Ivy
Nigdy nie czułam się tak dziwnie po seksie. Z jednej strony zaspokojona i zrelaksowana, z drugiej zaś nieco nieswojo. Wiem, że normalnie, gdyby był obcym dla mnie facetem wyrwanym w klubie, ubrała bym się i wyszła z mieszkania. Teraz jednak to nie wypali. Po pierwsze, jestem u niego w mieszkaniu, a po drugie nie jesteśmy nieznajomymi.
- Co teraz będzie?
Patrzy na mnie nieco zbity z tropu i marszczy brwi.
- W sensie ogólnie, czy konkretnie w tej chwili?
- I to i to.
- No więc, jak widać układ ma sens. Co do teraz, to nie wiem. Co chcesz robić? Przytulić się? Pogadać? Może ubrać się i iść oglądać film? Żeby to wypaliło musimy ze sobą rozmawiać. Komunikacja, Ivy.
- Masz rację. Trochę nie bardzo wiem, jak mam się zachować. - Śmieje się nerwowo.
- Bądź sobą. To zawsze się sprawdzi. - Wstaje i podaje mi rękę. - Weźmiemy prysznic i zrobimy sobie wieczór filmowy, co ty na to?
- Brzmi świetnie.
Poszłam do pokoju gościnnego, w którym aktualnie znajdowały się moje rzeczy i wzięłam moją koszulkę do spania i szorty do kompletu.
Najpierw wykąpał się Liam, a zaraz potem pod prysznic weszłam ja. Pod prysznicem rozmyślałam nad tym co się wydarzyło. W sumie nie ma co za dużo rozpamiętywać, bo co się stało to się nie odstanie. Wiem tyle, że było świetnie. Naprawdę świetnie. Jestem obolała, ale w ten cudowny sposób. Co prawda moja przerwa była spora, a moje mięśnie zastane, ale ten rodzaj bólu jestem w stanie znieść.
Gdy wyszłam z łazienki skierowałam się prosto do kuchni, by pomóc posprzątać po kolacji i przyrządzić przekąski na film.
Ja poznosiłam wszystko ze stołu i wyrzucałam resztki, a Liam ładował brudne naczynie do zmywarki. Zaskoczyło mnie to, jak dobrze i swobodnie czułam się u niego. Co prawda spędzałam tu sporo czasu i wielokrotnie spałam, gdy było za późno żeby wracać do domuz albo wypiliśmy za dużo.
Ale nigdy nie było to tak bliskie, mieszkaniu razem. W jakiś sposób, te zwykłe czynności, które robią pary razem, sprawiają mi niesamowitą radość. Zresztą, zawsze gdy to ja do niego przychodziłam, on nie pozwalał mi sprzątać, bo twierdził, że jestem gościem. Najczęściej zamawialiśmy coś. Rzadko któreś z nas przygotowywało kolację lub lunch.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Liama.
- Co mówiłeś? Zamyśliłam się.
- No widzę. - Zbliżył się do mnie i położył mi ręce na ramionach. Pochylił się i spojrzał mi w oczy z poważną miną. - Pamiętaj, żeby w razie wątpliwości ze mną rozmawiać. Proszę, Ivy. Nie chcę by jakiekolwiek wątpliwości czy niedomówienia zniszczyły to co jest między nami.
- Wiem, Liam. Nie martw się. Jak będzie się coś działo, na pewno się odezwę.
______________________________
Budzą mnie promienie słoneczne. Chwilę mi zajmuje zanim się orientuję, że nie jestem u siebie w łóżku. Wczoraj obejrzeliśmy film, a widocznie podczas drugiego odpłynęłam. Nawet się nie obudziłam kiedy Liam mnie tu przetransportował. Leżąc sprawdzam swój telefon. Siedem nieodebranych połączeń od Grega i kilka wiadomości. Cholera jasna. Mogłam nie sprawdzać, bo od razu mi się humor popsuł.
"przepraszam Ivy"
"Odbierz telefon, błagam."
"Ivy, do kurwy nędzy, odbierz ten cholerny telefon!"
"Gdzie jesteś, skoro nie ma cię w mieszkaniu?"
" Tak szybko się pocieszyłaś? Z kimś się kurwisz? Pewnie ten twój przyjaciel od siedmiu boleści, zgadza się?"
