7 lat temu..
- Maddy, pośpiesz się, taksówka na nas czeka!
- Już idę Kate! Tylko założę buty.
Kate kilka dni temu obchodziła swoje dwudzieste trzecie urodziny. Dziś idziemy świętować, bo niestety w poprzedni weekend musiałam pracować.
Kate zdobyła jakimś sposobem wejściówki do najlepszego klubu w mieście. Ponoć chodzą tam same gwiazdy, biznesmeni i bogacze. Trudno powiedzieć, bo nigdy tam nie byłam. Jedna wejściówka kosztuje tyle co zarabiam w 5 dni, łącznie z napiwkami.
Po piętnastu minutach byłyśmy już na miejscu. Wychodząc z taksówki mało nie dostałam zawału. Klub mieścił się w przeszklonym wieżowcu i zajmował pięć pięter. Po wejściu do środka zaatakował nas głośny bit remiksu piosenki Rihanny "We found love". Na parkiecie było zadziwiająco dużo miejsca, ale podejrzewam, że wpuszczaja tu ograniczoną ilość osób. Poszłyśmy do naszej loży i zamówiliśmy pierwszą tequilę.- Za twoje zdrowie, Kate. Obyś nigdy nie miała zmarszczek, staruszko - wzniosłam toast, po czym wypiłyśmy pierwszy kieliszek.
- Powtarzaj to co roku, to może się spełni - mrugnęła do mnie - A teraz jeszcze jedna kolejka i idziemy na parkiet! Zaszalejmy.
Jak powiedziała, tak zrobiłyśmy. Po następnym kieliszku powędrowałyśmy na parkiet. Tańczyliśmy kilka piosenek po czym poszłyśmy do naszego boksu po następne kolejki. Jednak przy naszym boksie stało kilku facetów i wykłócali się z kelnerem. Podeszłyśmy więc bliżej.
- Ale to jest nasz boks. Płacimy nie małe pieniądze, żeby akurat w nim siedzieć! Przychodzimy tu wystarczająco często, by o tym nie zapominać! - krzyczał jeden z nich. Blondyn obok niego tylko wywrócił oczami.
Gościu chyba był kimś znanym, bo kelner zaczął spadać w panikę.- To musi b.. być jakaś.. jakaś pomyłka. Zaraz spra.. sprawdzę, dlaczego posadzono tu.. tu kogoś innego. Prze.. przepraszam jeszcze raz.
Zrobiło mi się go żal, więc postanowiłam przerwać jego męczarnie- Przepraszam, ale co tu się do cholery dzieje? - zapytałam.
Wtedy ich uwaga skupiła się na mnie i wszyscy odwrócili się w naszym kierunku. Niech mnie licho, ci faceci byli wyciągnięci prosto z mokrych, kobiecych snów. Każdy z nich był wysoki, pewnie wszyscy mieli ponad metr osiemdziesiąt, dobrze zbudowani, wszyscy ubrani w eleganckie koszule i garniturowe spodnie. Spokojnie mogli być modelami. Ten, co krzyczał zmrużył swoje piękne lazurowe oczy.
- Co Ci nie pasuje paniusiu? - zmierzył nas obie od stóp do głów. Aż mnie ciarki po kręgosłupie przeszły.
- Mi? To tobie powinnam zadać to pytanie. Wykłócasz się o ten boks jak jakiś pięciolatek o lizaka. My tu siedzimy, więc poszukaj innego miejsca, z całą pewnością jest ich sporo.
- Chyba nikt ci jeszcze nie ukrócił języka. Możesz go użyć na mnie w zdecydowanie lepszy sposób. - Mrugnął. Co za arogancki typ. Taki co myśli, że może wszystko bo ma kasę. Już otwierałam usta, by mu odpyskować, gdy odezwał się stojący obok blondyn:
- A może się do was dosiądziemy? - zapytał. Miał piękne szare oczy i widziałam jak ukradkiem patrzył na Kate. Zerknęłam na nią i od razu zobaczyłam w jej oczach iskierki. On też wpadł jej w oko. Jeśli zechce go dziś zaliczyć, to kim jestem, by stać jej na drodze?
- Ja nie mam z tym problemu. Ty Kate?
- Nie, nie mam nic przeciwko. Jestem Kate, a to moja przyjaciółka, Madison. - przedstawiła nas kumpela
- Miło nam poznać. Ja jestem Jake, to jest Adam, Luke, Reed i Tom. - Przedstawił swoich kumpli Blondyn. Usiedliśmy wszyscy w boksie - Co pijecie piękne?
CZYTASZ
Szansa na miłość (Zakończona)
RomanceMaddy od zawsze miała plan na przyszłość, wiedziała co chce robić. Mądra, rozważna, empatyczna, przyjacielska. Z każdym znajdowała wspólny temat, dla każdego była miła. Jedna noc z przystojniakiem i to co po niej pozostanie, zmieni całą jej przyszło...