Wyobraźcie sobie dwójkę zależnych od siebie nastolatków, którzy właśnie się pokłócili i boją o to "co myśli" ten drugi. Tymi nastolatkami właśnie byliśmy my.
Kłótnia.
To nasza pierwsza kłótnia...I mam nadzieję, że ostatnia.
Co stałoby się z nami gdybyśmy byli w stu procentach ze sobą szczerzy?
"--Ja po prostu chcę chwili spokoju! Nic więcej, czy naprawdę proszę o tak wiele?! Jeszcze brakuje mi ciebie z rozkwaszonym ryjem, który będzie mi się zwijał z bólu na kolanach?! Mam wystarczająco wiele problemów!--
--Czy aż tak ciężko jest Ci zrozumieć, że się o ciebie martwię?! Tak bardzo boli Cię to, że twój ojciec zasłużył na tamto jebane uderzenie?!--
--Nie! Ale ty nie zasłużyłeś! Gdybyś się nie wtrącał nie zwijałbyś się teraz tutaj z bólu! Musiałeś się wtrącać?!--
--Wybacz, że jest mi ciebie żal!--
--W dupie mam twój żal!--"
Co się stanie jeśli będziemy ze sobą w stu procentach szczerzy?
"--No pewnie, teraz masz mnie w dupie!--
--Nigdy nie powiedziałam, że mam Cię w dupie do cholery jasnej! Nigdy nie miałam Cię w dupie, nie mam i nie będę mieć!...I nie prychaj na to co mówię, bo zaraz znowu oberwiesz. Czego nie rozumiesz, że tak naprawdę Cię..."
Co gdyby...?
********************
Zamknąłem za sobą drzwi, zdjąłem bluzę, zrzuciłem gwałtownym ruchem buty i ze skrzywionym wyrazem twarzy wszedłem do kuchni.
--I jak?—Zapytała uradowana mama, która zaraz za mną weszła do pomieszczenia. Stanęła za moimi plecami i założyła ręce na piersiach opierając się o framugę.
Odwróciłem się delikatnie w jej stronę i uniosłem brwi mierząc ją zdziwionym wzrokiem. Pokiwałem głową, a następnie spojrzałem na blat.
Czułem się jakby to co mówiła docierało do mnie, ale przez mgłę i bardzo niewyraźnie. Widziałem, że porusza ustami, jednak nie słyszałem tego co mówi
--Co? Tak, tak...--Mruknąłem nasypując herbaty do kubka. Była to ta sama herbata, którą kupiłem jakiś czas temu, w ten sam dzień kiedy spotkałem płaczącą na przystanku Felicję.
Nawet herbata przywołuje wspomnienia.
--Co „tak"? Pytam się jak poszedł Ci konkurs?—Zmarszczyła brwi matka. Odwróciłem się w jej kierunku, skrzywiłem przekręcając głowę nie rozumiejąc zadanego przez nią pytania.
--Aah, konkurs. Zająłem drugie miejsce.—Odpowiedziałem w końcu, nalewając wody do czajnika. Tym razem to matka zmarszczyła brwi.
--Co to znaczy...?—Usiadła na krześle przy stole kuchennym. Prychnąłem sztucznym śmiechem i nie patrząc na nią odpowiedziałem.
--To znaczy, że razem z babcią masz mnie pokroić usmażyć i zjeść, ponieważ jestem beznadziejnym dzieckiem.—Odpowiedziałem na co tym razem ona parsknęła śmiechem.
--Przecież drugie miejsce jest dobre, o co Ci chodzi...--Uśmiechnęła się do mnie--Gratuluję.
Co...?
Nagłym ruchem, odwróciłem się do niej, a następnie skrzywiłem nie rozumiejąc. W chwili gdy dotarło do mnie to co powiedziała poczułem się niezrozumiany i...zwyczajnie zły. Dlaczego najpierw zachowuje się jakby wyłoniła się z czeluści piekieł, a później jest dla mnie milutka i mi gratuluje?!
CZYTASZ
Jaki ma związek Otaku z Muzykiem?
RomanceHistoria opowiada przede wszystkim o braku zrozumienia. Braku zrozumienia dwójki bohaterów przez społeczeństwo czy własną rodzinę. Nie będzie to dziki romans z niesamowitą akcją itp. Chciałabym jednak zrobić z tego stonowaną, spokojną historię, w kt...