Część 6 - "Mój własny koniec"

12 3 2
                                    

Pogoda była dzisiaj doprawdy piękna jak na późną jesień. Nawet Feli napisała do mnie, że razem z resztą wybierają się do parku i czy nie chciałbym pójść z nimi. Gdy zobaczyłem, że zaprosiła mnie na wspólne wyjście zrobiło mi się naprawdę miło. Cieszył mnie fakt, że wreszcie znalazłem osoby, z którym spokojnie mógłbym porozmawiać i się pośmiać. 

Naprawdę cieszyła mnie perspektywa wspólnego wyjścia do kina, na piknik, do kawiarni, parku, gdziekolwiek!

Niestety moja radość nie trwała zbyt długo.

Tuż po lekcjach dostałem telefon od babci, mówiła, że załatwiła mi przedłużoną lekcję.

Stałem właśnie przed budynkiem namawiając ją żeby odwołała zajęcia, tym bardziej, że nie uprzedziła mnie o nich wcześniej. Marta, Patryk i Feli stali tuż obok i w zupełnej ciszy wpatrywali się we mnie. Ostatecznie rozłączyłem się z babcią, nie było sensu kontynuować dyskusji. Niestety, ale miałem dla nich złe informacje, musiałem wracać do szkoły.

Z drugiej strony...

Z drugiej strony czy to aby na pewno złe informacje? Może zaprosili mnie z litości. Tak naprawdę mogli nie chcieć się ze mną spotykać, mogło zrobić im się mnie zwyczajnie żal. Mogą mieć dość mnie i moich nigdy nie kończących się lekcji...

-Wybaczcie, nie mogę z wami iść...-Westchnąłem wbijając wzrok z swoje buty, a reszta spojrzała po sobie ze smutkiem.

-Musisz wracać żeby ćwiczyć, prawda?-Zapytała niepewnie Marta na co pokiwałem głową. Patryk prychnął odwracając się ode mnie i wsadził dłonie w kieszenie jeansów. 

-To bez sensu-Mruknął- Dlaczego nawet raz nie możesz odwołać lekcji?-Spojrzałem na niego i ponownie westchnąłem widząc jego poirytowane spojrzenie. Był zły, a ja nie chciałem żeby tak to wyszło.

-Uwierz mi, chciałbym...babci nie obchodzi moje zdanie czy prośby-Mruknąłem drapiąc się po karku. 

Podniosłem głowę, a pierwsze co zobaczyłem to czuły, współczujący wzrok Felicji. Tak naprawdę to ona jedyna wiedziała jak bardzo przeżywam ciągłe lekcje, nikomu innemu nie mówiłem o moich przemyśleniach.

Dlatego widząc w jaki sposób na mnie patrzy zrobiło mi się głupio. Nikt nigdy mi nie współczuł, a przynajmniej nie tak intensywnie jak ona. A ja za nic w świecie nie chciałem żeby patrzyła na mnie właśnie tak.

-Nie mógłbyś się urwać czy coś?-Zapytał poirytowany Patryk na co Martyna odchyliła się, a następnie przywaliła mu z otwartej dłoni w tył głowy- Martyna, do cholery!-Warknął w kierunku karcącej go wzrokiem dziewczyny.

-Uspokój się, on nie jest takim bałwanem jak ty żeby zwiewać z lekcji.-Podparła się pod boki. Patryk wzruszył ramionami i zagwizdał udając, że nie ma pojęcia o czym mówi dziewczyna.

-W takim razie...-Feli odchrząknęła-Do zobaczenia.-Mruknęła wkładając dłonie w kieszenie kurtki. Pokiwałem głową i również schowałem swoje dłonie do kieszeni.

-Na razie...-Westchnąłem odwracając się od reszty po czym zwyczajnie wróciłem do szkoły.

Wiedziałem, że tak się to skończy. Jakaś aura babci nade mną ciąży. Zawsze gdy tylko chcę z kimś się zapoznać, mieć inne towarzystwo niż rodzina albo wnuczkowie przyjaciółek babci, ta musi wchodzić cała na biało i niszczyć wszystko nad czym ciężko pracuję i co nie ma nic wspólnego z grą.

Tym bardziej, że jeśli wnuczkowie jej przyjaciółek nie byli źle do mnie nastawieni to byli zwyczajnie dziwni. Miałem dosyć siadania na miejscu obok dzieciaków, które „też grają więc na pewno się dogadamy". Chciałbym móc przyjść na ich spotkania z osobą towarzyszącą, z kimś kto będzie miał odwagę odpowiedzieć za mnie, że wcale nie mamy wspólnych zainteresowań, albo nauczy mnie odmawiać. 

Jaki ma związek Otaku z Muzykiem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz