Fancy pov.
Kocham Midnight za jej szybką reakcje, dzięki temu ominęłyśmy trzy miesięczny szlaban, więc kwiecień zapowiada się fajnie, ale nie ta sobota, już tłumacze czemu. Widzicie, Lily i Mid są różne jak ogień i woda, jedna rzecz łączy je niesamowicie, no może dwie, lun trzy... Nieważne. Obie są uparte, lubią wkurzać ludzi, ale najważniejsze... Obie uwielbiają zakupy, w sklepach mogłyby siedzieć godziny, a w barach, przy piwie kremowym i ciasteczkach dyniowych, to już niemożliwe żeby je wyciągnąć.
Wszystko piękni, wspaniale, bombastycznie, ale byłoby by lepiej gdyby same nosiły ich torby, albo żeby chociaż rzucały na nie zaklęcia lewitujące! Ale nie, nie łaska, tylko ja z Jeni musimy je nosić! A kiedy mówimy żeby same je trzymały, to wywiązują się do naszej, małej przysięgi. Ugh, ale przynajmniej fundują nam piwo kremowe, oraz słodycze. Tyle dobrego, ani kropli więcej.
- Fancy!- krzyknęła moja przyjaciółka, Amelia Bones.
- Idę!-wzięłam do ręki mój beżowy płaszczyk, szalik, w kolorach huffelpuffu, oraz czarne rękawiczki. Gotowa nałożyłam czarne botki i ruszyłam w kierunku wyjścia z dormitorium.
- Queens cię wołają.- poinformowała mnie Bones, sama szykując się do wyjścia.
- Jasne, dzięki że mnie poinformowałaś, sama pewnie bym nie wyszła.- kończąc to zdanie westchnęłam głęboko.
- Heja Fancy!- zawołała Midnight, która ubrana była w kawowy płaszczyk, czarne botki, nieco za kostki i biały szalik, czarne spodnie, z wysokim stanem i czarną bluzkę, czemu ona nigdy się nie zapina? Co jak co, ale Mid to ma gust.
- Cześć dziewczyny.
- Tak, tak hej, a teraz chodźcie.- Lily postradała chyba zmysły, ubrała się w niebieską krótką kurtkę, krótkie spodenki, rajstopy, ocasy, i biała bluzka.
- Lily, w coś ty się ubrała?
- No w ubrania.- odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
- Nie martw się Fancy, też tak miałam, Midnight rzuciła na nią zaklęcie trwałego ciepła.- Jennifer ubrała się w długą kurtkę, szalik w barwach jej domu, brązowe botki. Czy tylko ja i ona jesteśmy tu mądre?
- No chodźcie! Bo nam wszystko wykupią!- Kiedy ona znalazła się na drugim końcu korytarza? A no tak, to Midnight, energia ją rozpiera.
- Ruda! Zwolnij! Nie każdy jest tak szybki!-Lily chyba nie przepada za bieganiem...
-Jak masz szpilki to na pewno!- I pobiegła dalej.
2 godziny później
Wow! toreb TYLKO PIĘĆDZIESIĄT! NAPEWNO BĘDĄ CHODZIĆ W TYCH WSZYSTKICH CIUCHACH. Czasami mam ich serdecznie dosyć, a czasem nie wyobrażam sobie bez nich życia, ale wszędzie tak jest i wszędzie tak będzie.
- Dobra, jestem wykończona, idziemy do trzech mioteł?- zapytała Midnight, a było to pytanie retoryczne, bo odpowiedź jest oczywista.
- Wy kupujecie?- Po co Jeni się pyta? mamy umowę, my nosimy one kupują nam słodycze, picie i żarełko.
- tak Jennifer mamy umowę.- Lily chyba się irytuje,
- Ile razy mam powtarzać, nie Jennifer!
Zaśmiałyśmy się wszystkie i do końca wieczoru bawiłyśmy się w radosnej atmosferze
________________________________
Nie wiem co tu napisać, więc tyle.
SŁÓW: 455 ( wiem że mało)
bay
![](https://img.wattpad.com/cover/263382812-288-k69959.jpg)
CZYTASZ
Queens| Siotra Pottera
FanfictionKsiążki nie pisałam jakoś bardzo dawno temu, ale jednak widać ile jest tu błędów, nie pokonczonych wątków, a już szogólnie literówek i częstych powtórzeń słów, mimo wszytsko nie wyszła najgorzej i zapraszam do czytania. Książka jest źle zakończona...