Rozdział 12

21.7K 632 42
                                    

W restauracji nie było jeszcze naszego klienta. Paul Tomford, to miliarder, który miał sieć kasyn w Vegas, do tego pełno klubów nocnych rozsianych po całych Stanach. Nie zdziwiła bym się gdyby okazał się gangsterem.
Paul chciał z nami współpracować, bo planował rozszerzyć swoją działalność o hotele. Planował wybudować kilka ekskluzywnych, takich z kasynami, klubami i innymi dziwnymi udogodnieniami, których inne, nawet najlepsze hotele nie posiadały. Do tego potrzebował ziemi. Poza tym, chciał by Westbrook Estate było partnerem. Nie wiem dlaczego, bo facet nie potrzebował ani grosza do swoich inwestycji, ale to nie moja sprawa. Dogadali się wstępnie z Reedem już wcześniej przez telefon, ja dostałam tylko papiery, by się z nimi zapoznać. Trochę się denerwowałam, bo to pierwsze zlecenie, w którym występuję jako asystentka Westbrooka. Wcześniej pracowałam głównie z Liamem.

Po około dziesięciu minutach od naszego przybycia, podszedł do nas klient, wraz z dwoma ochroniarzami. Facet miał koło trzydziestu pięciu lat, był wysoki i postawny, ale nie przesadnie zbudowany, miał proste, czarne włosy i zielone, jak trawa na wiosnę, oczy. Do tego emanował pieniędzmi, siłą i pewnością siebie. Skłamała bym, gdybym powiedziała, że gość mnie nie przerażał. W jego oczach czaił się mrok.

- Witam państwa. - nawet jego głos brzmiał groźnie. - Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale nie jestem przyczajony do tak późnych spotkań, co za tym idzie zupełnie zapomniałem o korkach. Paul Tomford - wyciągnął do mnie rękę. Gdy wstałam i podałam mu swoją, pocałował ją. - Reed nie wspominał, że ma tak piękna asystentkę. - posłał mi uśmiech, który znacznie zmiękczył jego rysy. Jednak nie sięgnął oczu. Nadal były mroczne i niedostępne.

- Madison Scott. Miło mi pana poznać. Dziękuję za komplement. - również się uśmiechnęłam, tyle że bardziej nerwowo.

Potem przywitał się uściskiem dłoni z Reedem.

- Miło mi w końcu poznać cię osobiście. Rozmowy przez telefon, to nie to samo, co spotkanie twarzą w twarz. Jakoś łatwiej się rozmawia, widząc rozmówcę.

Po zamówieniu i zjedzeniu koalicji, zamówiliśmy po drinku i przeszliśmy do negocjacji i czytania wstępnych umów, które oddamy prawnikom do sprawdzenia.

Gdy wszystko było już dogadane, zaczęliśmy rozmawiać na bardziej prywatne sprawy.

- Nigdy nie myślałeś o rozszerzeniu swojej działalności Reed? Przecież stać cię na to. - Zapytał Tomford popijając whisky.

- Nie, nie myślałem. Pieniądze nie są problemem, ale  brak czasu już tak. Jak wiesz kupuje sporo upadających firm, a przekształcanie ich w Westbrook Estate trwa. To nie jest tak łatwy proces, na jaki wygląda. Do tego mam rodzinę.

- Żona, której więcej nie ma w domu jak jest, to jeszcze nie jest pełna rodzina, Westbrook. Będziesz miał dzieci, będziesz mógł się wymówić brakiem czasu. - uśmiechnął się. - Ile bym dał, by sam móc założyć rodzinę. Niestety, niewiele jest wolnych kobiet, które są piękne i inteligentne. To towar deficytowy. Może kiedyś dopisze mi szczęście. - Spojrzał na mnie z jakimś mrocznym błyskiem w oczach. Dopił swojego drinka i zaczął wstawać. - Będę się już zbierał. Jutro oddam umowę prawnikom, odezwę się w następnym tygodniu, i dogadamy się co do dnia, kiedy dojdzie do podpisania umowy.

Wstaliśmy z Reedem, by się pożegnać. Panowie uścisnęli sobie ręce, a mnie Tomford pocałował w oba policzki. Gdy odszedł, Reed się rozluźnił.

- Dobrze, że się dogadaliśmy. Bałem się, że będzie robił pod górkę. - Usiadł przy stoliku i kończył drinka. Również usiadłam.

- Za bardzo mu zależało. Wiedział, że znajdziemy mu ziemie w najlepszych lokalizacjach i cenach. Jedyne czego nie rozumiem to to, że tak bardzo nalegał byś był jego partnerem, przecież on nie potrzebuje od ciebie ani grosza. Cóż, nieważne. Kiedyś może się tego dowiesz.

- Mnie zastanawia coś innego. Czy zawsze i wszędzie będzie cię, kurwa, każdy facet podrywał? - Warknął.

- O co ci do cholery chodzi, co? - mimowolnie podniosłam głos. - Nie mam męża, nie jestem w związku. Ja z nim nawet nie flirtowałam. - po cholerę ja mu się tłumaczę? - Zresztą, po cholerę ja ci się tłumaczę!?

- Może dlatego, że mieszka z tobą MOJA córka, więc wkurwia mnie, że kręci się wokół ciebie tyle typów!

- Ja pierdolę, chyba się przesłyszałam... Mam do końca życia być samotna, bo ty sobie tego życzysz? Wiesz, że nie masz do tego najmniejszego prawa! Jeśli będę się chciała z kimś spotykać, będę to robić, Reed, czy ci się to podoba czy nie. Im prędzej przejdziesz nad tym do porządku dziennego, tym lepiej dla wszystkich. Jestem dorosłą kobietą, która ma swoje potrzeby! Nikt, ale to nikt, nie zabroni mi się umawiać na randki, a tym bardziej ty! Nie sprowadzam kazdego faceta, z którym idę na randkę do domu! - Ależ mnie wkurwił. Aż się trzęsę. Wcale nie musi wiedzieć, że ostatnim razem na randce byłam z Liamem, a przed nim jakieś 3 lata temu z Benem. Seksu nie uprawiałam już od tak dawna, że powoli staję się dziewicą wtórną. Jak przyjdzie co do czego, to modlę się bym chociaż pamiętała jak się to robi...

Wstałam od stolika i ruszyłam do wyjścia. Słyszałam, że mnie wołał, ale nic co by powiedział, nie byłoby w stanie mnie udobruchać. Gość ma wredną żonę, ale mnie się czepia o każdego faceta, który mi prawi komplementy lub próbuje flirtować. Jego jednym jebanym argumentem "bo Abby". Ja doskonale wiem, że mam córkę, nie jestem ignorantką. No i nie ufam od razu każdemu i nie zabieram go do domu. Do tej pory też, niewielu facetów mnie podrywało. Wcześniej w firmie każdy mnie znał i wiedział, że mam dziecko oraz brak czasu, a ja sama, jakoś niezbyt reagowałam na flirt. Nie poznałam jeszcze "tego jednego" żeby przyprowadzać go do domu. Randki były zawsze słabe, albo bardzo słabe, więc z nikim nie spotkałam się więcej niż raz. Wolałam się skupić na młodej, by być dla niej obojgiem rodziców. Ale teraz, skoro tatuś tak się wczuł w swoją rolę, to będę mieć zdecydowanie więcej czasu dla siebie.

Nawet nie wiem kiedy dotarłam do pokoju.
Zadzwoniłam do rodziców Reeda by dopytać o Abby. Po krótkiej rozmowie nadal byłam tak nabuzowana, że się przebrałam i postanowiłam iść do baru za rogiem. Może po kilku drinkach poprawi mi się humor. To jest zdecydowanie to, czego dzisiaj potrzebuję. Mam zamiar wykorzystać fakt, że jestem z dala od domu i Abby jest w dobrych rękach. Na dziś i tak skończyłam już pracę. Czas się zabawić!

Szansa na miłość (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz