak i całowaliśmy się przez dłuższą chwilę, jednak w końcu się cofnęłam. Spojrzałam mu w oczy.
- Jeśli ponownie zaginiesz, wszczepię Ci lokalizator. - ostrzegł, a ja tylko kiwnęłam głową. Wiedziałem, że byłby w stanie to zrobić, wolałam więc nie dopuścić do takiej sytuacji.
- Padam z nóg. Chyba pójdę się położyć. - powiedziałam po chwili, a ten tylko kiwnął głową.
– Jasne. Śpij dobrze, a w razie czego jestem w pobliżu. - zapewnił, a ja tylko musnęłam lekko jego usta po czym skierowałam się do swojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic po czym od razu udałam się do łóżka. Zasnęłam szybko czując, że oczy same mi się zamykają.
Robiłam właśnie przedświąteczne zakupy razem z Shane' m, Casi i Valerio, a gdy zorientowałam się, że zostawiłam w aucie torebkę cofnęłam się po nią. Wsiadłam na moment do auta, a wtedy ktoś zakrył mi usta dłonią i przyłożył pistolet do głowy.
Spojrzałam w lusterku na tą osobę.
- Cześć kotku, sądziłaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? - zapytał rozbawiony Simon, a ja tylko zacisnęłam oczy czując, że się duszę. Wiedziałam co mnie czeka, powtórka. A od tego wolałam nawet śmierć.
Nagle usłyszałam znajomy głos.
- Uspokój się, skarbie. Skylar. Obudź się. - powtarzał, a ja tylko zerwałam się z łóżka i spojrzałam na niego z przerażeniem. Czułam, że jestem mokra od potu. Serce waliło mi jak nienormalne. - Jestem tu. To tylko zły sen. - szepnął Shane, a ja tylko spuściłam głowę i choć odrobinę się uspokoiłam, to po moich policzkach spływały łzy.
CZYTASZ
DIABLO 2 - you ruined my life
Novela JuvenilSkylar po burzliwym roku, w którym jej życie diametralnie się zmieniło w końcu zaczęła wracać na prostą. Czuła się coraz lepiej. Wszystko jakby zaczynało wracać do normy. Jedno tylko nie dawało jej spokoju, a mianowicie on - Shane Reyes. Minęło kilk...