10. Jesteś tak gorącą laską, że to Ci nie grozi.

1K 54 9
                                    

Minęło kilka dni. Miałam dzisiaj umówić się do psychologa, jednak żeby to zrobić potrzebowałam swoich dokumentów, które zostały w domu Reyesa, zatem bez dłuższego rozmyślania udałam się tam. Gdy weszłam do środku zastałam tam Johanne, która krzątała się po domu sprzątając zakamarki tego wielkiego domu. Czyli, że robiła to co zwykle.

– Cześć słoneczko, tak mi przykro z powodu tego co zaszło. - wyznała kobieta, gdy tylko mnie dojrzała, a ja uśmiechnęłam się lekko.

– Już mi lepiej. - zapewniłam, a ona odetchnęła. - Przyszłam, bo potrzebuję pewnych dokumentów. - powiedziałam.

– Czuj się jak u siebie. - wyznała, a ja tylko bez zbędnego przeciągania udałam się do swojego pokoju. Z szuflady w komodzie, wzięłam teczki z papierami po czym udałam się do wyjścia. Ku mojemu zdziwieniu na dole zamiast Johanny zastałam Leile, siostrę Shane' a. Szatynka widząc mnie zmarszczyła brwi. No tak, dawno się nie widziałyśmy.

- Hej. Shane miał mi przedstawić narzeczoną, ale nie mówił, że to ty nią jesteś. - wyznała z szerokim uśmiechem i podeszła do mnie. - Dzięki Bogu. Tęskniłam za tobą. - przytuliła mnie mocno i pogłaskała po plecach. Uśmiechnęłam się lekko.

- Miło Cię widzieć. - odparłam szczerze, a ona odsunęła się ode mnie i rozejrzała po domu.

– Jest Shane? - spytała, a ja tylko pokręciłam lekko głową. - To świetnie. Pewnie wiesz, że Shane ma dziś urodziny. Z tego powodu postanowiłam zorganizować mu imprezę niespodziankę. Oczywiście wszyscy są już zaproszeni, wszystko gotowe, jest tylko jedna sprawa. - wyznała, a ja poczułam okropne wyrzuty sumienia, bo totalnie nie pamiętałam o jego urodzinach. Jak mogłam? Być może to przez całą tą sytuację albo to, że nie miałam z nim kontaktu od kilku dni, jednak poczułam straszne poczucie winy.

- Cholera, totalnie zapomniałam. - szepnęłam cicho, a ona tylko machnęła ręką.

- Bez obaw, dzień jeszcze długi. Jednak masz bardzo ważne zadanie, musisz go zabrać z miasta na kilka godzin i wrócić dopiero o dziewiętnastej. Impreza odbędzie się tutaj, więc nie możecie się tu pojawić. - powiedziała z lekkim uśmiechem, a przez chwilę zastanowiłam się, czy nie powinnam jej powiedzieć, że właściwie to nie mamy kontaktu. Wolałam chyba jednak nie tłumaczyć jej wszystkiego, więc bez zbędnych słów kiwnęłam tylko głową. I tak zamierzałam się z nim skontaktować. Mogę to zrobić teraz, tym bardziej, że chcę pomóc w tej niespodziance. Mogę zrobić chociaż tyle patrząc na to, że zapomniałam o jego urodzinach.

Leila zadzwoniła do kilku osób i gdy ja wychodziłam z domu, do środka weszła kilkunastoosobowa ekipa. Nie wiem kim byli, ale na wejściu zaczęli rozstawiać w domu pudła i znosić różne rzeczy. Prawdopodobnie mieli urządzić fantastyczną imprezę na cześć gospodarza domu.

- Dasz radę. - krzyknęła Leila z uśmiechem, a ja tylko wyszłam z domu i wsiadłam do auta.

***

Sądząc, że Shane powinien być w El Diablo właśnie tam się udałam. Podjeżdżając pod to miejsce, wszelkie wspomnienia wróciły, nie tylko złe, ale też te dobre. Weszłam do środka, ale było tam zupełnie inaczej. Czułam się inaczej. Udałam się prosto do gabinetu, a gdy weszłam do środka zastałam w nim Shane' a stojącego bardzo blisko Juliett. Nie czułam zazdrości, byłam prawie pewna, że nie miałam ku temu powodu. Shane widząc mnie zdziwił się odrobinę.

- Sky? Dobrze Cię widzieć, ale co tu robisz? - spytał odsuwając się od dziewczyny i podszedł do mnie.

- Pytanie brzmi, co wy robicie tutaj i to razem? - zapytałam spoglądając na blondynkę.

DIABLO 2 - you ruined my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz