Część 2 - "Szarpanie nerwów desperata"

24 3 7
                                    

-Już jesteś? Tak szybko?- Zapytała zaskoczona mama gdy wszedłem do domu. Odwróciłem się i zakluczyłem drzwi po czym spojrzałem w jej kierunku.

-Taa, były lekkie...komplikacje- Zdjąłem buty i rozpiąłem bluzę.

-Słuchaj...dzwoniła babcia, bo od niej nie odebrałeś- Zaczęła na co przewróciłem oczami z uśmiechem pod nosem.

Gdy wracałem do domu wstąpiłem do sklepu plastycznego. Chciałem załatwić to co było mi potrzebne i szybko wrócić do domu. W międzyczasie jednak zadzwoniła do mnie babcia, a ja rozłączyłem się żeby nie musieć słuchać jej pytań czy aby na pewno ćwiczyłem. Zawsze o to pyta.

Kiedyś mogłaby się tym wreszcie zmęczyć.

-Mówiła, że nie odebrałeś też od Pani Magdy- Poszerzyłem uśmiech. No tak, od Pani Magdy też nie odebrałem- W marcu będzie konkurs, jakiś...ogólnopolski, fortepianowy. Ten na, którym byłeś trzy lata temu, to bardzo ważne dla babci...pamiętasz? 

Tak samo jak wszystkie inne koncerty.

Zapewne przed tym konkursem będę miał masę roboty. Zero czasu wolnego, non stop będę musiał zostawać w szkole po lekcjach żeby poćwiczyć, bo po co kupować pianino skoro szkoła ma fortepian, a on nie zmieści się do bloku. To nie wszystko! Zrobią mi tysiąc koncertów przygotowujących przed tremą! Nie mogę się doczekać!

-...Może spróbowalibyśmy poprosić Panią Magdę o dodatkowe lekcję, co o tym myślisz?- Zamyśliła się na chwilę. 

Westchnąłem męczeńsko zabierając plecak z podłogi.

-To brzmi świetnie, mamo- Mruknąłem znudzonym głosem. Doprawdy nie ma niczego lepszego niż siedzenie nad fortepianem dodatkowe dwie godziny tygodniowo.

Na pewno stwierdzą, że niedziela to dzień do tego idealny.

-Mamo...-Zatrzymałem się marszcząc brwi- Tak właściwie, dlaczego to ja gram na fortepianie, a nie ty?- Nigdy się w to nie zagłębiałem. Nie mam pojęcia czemu, chyba stwierdziłem, że...to coś w stylu przeznaczenia. Tak jakby ktoś zrobił koleiny na drodze, po których trzeba jechać, a ja gdybym tylko spróbował jechać jakoś inaczej po prostu mógłbym stracić panowanie nad wszystkim. 

Pytanie tylko kto odważył się zrobić te koleiny...?

-Nie miałam do tego talentu- Uśmiechnęła się smutno- Nawet nie potrafię śpiewać, a ty radzisz sobie z tym wszystkim cudownie. Z resztą każdy Ci to powtarza- Zaśmiała się- A ty jesteś do tego wręcz stworzony, każdy jest z ciebie dumny, skarbie.

Szkoda tylko, że ja nie jestem.

Skrzywiłem się słysząc to. Czy nie mogliby skończyć powtarzać tą samą kwestię w kółko?

-...Szkoda żebyś zaprzepaścił te lata- Dodała widząc mój wyraz twarzy- Nałożyć Ci obiad?- Zapytała szybko się uśmiechając.

-Nie, dzięki- Odpowiedziałem od razu wchodząc do pokoju. Trzasnąłem drzwiami i rzuciłem plecak na łóżko.

Złapałem się za włosy i wziąłem urwany oddech. Nagle pomieszczenie zaczęło się kurczyć, wszystko wirować, w głowie znów poczułem okropny ból, a w uszach zaczęło mi piszczeć

Kolejne godziny.

Kolejne męczarnie.

Niezadowolony wzrok i to sławne „jest dobrze, ale mogło być bardzo dobrze"

Brałem urwane oddechy rozmyślając nad tym co mnie czeka.

Już to sobie wyobrażam. Widzę to jak wchodzę na scenę i wśród publiczności jest też moja babcia. Bije brawo z uśmiechem po to żeby później powiedzieć „no, ale wiesz...mogło być lepiej".

Jaki ma związek Otaku z Muzykiem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz