Część 15 - "Wadliwe uczucia"

2 0 0
                                    

Martyna nagle wstała, głośno uderzając dłońmi w stół na co wzdrygnąłem się zarówno ja jak i Patryk.

--Tylko eruri!—Wrzasnęła gromiąc wzrokiem Felicję, która równie oburzona także uderzyła dłońmi i tak samo jak Martyna, podniosła się z krzesła.

--Eruri jest pojebane!—Warknęła mrużąc powieki. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że płonął w nich jakiś dziwny ogień.

Obie wyglądały jak dwa psy szczerzące na siebie nawzajem kły, tak jakby zaraz rzeczywiście miały się pogryźć.

Patryk wyraźnie znudzony tym całym zajściem, wyciągnął z plecaka książkę i poślinił palce, a następnie przewinął stronę. Dokładnie tak jak robią to starzy ludzie.

Nigdy nie rozumiałem po co tak robią.

--Powiedzcie mi proszę...--Zacząłem spokojnie, skupiając na sobie uwagę dziewczyn—Co ja tu do cholery robię?!—Również krzyknąłem, patrzą raz na Feli, raz na Martynę.

Liderka wyprostowała się i odchrząknęła spoglądając na mnie z góry. Posłała mi szeroki uśmiech, mrużąc jednocześnie oczy co wyglądało bardziej przerażająco, ale miało być raczej czułym spojrzeniem.

--Chcieliśmy jakoś podziękować Ci za pomoc. W końcu dzięki tobie nasze kółko wciąż istnieje...poza tym pogratulować zajęcia drugiego miejsca.—Powiedziała tym razem uśmiechając się rzeczywiście ciepło i pocieszająco.

Zmarszczyłem brwi na jej uwagę. Nie musiała dodawać tej kwestii z konkursem. Wiedziałem, że ma dobre intencje, ale sposób w jaki się za to wszystko zabrali oraz moje zdenerwowanie, było na tyle silne żebym nie był w stanie wyrazić się jak człowiek.

--Nie kłopoczcie się gratulowaniem. Nie zrozumcie mnie źle, to bardzo miłe z waszej strony, ale nie cieszę się z..."wygranej"—Ująłem ostatni wyraz w cudzysłów chcąc jeszcze bardziej podkreślić jak bardzo gardzę tym wszystkim.

Prawie wyplułem ten wyraz.

Zdecydowanie wstałem dzisiaj lewą nogą. Swoją drogą to powiedzenie nie ma sensu, co ma wstawanie lewą nogą do wstawania prawą? Moje łóżko jest ustawione w ten sposób, że chcąc nie chcąc zawsze wstaje lewą nogą!

Ktoś kto projektował mój pokój musi mnie naprawdę nie lubić.

Poza tym rano w domu siedziała babcia i o dziwo, choć nie poruszała tematu konkursu to sama jej obecność działała na mnie drażniąco. Wiem, że chce dobrze, i że mnie kocha, ale bez przesady. Wciąż po części przeżywam nasze „skłócenie".

Po lekcjach Felicja razem z Martyną i Patrykiem na siłę zaciągnęli mnie do tej kanciapy, posadzili na krześle i kazali czekać. Później zaczęli obrady okrągłego stołu i...długo by gadać.

Martyna zamrugała dwa razy, a następnie uśmiechnęła się sztucznie.

--...W takim razie tylko podziękować.—Powiedziała cicho po czym odwróciła się i sięgnęła do większej torby, którą odłożyła wcześniej przy nodze stołu. Wyciągnęła ze środka spory pojemnik, w który zazwyczaj pakowano ciasta.

Zainteresowany spojrzałem najpierw na jej skupiony wyraz twarzy, a następnie na pojemnik, który otwierał się niestety z jej strony.

--Poprosiłam rodziców żeby zostawili nam większy kawałek ciasta, który został w lodówce. O dziwo się zgodzili więc przyniosłam go tutaj...ale spokojnie, miałam przerwę i wtedy poszłam, nie leży tutaj od rana!—Zapewniła od razu machając dłońmi.

Wychyliłem się z nad stołu zaglądając do środka pudełka, w którym stało czekoladowe ciasto z fioletowymi, przecinającymi je paskami.

--Jagody?—Zapytałem z nadzieją w głosie na co Martyna ze zgodą pokiwała głową.

Jaki ma związek Otaku z Muzykiem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz