Liam
Coś się zmieniło. Nie jestem pewny co, ale myślę, że Ivy zauważyła tę nagłą zmianę we mnie, że zauważyła moje uczucia. Chyba miałem je wypisane na twarzy.
Widziałem też błysk jakby miłości w jej oczach. Nie wiem, czy to tylko i wyłącznie moje życzenie, czy naprawdę tak było, ale ja wiem co czuję. Zakochałem się w Ivy. Zakochałem się tak bardzo, że na samą myśl, że mnie zostawi, że nasz układ dobiegnie końca boli mnie serce i mam wrażenie, że się duszę. Boję się tego momentu, w którym jej powiem. Nie mogę tego w końcu ukrywać w nieskończoność. W pewnym momencie zacznie mnie to męczyć na tyle, że nie będę w stanie się powstrzymać, a znając siebie, wypowiem te słowa w najmniej oczekiwanym momencie.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałem na śpiącą obok mnie kobietę i nie mogłem się powstrzymać. Musiałem ją dotknąć, poczuć. Choć był to niewinny pocałunek w czoło, przelałem w niego swoje uczucia. Teraz byłem bezpieczny. Nie mogła nic zauważyć ani poczuć.
Zwlokłem się z łóżka i zabrałem z komody telefon, wyszedłem z sypialni i odebrałem.
- Co jest?
- Madison zaczyna rodzić. Miałem Ci zadzwonić jak się zacznie.
- Tak, dzięki. Zaraz przyjedziemy z Ivy do szpitala.
- Z Ivy? Ona nadal u Ciebie mieszka?
- Tak. Pogadamy na miejscu.
- Dobra, do zobaczenia.
Poszedłem do łazienki pod prysznic. Potem postanowiłem obudzić Ivy.
- Ivy, dzwonił Reed, Maddy rodzi. Chcesz jechać ze mną?
- Co za pytanie, oczywiście, że jadę. - Przetarła zaspane oczy. - Która godzina?
- Po pierwszej. Zrobię nam kawę na drogę, a Ty się ubierz.
- Okej, dzięki.
Poszedłem do kuchni by zaparzyć kawę. Szpitalna nie nadaje się do picia, a coś mi się wydaje, że to będzie długa noc. Po chwili kobieta dołączyła do mnie i wyruszyliśmy w drogę. Ciszę przerwało mi pytanie Ivy.
- Nie jest ci ciężko, patrzeć na ich szczęście?
Zdziwiło mnie jej pytanie. Nigdy do tej pory nie pytała o to co czuję w związku z Reedem i Madison. Zręcznie kluczyliśmy wokół tego tematu, nigdy nie padło konkretne pytanie, a gdy zaczynaliśmy ten temat, starałem się go jak najszybciej uciąć. Teraz jednak nie czułem tej chęci by zmienić temat, by przestać o tym myśleć.
- Nie.
- Nie?
- Przyznaję, na początku było mi cholernie ciężko. Szczególnie, że w firmie widywałem ich non stop. Jednak znasz ich historię. To wszystko zaczęło się dużo wcześniej, a Abby zasługuje na ojca. Nie wiem, czy dałbym radę ją wychowywać na równo z Reedem jeśli już byłbym z Madison. Sama przyznasz, że byłaby to niecodzienna sytuacja. W końcu jestem jej wujkiem.
- No tak, ale nie takie historie miewały szczęśliwe zakończenia. - Mruknęła patrząc w boczną szybę. Unikała mojego wzroku.
- To prawda. Jednak od samego początku ich do siebie ciągnęło. Reed wpadał w szał odkąd przejęliśmy Grayson's, był tak znerwicowany, że aż dziw, że nikogo nie zabił w tamtym czasie. - Parsknąłem, gdy przypomniałem sobie jak nabuzowany chodził wtedy mój brat. - Myślę, że ja i Maddy nigdy nie mieliśmy szansy. Ona od początku czuła coś do Reeda, a on podświadomie do niej. W gruncie rzeczy cieszę się ich szczęściem. Jeszcze do niedawna to bolało, ale przestało. Tak naprawdę wiem, że oni są sobie przeznaczeni i kochają się na zabój. Teraz czuję spokój, bo wiem, że mają siebie i wiem, że się nie skrzywdzą, ale będą się wspierać.

CZYTASZ
Szansa na miłość (Zakończona)
RomantizmMaddy od zawsze miała plan na przyszłość, wiedziała co chce robić. Mądra, rozważna, empatyczna, przyjacielska. Z każdym znajdowała wspólny temat, dla każdego była miła. Jedna noc z przystojniakiem i to co po niej pozostanie, zmieni całą jej przyszło...