Pierwszy tydzień pracy minął jak z bicza strzelił.
Liam cały czas mnie podrywał i prawił komplementy. Powiem szczerze, że trochę mnie to przerażało. Był na mój gust, zbyt natarczywy. Albo zbyt szczery i prostolinijny. Jest na prawdę miły i sympatyczny, nie daje też za wygraną, ale sama nie wiem co zrobić.. Podoba mi się, ale jest wujkiem mojej córki, więc to byłoby bardzo dziwne.W piątek po pracy, zaprosił mnie do baru z kilkoma współpracownikami, których poznałam w tym tygodniu. Ze starej ekipy zostali tylko Ginny, Eva, Diego i Jordan. Reszta niestety została zwolniona.
- To co Maddy, idziesz z nami? Będzie Eva, Ginny, Tom, Fabio i Reed z Dianą. Nie daj się prosić. Na prawdę chcę cię poznać. Podobasz mi się, bardzo. Nigdy, żadna kobieta mnie tak nie oczarowała od pierwszego dnia.
- To miłe Liam, ale już mówiłam, nie chcę romansu w biurze, to nieetyczne. Jesteś moim szefem, a przynajmniej drugim szefem.
- Twoim szefem jest Reed, on ma pakiet większościowy w firmie. Ja z moimi 30% nie mogę nawet cię samodzielnie zwolnić.
- Tak, ale wiesz co mam na myśli. Jeśli by coś nam nie wyszło, byłaby dziwna atmosfera. Przesiadujemy w biurze razem po kilka godzin dziennie. Może zacznijmy od przyjaźni? Wątpię, by to przeistoczyło się w coś więcej, ale tyle na pewno mogę ci zaproponować.
- Czy ja właśnie utknąłem we friend-zonie? - zażartował. Zarzucił swoją rękę na moje ramiona po czym ruszył w stronę wyjścia z wieżowca - No dobra, niech ci będzie. Wielu zaczynało od przyjaźni, a skończyło jako małżeństwo! - roześmiał się na głos.
Dałam mu kuksańca w żebra, a w tym momencie Liam obok mnie zesztywniał i pospiesznie wziął rękę z moich ramion.- Witam państwa. Nie przeszkadzam w zbytnim spoufalaniu się? Już po tygodniu, próbuje pani zaciągnąć przełożonego do łóżka? - Zmrużył oczy, po czym spojrzał na mnie z odrazą, biła od niego jakby nienawiść. Na dodatek zmierzył mnie od stóp do głów i skrzywił się jakbym była psim gównem pod jego markowym butem.
- Daj spokój Reed. Przyjaźnimy się, to chyba dobrze? - próbował nas bronić Liam. Choć odniosło to chyba odwrotny skutek, bo Reed jeszcze bardziej się skrzywił.
- Nie wygląda mi to tylko na przyjaźń. Nie popieram spoufalania się. Tym bardziej szefa z podwładną. Powinieneś być mądrzejszy.
- A Ty co, zazdrosny? Zajmij się swoją żoną, zamiast wciskać nos w nie swoje sprawy. Nawet jeśli byśmy się umawiali, gówno ci do tego. Moje prywatne życie nie powinno cię interesować.
- Zazdrosny? O nią? No nie żartuj sobie. A żoną się zajmuje. I to bardzo dobrze. - uśmiechnął się arogancko.
Szczerze mówiąc, słysząc to poczułam wilgoć pod powiekami. Nie chciałam jednak uronić ani łzy przez takiego dupka i dać mu tej satysfakcji, więc zacisnęłam zęby i spojrzałam na swoje stopy.
- Jasne. - mruknął pod nosem Liam. Chyba nie tylko ja to usłyszałam, bo Reed zmrużył oczy i wydymał nozdrza.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - wyglądał na nieźle wkurzonego.
- Nie, nie chcę. Chodź Maddy, idziemy. Nie musimy słuchać tego gówna. Nie przejmuj się tym idiotą. Jesteś piękna i na zewnątrz i w środku. - uśmiechnął się do mnie szczerze i popchnął w stronę drzwi. Ja znów spłonęłam rumieńcem.
Poszliśmy do baru za rogiem gdzie czekał już na nas Fabio i Eva. Reszta miała dotrzeć w przeciągu następnych dwudziestu minut.
- Co pijesz?
- Poproszę piwo. Muszę na chwilę wyjść przed bar i zadzwonić. Za chwilę jestem.
- Jasne.
Musiałam zadzwonić do Kate i zapytać czy może odebrać małą od opiekunki. I tak miała ją wziąć do siebie na weekend. Kate obiecała sie wszystkim zająć, więc mogłam wrócić do baru. Gdy tylko weszłam zostałam wciągnięta za łokieć we wnękę.
- W co ty pogrywasz? Dlaczego chcesz się dobrać do mojego brata? Czego chcesz, pieniędzy? Ile?
- Puść mnie, Reed. - wycedziłam. Ależ mnie wkurwil. - O co ci chodzi do cholery? Nie chcę waszych pieniędzy. Ja pierdolę, potrafię sama na siebie zarobić. Robię to w końcu od wielu lat!
- W to nie wątpię. Wątpię w twoje metody ich zarabiania Może i jestem fiutem, ale przynajmniej szczerym. Mówię, co myślę.
- A nie przeszło ci przez myśl, że nie jestem interesowną suką? Że jestem szczera i bez ukrytych zamiarów? Przykro mi, jeśli na takie kobiety natrafiałeś, ale ja taka nie jestem. A teraz mnie puść do cholery!
Wyrwałam mu się i prawie pobiegłam w stronę naszego stolika walcząc ze łzami. Co za skończony frajer. Przecież ja wcale nic nie chcę, ani od niego, ani od jego brata. Świadczy o tym chociażby fakt, że nie chcę pieniędzy na dziecko. Ale on o tym przecież nie wie. Co za dureń!
Roztrzęsiona dotarłam do stolika. Liam spojrzał na mnie zmartwiony i szepnął do ucha:- Czego chciał Reed? Widziałem jak cię odciągnął na bok, a sądząc po twojej minie, mniemam, że powiedział coś przykrego.
- Wszystko jest okej. Nie będę ci się na niego skarżyć, nie mamy pięciu lat. - zaśmiałam się nerwowo. Krępują mnie takie sytuacje.
W tym momencie do stolika podszedł Reed i zmierzył nas od razu zimnym wzrokiem. Liama chyba to bawiło, bo jeszcze bardziej się nachylił, uśmiechnął i powiedział:
- Mógłbym przysiąc, że jest zazdrosny. Nie wiem o co w tym chodzi, ale bawi mnie to. Zabawmy się i doprowadźmy go do szału. - zaczął głaskać mnie po ramieniu, co nie umknęło uwadze mojego szefa.
- Mnie to nie bawi Liam. Potrzebuję tej pracy. Załatwiajcie swoje porachunki między sobą z inną dziewczyną.
Liam się wyprostował i spojrzał na brata.
- Gdzie moja cudowna bratowa? Znów ma termin u kosmetyczki i fryzjera czy tym razem jest na masażu?
- Diana ma termin w klinice. Nie żeby cię to obchodziło. Schowaj sobie ten sarkazm w buty. Idę po coś do picia, chce ktoś coś?
- Pójdę z tobą - Liam wstał, zmrużył oczy i ruszył za bratem.
Eva spojrzała na mnie i zapytała:
- Co to do cholery było? Oni się nigdy publicznie nie kłócili. To najlepsi przyjaciele, bracia.
- Ty się mnie pytasz? Ja nie mam pojęcia. Znam ich od tygodnia. To znaczy bardziej znam Liama, bo z nim pracuję i przebywam, za to Reeda spotkałam dwa razy do tej pory.
Po tej ich wymianie zdań zrobiło się jakoś dziwnie. Każdy patrzył na każdego wilkiem, każdy się wyciszył. Po godzinie zostaliśmy sami z Liamem.
Nie do końca wiem, o co z nimi chodzi. Przecież Reed mnie nie zna, jeden raz uprawialiśmy seks. To było przecież siedem lat temu. Dodatkowo on ma żonę, więc na pewno nie jest zazdrosny. Nie wiem o co chodzi w tej rzekomej walce o kobiety. Może kiedyś to była ich zabawa? Odbijanie sobie dziewczyn. Tyle, że obydwoje są po trzydziestce, a jeden jest żonaty. Według mnie, to nie czas na takie zabawy. Może Reed odbił kiedyś Liamowi dziewczynę i dlatego jest tak wściekły, że ten się wtrąca?Liam chciał mnie odprowadzić, ale odmówiłam. Wróciłam do pustego domu i nalałam sobie wody do wanny. Postanowiłam się zrelaksować i przygotować mentalnie na nadchodzący poniedziałek. Wydaje mi się, że już niebawem moje życie zamieni się w piekło.
Gdybym tylko wtedy wiedziała, co mnie czeka..
![](https://img.wattpad.com/cover/248484474-288-k496699.jpg)
CZYTASZ
Szansa na miłość (Zakończona)
RomanceMaddy od zawsze miała plan na przyszłość, wiedziała co chce robić. Mądra, rozważna, empatyczna, przyjacielska. Z każdym znajdowała wspólny temat, dla każdego była miła. Jedna noc z przystojniakiem i to co po niej pozostanie, zmieni całą jej przyszło...