Jest jeszcze kilka, ale nawet ich nie odczytuję. Chciałabym je skasować, ale wolę je zostawić, jako dowód.
Co za cholerny kretyn. Zostawił mnie dla innej, a teraz próbuje na mnie zrzucić winę. Przecież się rozwiesiliśmy. Nic nas nie łączy. Kompletnie nic. Nawet wspólnych znajomych odizolowałam. Zresztą, nie słyszałam od nich nic innego, tylko wiadomości o nim i jego nowej cizi. Dogryzali mi jak tylko mogli, naśmiewając się, że zostawił mnie dla młodszej. Cóż kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. W końcu jego nowa zabawka go rzuciła. Teraz, to ja się odrobinę śmieję. No dobra, przyznaję się. Okropny ze mnie człowiek, bo czerpię cholerną radość z tego, że kopnęła go w dupę. Poczuł się tak jak ja. Upokorzony i samotny. Z tym, że ja tego dupka naprawdę kochałam. On widocznie mnie nie. Może kiedyś, dawno temu, ale uczucie w nim wygasło. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem kiedy to się stało. Byłam tak ślepa, że nie zauważyłam, że coś się zmieniło. Sypialiśmy ze sobą rzadziej, ale to nie tak, że całkiem przestaliśmy. Zjadła nas na pewno rutyna. Później się dowiedziałam, że specjalnie brał nadgodziny i przeróżne projekty, byleby móc zostać dłużej poza domem.
Od tamtej pory często, płacząc, zastanawiałam się, co takiego zrobiłam, czym zawiniłam. Co robiłam źle, że szukał seksu u innej. Czy nasze życie było aż tak beznadziejne? Dlaczego, ja tego nie widziałam?
Z rozmyślań wyrwał mnie wibrujący w dłoni telefon. Mój szef. Finn jest właścicielem wydawnictwa.
- Dzień dobry, Ivy. Obudziłem cię?
- Dzień dobry. Nie, już nie spałam. Co się dzieje?
- Chciałem cię prosić, żebyś przyszła dziś o 15 do biura. Dasz radę?
- Chyba dam. Coś się stało?
- Nie. Nic poważnego. Mam dla ciebie pewną propozycję.
- No dobrze. Postaram się dotrzeć na czas.
- Okej. Do zobaczenia.
- Do widzenia.
Wszystkie moje negatywne myśli, dotyczące mojego ex i naszego małżeństwa, uleciały. Teraz natomiast, zastanawiam się, co to za propozycja.
Wstałam i po porannej toalecie ubrałam się w strój sportowy. Uzbrojona w buty do biegania, telefon i słuchawki, postanowiłam pobiegać.
W drodze powrotnej, wstąpiłam do piekarni i kupiłam świeże rogaliki i bułki. Liam gości mnie, nie chcąc zapłaty, więc chociaż w ten sposób mu się odwdzięczę. Gotując i ewentualnie sprzątając. Zresztą po wyjaśnieniach na komisariacie, mam zamiar wrócić do siebie. Nie przeprowadzę się do Liama, bo mój były ześwirował. Muszę sobie z nim poradzić. Może, jeśli wystarczająco długo będę go trzymać na dystans, to się ode mnie odczepi. Może do niego dotrze, że nie każda kobieta jest skłonna wybaczyć zdradę. Niektórych upokorzeń nie da się wymazać z pamięci.
Zmieniłam swoje życie. On te zmiany zaczął, ale ja je pchnę dalej i skończę. Wierzę, że gdzieś na końcu czeka na mnie szczęście. Nie zawsze przecież będę samotna. Jeśli nie znajdę faceta, skorzystam z banku spermy i zostanę matką. Wiem, że samotnie wychowując dziecko, będzie ciężko, ale myślę, że warto to rozważyć. Dziecko to wielki dar i szczęście. Póki co, mam jeszcze trochę czasu. Mój zegar biologiczny tyka, ale mój czas, na szczęście, jeszcze się nie kończy.
CZYTASZ
Szansa na miłość (Zakończona)
Roman d'amourMaddy od zawsze miała plan na przyszłość, wiedziała co chce robić. Mądra, rozważna, empatyczna, przyjacielska. Z każdym znajdowała wspólny temat, dla każdego była miła. Jedna noc z przystojniakiem i to co po niej pozostanie, zmieni całą jej przyszło...